Rozdział 1 - Rozproszenie

815 61 64
                                    

Stali w dwóch szeregach po obu stronach kamiennego mostku. Jay wbijał gniewne oczy w stojącą naprzeciwko Nyę. Ona też nie patrzyła zbyt przyjaźnie. Sensei przechadzał się między rzędami swoich wiernych uczniów. Mówił powoli, z powagą opowiadając o nowym "urozmaiceniu" treningów, jak nazywali to z Misako. Jak na razie nie brzmiało to zbyt interesująco - mieli wyciszyć się w odcięciu od świata i uczyć się... właściwie wszystkiego, łącznie z obowiązkami domowymi. Jakby ninja musieli się uczyć sprzątać w pokoju i robić sobie kanapki. To na pewno pomoże w walce z uzbrojonymi bandytami. Dobre.

Skąd u mnie taki humor? Zawsze byłem cholernym optymistą, a przynajmniej starałem się nim być. No cóż, wszystko się kiedyś zmienia. Przyszła kolei na mnie.

- Wynająłem nam dwa domki - ciągnął Wu. - Kazałem wam wziąć tak mało rzeczy, bo będziemy żyć skromnie i ubogo, w miarę możliwości.

Ciekawy pomysł z tymi rzeczami. Sensei przed wyjściem kazał im wziąć po dwa najcenniejsze przedmioty i pod żadnym pozorem nic z elektroniki. Telefony, tablety, komunikatory odpadały. Trudno. Jay i tak wziąłby kilka zdjęć i swoje ulubione nunczako. Broń i wspomnienia. Czegóż więcej do szczęścia potrzeba? Większość poszła w jego ślady - fotografie, pamiątki, sentymentalne świecidełka i najróżniejsze rodzaje broni. Tylko Kai i Skylor wzięli ze sobą pudełka podejrzanej wielkości. Jeśli w środku nie ma komórek to ja jestem święty Walenty.

Ale Jay nie pisnął nawet słówka. Niech Wu bawi się w surowego nauczyciela. Zresztą wszyscy kochali tę zabawę. Sensei był z natury łagodny jak letni wietrzyk i tak dobry w grze aktorskiej jak mucha w gotowaniu. Dlatego jego "surowość" była raczej komiczna i naciągana niż skuteczna.

- ...macie żyć również w zgodzie zarówno z otaczającym was światem, jak i sobą nawzajem - Wu spojrzał wymownie na Jaya i Nyę. Jeśli próbował ich w ten sposób pogodzić, to marnował tylko czas. Nikt nie miał zamiaru nikomu przebaczać. Jay aż nazbyt dobrze pamiętał wczorajszą kłótnię... Wczorajszą? Nie, to było tydzień temu, może nawet dwa... Dla ninja, który prawie codziennie ratuje świat, to cała wieczność! Trudno. I tak jej nie wybaczy.

A właściwie... o co się pokłócili? Jay nie pamiętał nawet, od czego się zaczęło - jakaś niewinna sprzeczka, która szybko przeobraziła się w agresywne obrzucanie wyzwiskami i wytykanie sobie win. Jay miał jeszcze w uszach głos Nyi - każde jej słowo było nieznośnie bolesne i prawdziwe. Ta dziewczyna jest zbyt kreatywna, by poprzestać na zwykły: "Jesteś głupi!".

Jay też nie oszczędzał słów. Choć uświadomił to sobie dopiero teraz. Po prostu we wspomnieniach tej kłótni pomijał wszystko to, co nie uderzało bezpośrednio w niego. Teraz uświadomił sobie jak bardzo dał się ponieść złości. Własne słowa bolały bardziej, bo pochodziły z jego ust i z tego samego powodu wydawały mu się o wiele gorsze niż wszystkie obelgi Nyi. Wbił wzrok w czubki swoich butów. Ona nigdy mi nie wybaczy, tak jak ja nie chciałem jej.

Nadal jednak miał w sobie gniew i dumę, domagające się zadośćuczynienia. Z czasem jej przejdzie. Uratuję jej życie (który to już raz?) i może zapomni, może nie będę musiał przepraszać. Ona nie umie długo się obrażać. A zresztą sama powiedziała, że jestem "obrzydliwie zadufanym egocentrykiem, który świata nie widzi poza swoją dumą i pychą".

I znowu. Zabolało. Ale bardziej, gdy przypomniał sobie własną odpowiedź... Nie, tych słów nie umiał przepuścić nawet przez myśli.

Zagryzł wargę. Nya miała rację. Jestem obrzydliwym egoistą.

Ona mi nie wybaczy.

- Jakieś pytania? - spytał Wu. 

Kilka osób podniosło rękę.

Ninjago - Saga Mroku cz.1 Lot BurzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz