4

624 33 1
                                    


Nie wierzę ,że wyszłam razem z dziećmi i z tym nienormalnym chłopakiem.Co ja robię ze swoim życiem?

-Mogę wiedzieć gdzie idziemy?-zapytałam Justina

-Na plac zabaw -krzyknął Jaxon

-Nie nie idziemy-odpowiadam 

-Tak idziemy-odwraca się na pięcie i staje przede mną -Czy tego chcesz czy nie ,ale wiem,że moi rodzice już Ci dużo mówili o mnie 

-Nie mylisz się -mówię

-A będziemy mogli też loda?-pyta Jazmyn 

-Zobaczymy-odpowiada dziewczynce patrząc mi w oczy ,a ja w jego-Jak szefowa się zgodzi 

-A jak się nie zgodzę?-pytam

-Pożałujesz -odpowiada ze swoim chytrym uśmieszkiem 

-Może idziemy,ale cała czwórka ma być grzeczna

-Ja jestem grzeczny-może podczas snu Bieber,ale prawda jest inna

-Nie nie jesteś-powiedziała Jazmyn,a Justin podszedł do niej i przerzucił ją przez ramię ,a ta zaczęła się śmiać-Chce na dół!Chce na ziemię

-Jak dojdziemy na miejsce,a ktoś z was chce też?-zapytał,a ja stałam jak słup,a moja ręka zadrżała i najmniejsza z nas złapała mnie za rękę 

-Ja!-krzyknął Jaxon

-Zwariowałeś -prędzej je zabije-Twoi rodzice mieli rację,że nie umiesz się zajmować rodzeństwem 

-Dzieciaki kto jest lepszy ja czy te panie które was pilnują?-pyta

-Ty-odpowiedzieli 

-Widzisz ,nie jestem aż tak zły jak Ci się wydaje 

-Protestowałam bym -mówię i idę z Izabell w stronę placu zabaw,ale dalej ten pomysł uważam za chory 

-Zaczekaj!-krzyknął brunet,a ja go nie słuchałam ani trochę 

Dotarliśmy na plac zabaw i o 19.30 nikogo tu nie ma,ale i tak muszę się patrzeć na całą czwórkę .Znając życie coś zaraz się stanie.Justin wziął Izabell i Jazmyn i poszli się pohuśtać,a Jaxon zaczął zjeżdżać na zjeżdżalni.Ja natomiast postanowiłam ,że napisze do mojej przyjaciółki Weroniki.

Ja-Weź mnie ratuj

Kujonka moja-Aż tak źle ?

Ja-To Bieber ,więc tak źle 

Kujonka moja-Możesz przynajmniej odpocząć 

Ja-Na dworze?

Kujonka moja-Co ty kuźwa na dworze robisz?

Ja-Siedzę sobie i się relaksuje 

Kujonka moja-Na serio...

Ja-Jestem na placu zabaw z Izabell,Jazmyn,Jaxon'em i Justinem 

Kujonka moja-Przekichane 

Ja-No coś ty

Kujonka moja-Co o robi?

Ja-Huśta siostry 

Kujonka moja-Idź tam 

Ja-Po co?

Kujonka moja-Żeby zobaczyć co jest z dzieciakami 

Ja-Już mamo


Podeszłam do Justina i dziewczynek,a Izabell chciała iść do mnie na ręce.Jazmyn gdy tylko zeszła pobiegła na zjeżdżalnie do swojego braciszka,a Justin stał znów naprzeciwko mnie i się gapił.

-Ładnie Ci z dzieckiem na rękach-mówi 

-Dzięki 

-Zaraz będziemy iść i nie myśl sobie,że zrobiłem to specjalnie -powiedział

-Co specjalnie?-zapytałam

-Te wyjście na dwór-odpowiada-Bo patrz Bella zasypia prawie ,a te dwa szczury jak tylko zobaczą sofę rzucą się na nią i pójdą spać 

-Czuli to już sprawdzona metoda?-zapytałam,a ten się zaśmiał 

-Tak sprawdzona nawet nie jeden raz,dobra idę do nich

Po piętnastu minutach siedzenia na ławce mała Bella zasnęła ,a ja zawołałam Justina i wziął ją na ręce,A te dwa smyki ledwo żyły więc dziś odpuściliśmy sobie lody i poszliśmy do domu.Gdy tylko najstarszy Bieber otworzył drzwi od razu Jaxon i Jazmyn pobiegli do salonu,a ja postanowiłam,że pomogę zanieść małą na górę.

-Nie jesteś aż tak zła -powiedział gdy położył do łóżka Izabell

-Dzięki 

-Bądź taka w szkole-no chyba nie on sobie żarty stroi 

-Nie 

Na tym skończyliśmy rozmowę i wyszłam na dół,a tam już spali najmłodsi.Nie chciałam wołać Justina więc nakryłam dzieci kocem i poszłam zrobić coś na kolację,żeby jak się obudzą coś mieli .Ten czas do przyjazdu rodziców debila minął szybko.Powiedziałam im,że dałam dzieciom przed wyjściem na dwór jedzenie i ,że mogą być głodne,a oni zaproponowali abym przyszła jutro.Zgodziłam się 

Dzień dobry, księżniczko/J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz