Bianca
Jego silna, męska dłoń bawi się moją. Jeździ po moim tatuażu na przedramieniu od góry, aż do palców. Dłonie pasują do siebie idealnie. Zawsze pasowały. Czuję przyjemne ciepło w sercu. Budzę się tak już od jakiegoś czasu, a wciąż jestem pełna zaskoczenia, że on nadal przy mnie jest. Głupio mi z tym, że nie wie o moim paleniu, ale to nie powinno nas przecież dzielić. Kiedyś ten temat nas poniekąd połączył. Dzisiaj nie może mi go odebrać.
W końcu splata nasze palce. Jest tak dobrze. Jak dawniej. I jego idealne ciało, które splata się od tyłu razem z moim.
- Pamiętasz, co mi powiedziałaś na początku? - szepcze z poranna chrypką. Bardzo seksowną, swoją drogą.
- Którego początku?
- Nowego.
- Co mówiłam?
- Obiecałaś mi.
Przewracam się na plecy i widzę jego twarz. Tak bardzo idealną.
- Obiecałaś mi, że tym razem nie będziemy niczym więcej, jak przyjaciółmi. - przytakuję mu.
- Pamiętam. Ale wychodzi na to, że moje obietnice są do dupy, co?
- Trochę? - gładzi mój policzek i cicho się śmieje.
- Nie chcę cię więcej zranić.
- To obietnica? - kiwam przecząco głową. - Więc nie zranisz.
Tak bardzo chcę temu uwierzyć. Ale też czuję ból, który odczuje on, kiedy się dowie.
***
Robert
- Jak tam, brachu?
- Bardzo dobrze. Dzięki. - przybijam piątkę z bratem, potem zauważam gościa.
- Witam. - ściskam dłoń szatyna.
- Jak noc?
- Całkiem, całkiem. Łóżko twojej kobiety jest bardzo wygodne. - posyła mi znaczący uśmiech, a ja kiwam głową.
- Tak. To prawda.
- Hej, Robert. Miło cię widzieć. - blondynka całuje mnie w policzek, a ja posyłam pytające spojrzenie bratu. Wzrusza ramionami.
- Czemu zawdzięczam takie czułości? - pytam narzeczoną Pierce'a i dosiadam się do Chrisa.
- Jesteś szczęśliwy, moja siostra jest szczęśliwa, my jesteśmy - palcem wskazuje na siebie i przyszłego męża. Nie pamiętam, kiedy nie odniosła się do nich jako jednostek. - No i topór wojenny zakopany. - tym razem patrzy na mnie i mężczyznę po mojej prawej stronie.
- Raczej złożona broń.
Unoszę niewinnie ręce, kiedy blondynka marszczy brwi z niezadowolenia na hasło Chrisa.
- Wybacz, bratowo. Nie mogę temu zaprzeczyć.
- Czemu?
Do kuchni wchodzi Bianca. Jak Al to ujęła, szczęśliwa.
- Jak bardzo cię kocha. - odzywa się gość. Patrzy, jak Bian wita się z Pierce'em, siostrą, a na końcu podchodzi do niego i całuję w policzek. Wyłapuję ciem szczęścia na jego twarzy.
Co, jeżeli odebrałem im coś cennego?
- Ja również nie śmiem zaprzeczyć. - uśmiechnięta siada obok mnie i prosi siostrę o kawę.
- Jakieś plany na dzisiaj?
- Może pójdziemy męskim gronem na piwo, co? - proponuje młodszy Scott.
CZYTASZ
(Nie)Odzyskane
Literatura Kobieca-Oczywiście, że masz prawo go zostawić po to, by mógł spełnić swoje marzenia. Ale nie myśl, że bez ciebie one się spełnią. ... Kilka lat. Potężny ból, o ktorym Robert nawet nie miał pojęcia. Bianca totalnie go od siebie odcięła. Potem jedyne, co mu...