1. Nadmierna troska i pocałunek z czekoladą

495 31 0
                                    

Trzy lata później

Bianca

Kolejny dzień w pracy nie jest zły, kiedy ma się świetnych współpracowników i zabawnego oraz przystojnego asystenta. Wliczając w to wszystko ulubione latte z cynamonem i papierosy.

- Pani znowu na balkonie i znowu z papierosem w ręku.

Uśmiecham się, wypuszczając dym z ust.

- A pan znowu wygląda nieziemsko.

Mężczyzna opiera się obok mnie o barierki. Wzdycha głośno i kręci głową.

- Dwa lata, Chris. A ty nadal masz do mnie o to pretensje.

- Po prostu się martwie. Nie chcę żeby coś się stało z twoim zdrowiem.

Podchodzę do kosza i gaszę papierosa.

- Wiem. Rozumiem. Ale przestańcie się w końcu tak nade mną trząść. Jestem dorosłą kobietą. Poradzę sobie. Poza tym, minęły dwa lata. I jak widzisz świetnie stoję o własnych siłach.

- Dwa lata to nie jest dużo, Bian. - patrzy na mnie z troską. - Powinnaś dbać o siebie bardziej, a nie przeciwnie.

- Palę, bo lubię.

- Nie paliłaś przed wypadkiem.

Tym razem to ja głośno wypuszczam powietrze. Szatyn podchodzi do mnie i łapie mnie za ramiona.

- Nie jestem twoim asystentem tylko dlatego, żeby pomagać ci w pracy.

- Wiem. - szpecze, patrząc mu w jego cudownie zielone oczy.

- Nie znam Bianci sprzed trzech lat. Ale znam tą z teraz. I nigdy, przenigdy nie pozwolę, żeby cokolwiek jej sie stało.

- Czuję się, jakbyś wcale nie mówił o mnie. - śmieję się.

Uśmiecha się, pokazując dołeczki.

- To dobrze. Bo przecież jesteś nową sobą, prawda?

Wpatruję sie w niego, próbując wyrzucić męczące mnie myśli i zapomnieć o bólu w klatce piersiowej, który nie daje mi spokoju od...dwóch lat. Czuję się pusta. Sama odebrałam sobie cząstkę siebie. Tą najlepszą. Odebrałam sobie najlepsze, co spotkało mnie w życiu.

- To nie była twoja wina. Było ci cholernie ciężko. Ale cudem szybko wróciłaś do zdrowia. Nie zniszcz tego.

- Nie powinieneś być dyretkorem? A ja twoją asystentką? - pytam go, zmieniając temat i przekrzywiając głowę.

- Nie. - rechocze. - Bo ty jesteś lepsza i dużo się od ciebie nauczę, pani inżynier.

- Jestem młodsza.

- Tylko o rok. Równie dobrze mógłbym nie zdać do nastepnej klasy i byłbym twoim rówieśnikiem.

- Tylko teoretycznie.

- Nie zmienia to faktu, że praktyka...- wciąga powietrze. - Jest naprawdę...satysfakcjonująca.

- Nie próbuj ze mną flirtować, McKenzie.  - poprawiam mu krawat i odchodze wgłąb gabinetu.

- Przyznaj, że mam racje. - podchodzi i staje po przeciwnej stronie biurka. Widząc w jego oczach tańczące iskierki, uśmiecham się kącikiem ust.

- Oczywiście, że masz. - pochylam się bardziej w jego stronę i czuję mój ulubiony zapach wody kolońskiej. Zupełnie innej niż j e g o. -Teraz możesz iść mi po czekoladową muffinkę. Żeby było słodko. - zniżam głos.

(Nie)OdzyskaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz