Bianca
Oh, yes, I wanna fight
I will win this fight
Cause we are worth it all
And I'm worth your loveKolejne dźwięki "Worth love" rozbrzmiewają w moim pokoju z playlisty, a zachrypnięty głos Greysona koi moją duszę. Nigdy nie odważyłam się kupić ich płyty, ale na telefonie mam prawie wszystkie utwory. Kolejny sposób, by jakoś spłacić dług wobec Roberta.
- Perkusja jak zawsze najlepsza.
Chris kładzie na końcu łóżka moją czekoladę, a sam kładzie się obok mnie. Wpatruję się w sufit, czując niepokojące kłucie w środku. Szatyn odgarnia mi włosy z czoła.
- Jak się czujesz?
Nabieram powietrza do płuc.
- Jak zawsze.
-Mhm. - utkwił swój wzrok w mojej twarzy. - Ile dzisiaj wypaliłaś?
- Trzy.
Przymyka oczy i kładzie się na plecy.
- Nie muszę nic mówić.
- Nie. Bo wiem co powiesz. - słyszę jego cichy śmiech.
- Wciąż mi nie powiedziałaś o spotkaniu ze sławnym i przystojnym perkusistą.
- Mogę ci powiedzieć tyle, że jest zazdrosny. I gdyby cię spotkał, to rozkwasił by ci twarz. Chociaż...Na pewno chcę ci coś zrobić, ale z racji tego, że się mną opiekowałeś i opiekujesz...
- Jestem bezpieczny? - pyta z rozbawieniem.
- Chyba tak. - uśmiecham się na widok wściekłych oczu Roberta. Nawet wtedy były piękne.
Stop.
- To kiedy zaczynacie działać? Może wam pomogę?
- Od następnego weekendu będę w domu. I nie, nie możesz. To, że jesteś bezpieczny nie oznacza, że nic ci nie grozi. - w końcu przenoszę na niego wzrok. Z niepokojem patrzy mi w oczy.
- Będę mógł cię chociaż odwiedzić?
- Jasne. Mama prędzej czy później cię zawoła. - mówię i opieram się łokciem o poduszkę, dotykając jego ciepłego policzka. - Zjemy teraz czekoladę, co?
- Po to ją przyniosłem. - śmieje się.
~ * ~
- Bianca, czym my jesteśmy?
Przerywam jedzenie zapiekanki i odkładam ją na talerz.
- W jakim sensie?
Nie odpowiada, tylko posyła mi kpiące spojrzenie.
- Przyjaciółmi?
- No...tak. A czym mamy być?
Wstaje i odkłada talerz do zlewu. Potem podchodzi i klęka przede mną.
- Minęło już dużo czasu. Może ty masz z tym problem, ale ja nie bardzo. Ja mam problem z tobą, Bian. - podnosi się i idzie do przedpokoju. Ja wstaję i idę za nim.- Byłem z tobą od początku nowego życia. Mogę poczekać dłużej, ale tak jak ty lubię wiedzieć na czym stoję. A skoro ty nie wiesz czym jesteśmy naprawdę,ja nie wiem na czym stoję. - zakłada buty i bluzę. - Nie zostanę z tobą na noc jako przyjaciel. - chwyta moją twarz w swoje silne dłonie. - Kocham cię, Bian. Ale przeszłość nadal jest nad tobą. Jego obraz i wasze wspomnienia latają nad tobą jak czarne kruki. Musisz coś z nimi zrobić. Nie mówię, że one są złe. Uważam, że powinnaś do nich wrócić. Wrócić do tamtego czasu. Może to pomoże. Nie uciekaj od tego. Stań z nim twarzą w twarz. Z tym Robertem, który cię kochał i ciebie potrzebuje. Ty potrzebujesz jego, by zacząć żyć. Nad nim też panuje to, co stracił. Dopuść go do siebie. Pozwól wam się uwolnić. - całuje mnie delikatnie w kącik ust, gładząc moje policzki. Potem patrzy na mnie z bólem w oczach, uśmiechając się. - Posłuchaj mnie. Jak asystenta, który zawsze ma racje.
CZYTASZ
(Nie)Odzyskane
Chick-Lit-Oczywiście, że masz prawo go zostawić po to, by mógł spełnić swoje marzenia. Ale nie myśl, że bez ciebie one się spełnią. ... Kilka lat. Potężny ból, o ktorym Robert nawet nie miał pojęcia. Bianca totalnie go od siebie odcięła. Potem jedyne, co mu...