O dziwo Sherlock zjadł całkiem przyzwoitą ilość zanim zaczął ignorować podsuwany mu przez Johna widelec. Talerz był już prawie pusty, a rozmowa zeszła im na zupełnie niezobowiązujące tematy. Jednak mimo że była ożywiona, oczy Sherlocka co chwila kierowały się w głąb sali intensywnie coś, lub kogoś prześwietlając.
- Dobra, powiesz mi na co tak co chwila zerkasz? - zapytał w końcu John.
Detektyw spojrzał na niego zastanawiając się przez chwilę nad odpowiedzią.
- Wiem, że chciałeś spokojnej randki, bez biegania i przestępców... ale jeśli mężczyzna przy barze ruszy się z miejsca, kiedy brunetka w niebieskiej sukience, siedząca po twojej prawej zacznie zbierać się do wyjścia myślę, że nie będziemy mieli wyboru.
John zmarszczył brwi i obrócił się w kierunku baru, jednak Sherlock szybko chwycił go za ramię i przywrócił do poprzedniej pozycji. Zganił go krótkim spojrzeniem i kontynuował swoją obserwację.
- Wybacz, wyjaśnisz mi dokładniej co masz na myśli?
- Mężczyzna, o którym mówię przyszedł tu przed nami - zaczął składając dłonie w piramidkę. - Zamówił jedynie najtańsze piwo, przy którego resztkach siedzi od jakiś 20 minut, a przecież tuż obok jest bar, gdzie dostałby je dwa razy taniej. Jego ubranie wygląda na markowe i drogie, jednak jest ono kiepsko uszytą podróbką z taniego materiału. Na dłoni i policzku ma ślady zadrapań, ale mało prawdopodobne, by pochodziły od zwierząt. Do tego w kieszeni trzyma 12cm nóż sprężynowy. Wcześniej obserwował drzwi wejściowe, ale od kiedy przyszła ta dziewczyna nie odrywa od niej oczu. Czekał na nią, jednak ona nie przyszła tu do niego.
- Może zwyczajnie mu się spodobała? - wtrącił John tym razem dyskretniej odwracając spojrzenie na kobietę. Była młoda, zadbana i nie brakowało jej urody.
- Nie John, myślę że to on ją tu zwabił. Zauważ jak ona zerka na drzwi za każdym razem, gdy ktoś wchodzi. Wyraźnie na kogoś czeka, ale nie jest pewna wyglądu tej osoby. Więc miało to być jej pierwsze spotkanie z osobą poznaną przez internet. Bardzo możliwe, że to on ją zaprosił podając się za kogoś innego.
- Wychodzi. - Wszedł mu w słowo John, patrząc jak wkurzona brunetka zaczyna zbierać swoje rzeczy.
- On również. Zaczekaj jeszcze chwilę John - dodał natychmiast, widząc jak sięga po kurtkę - Żadne z nich nie może nas zauważyć zanim nie potwierdzę mojej teorii.
Sherlock wyciągnął banknot, który wcisnął do okładki z rachunkiem i dał sygnał towarzyszowi, by zaczął się ubierać. Szybkim krokiem wyszli na ulice, która o tej godzinie, w tej części Londynu była prawie wymarła. Nigdzie jednak nie było widać dwójki, która dopiero co wyszła z restauracji. John zaczął rozglądać się po okolicy podczas gdy Sherlock robił szybki przegląd mapy okolicy w swojej głowie.
- John! - zawołał po chwili, wskazując mu ciasne przejście między budynkami. - Tędy, szybko. I weź to - dodał podając w biegu Johnowi ciężki metalowy przedmiot. - Raczej się nie przyda, ale lepiej uważać.
- Mój pistolet! Kiedy...
- Wiedziałem, że wychodząc z domu będziesz za bardzo rozkojarzony, by-
Gdzieś w pobliżu rozległ się kobiecy krzyk, który urwał się równie gwałtownie jak zaczął. Sherlock i John skręcili w alejkę, gdzie parę metrów dalej w półmroku widać było zarys dwóch zupełnie różnych od siebie sylwetek. Dziewczyna stała oparta o ścianę, obejmując się ciasno rękoma, z oczami wpatrzonymi w połyskujące przed jej twarzą ostrze.
- Odsuń się od tej kobiety - zawołał Sherlock podczas gdy John już trzymał go na swojej muszce.
Mężczyzna odwrócił się gwałtownie w ich stronę złapał dziewczynę za kark robiąc z niej żywą tarcze.
CZYTASZ
Przypadek Johna Watsona
FanficCodzienne życie na Baker Street zaczyna się zmieniać, tak jak relacja między wspaniałym detektywem i jego bloggerem. A wszystko przez te głupie koszmary sprzed lat. Pierwsza część czegoś większego. Mam nadzieję że czytając będziecie się tak dobr...