15. Złożenie broni i starania

212 15 0
                                    

Bianca

Jego silna, męska dłoń bawi się moją. Jeździ po moim tatuażu na przedramieniu od góry, aż do palców. Dłonie pasują do siebie idealnie. Zawsze pasowały. Czuję przyjemne ciepło w sercu. Budzę się tak już od jakiegoś czasu, a wciąż jestem pełna zaskoczenia, że on nadal przy mnie jest. Głupio mi z tym, że nie wie o moim paleniu, ale to nie powinno nas przecież dzielić. Kiedyś ten temat nas poniekąd połączył. Dzisiaj nie może mi go odebrać.

W końcu splata nasze palce. Jest tak dobrze. Jak dawniej. I jego idealne ciało, które splata się od tyłu razem z moim.

- Pamiętasz, co mi powiedziałaś na początku? - szepcze z poranna chrypką. Bardzo seksowną, swoją drogą.

- Którego początku?

- Nowego.

- Co mówiłam?

- Obiecałaś mi.

Przewracam się na plecy i widzę jego twarz. Tak bardzo idealną.

- Obiecałaś mi, że tym razem nie będziemy niczym więcej, jak przyjaciółmi. - przytakuję mu.

- Pamiętam. Ale wychodzi na to, że moje obietnice są do dupy, co?

- Trochę? - gładzi mój policzek i cicho się śmieje. 

- Nie chcę cię więcej zranić.

- To obietnica? - kiwam przecząco głową. - Więc nie zranisz.

Tak bardzo chcę temu uwierzyć. Ale też czuję ból, który odczuje on, kiedy się dowie. 

***

Robert

- Jak tam, brachu?

- Bardzo dobrze. Dzięki. - przybijam piątkę z bratem, potem zauważam gościa.

- Witam. - ściskam dłoń szatyna.

- Jak noc?

- Całkiem, całkiem. Łóżko twojej kobiety jest bardzo wygodne. - posyła mi znaczący uśmiech, a ja kiwam głową.

- Tak. To prawda.

- Hej, Robert. Miło cię widzieć. - blondynka całuje mnie w policzek, a ja posyłam pytające spojrzenie bratu. Wzrusza ramionami.

- Czemu zawdzięczam takie czułości? - pytam narzeczoną Pierce'a i dosiadam się do Chrisa.

- Jesteś szczęśliwy, moja siostra jest szczęśliwa, my jesteśmy - palcem wskazuje na siebie i przyszłego męża. Nie pamiętam, kiedy nie odniosła się do nich jako jednostek. - No i topór wojenny zakopany. - tym razem patrzy na mnie i mężczyznę po mojej prawej stronie.

- Raczej złożona broń.

Unoszę niewinnie ręce, kiedy blondynka marszczy brwi z niezadowolenia na hasło Chrisa.

- Wybacz, bratowo. Nie mogę temu zaprzeczyć.

- Czemu?

Do kuchni wchodzi Bianca. Jak Al to ujęła, szczęśliwa.

- Jak bardzo cię kocha. - odzywa się gość. Patrzy, jak Bian wita się z Pierce'em, siostrą, a na końcu podchodzi do niego i całuję w policzek. Wyłapuję ciem szczęścia na jego twarzy.

Co, jeżeli odebrałem im coś cennego?

- Ja również nie śmiem zaprzeczyć. - uśmiechnięta siada obok mnie i prosi siostrę o kawę.

- Jakieś plany na dzisiaj?

- Może pójdziemy męskim gronem na piwo, co? - proponuje młodszy Scott.

(Nie)OdzyskaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz