Nie wierzę ,że wyszłam razem z dziećmi i z tym nienormalnym chłopakiem.Co ja robię ze swoim życiem?
-Mogę wiedzieć gdzie idziemy?-zapytałam Justina
-Na plac zabaw -krzyknął Jaxon
-Nie nie idziemy-odpowiadam
-Tak idziemy-odwraca się na pięcie i staje przede mną -Czy tego chcesz czy nie ,ale wiem,że moi rodzice już Ci dużo mówili o mnie
-Nie mylisz się -mówię
-A będziemy mogli też loda?-pyta Jazmyn
-Zobaczymy-odpowiada dziewczynce patrząc mi w oczy ,a ja w jego-Jak szefowa się zgodzi
-A jak się nie zgodzę?-pytam
-Pożałujesz -odpowiada ze swoim chytrym uśmieszkiem
-Może idziemy,ale cała czwórka ma być grzeczna
-Ja jestem grzeczny-może podczas snu Bieber,ale prawda jest inna
-Nie nie jesteś-powiedziała Jazmyn,a Justin podszedł do niej i przerzucił ją przez ramię ,a ta zaczęła się śmiać-Chce na dół!Chce na ziemię
-Jak dojdziemy na miejsce,a ktoś z was chce też?-zapytał,a ja stałam jak słup,a moja ręka zadrżała i najmniejsza z nas złapała mnie za rękę
-Ja!-krzyknął Jaxon
-Zwariowałeś -prędzej je zabije-Twoi rodzice mieli rację,że nie umiesz się zajmować rodzeństwem
-Dzieciaki kto jest lepszy ja czy te panie które was pilnują?-pyta
-Ty-odpowiedzieli
-Widzisz ,nie jestem aż tak zły jak Ci się wydaje
-Protestowałam bym -mówię i idę z Izabell w stronę placu zabaw,ale dalej ten pomysł uważam za chory
-Zaczekaj!-krzyknął brunet,a ja go nie słuchałam ani trochę
Dotarliśmy na plac zabaw i o 19.30 nikogo tu nie ma,ale i tak muszę się patrzeć na całą czwórkę .Znając życie coś zaraz się stanie.Justin wziął Izabell i Jazmyn i poszli się pohuśtać,a Jaxon zaczął zjeżdżać na zjeżdżalni.Ja natomiast postanowiłam ,że napisze do mojej przyjaciółki Weroniki.
Ja-Weź mnie ratuj
Kujonka moja-Aż tak źle ?
Ja-To Bieber ,więc tak źle
Kujonka moja-Możesz przynajmniej odpocząć
Ja-Na dworze?
Kujonka moja-Co ty kuźwa na dworze robisz?
Ja-Siedzę sobie i się relaksuje
Kujonka moja-Na serio...
Ja-Jestem na placu zabaw z Izabell,Jazmyn,Jaxon'em i Justinem
Kujonka moja-Przekichane
Ja-No coś ty
Kujonka moja-Co o robi?
Ja-Huśta siostry
Kujonka moja-Idź tam
Ja-Po co?
Kujonka moja-Żeby zobaczyć co jest z dzieciakami
Ja-Już mamo
Podeszłam do Justina i dziewczynek,a Izabell chciała iść do mnie na ręce.Jazmyn gdy tylko zeszła pobiegła na zjeżdżalnie do swojego braciszka,a Justin stał znów naprzeciwko mnie i się gapił.
-Ładnie Ci z dzieckiem na rękach-mówi
-Dzięki
-Zaraz będziemy iść i nie myśl sobie,że zrobiłem to specjalnie -powiedział
-Co specjalnie?-zapytałam
-Te wyjście na dwór-odpowiada-Bo patrz Bella zasypia prawie ,a te dwa szczury jak tylko zobaczą sofę rzucą się na nią i pójdą spać
-Czuli to już sprawdzona metoda?-zapytałam,a ten się zaśmiał
-Tak sprawdzona nawet nie jeden raz,dobra idę do nich
Po piętnastu minutach siedzenia na ławce mała Bella zasnęła ,a ja zawołałam Justina i wziął ją na ręce,A te dwa smyki ledwo żyły więc dziś odpuściliśmy sobie lody i poszliśmy do domu.Gdy tylko najstarszy Bieber otworzył drzwi od razu Jaxon i Jazmyn pobiegli do salonu,a ja postanowiłam,że pomogę zanieść małą na górę.
-Nie jesteś aż tak zła -powiedział gdy położył do łóżka Izabell
-Dzięki
-Bądź taka w szkole-no chyba nie on sobie żarty stroi
-Nie
Na tym skończyliśmy rozmowę i wyszłam na dół,a tam już spali najmłodsi.Nie chciałam wołać Justina więc nakryłam dzieci kocem i poszłam zrobić coś na kolację,żeby jak się obudzą coś mieli .Ten czas do przyjazdu rodziców debila minął szybko.Powiedziałam im,że dałam dzieciom przed wyjściem na dwór jedzenie i ,że mogą być głodne,a oni zaproponowali abym przyszła jutro.Zgodziłam się
CZYTASZ
Dzień dobry, księżniczko/J.B
FanfictionNie przezywaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie obrażaj mnie Nie krzywdź mnie