2007
michael miał wrażenie, że z każdym nowym dniem, a nawet nadchodzącą godziną czy minutą coraz bardzej odrywa się od rzeczywistości. że wcale już nie jest tym samym chłopakiem, który mimo gównianego życia nadal starał się funkcjonować jak najlepiej, by tylko nie pogorszyć swojej i tak już kiepskiej w jego mniemaniu sytuacji.
odczuwał pustkę, która dopiero teraz naprawdę zaczęła mu doskwierać.
czuł się wypruty z jakichkolwiek emocji. z tych dobrych jak i z tych złych.był pusty.
zmieniał się we wrak kogoś, kto już był na skraju wszystkiego, a mały bodziec byłby w stanie doprowadzić nad przepaść, którą tak bardzo starał się omijać.
wiedział, a przede wszystkim czuł, że jest nikim. że tak naprawdę nic nie znaczy.
że jest zwykłym zlepkiem genów, które z dnia na dzień powoli i cicho umierają.
widział to wszystko, ale bał się zrobić z tym cokolwiek.bał się spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że przegrał coś, co już na początku skazane był na porażkę.
nie umiał pogodzić się z tym, że przegrywa walkę z samym sobą, a sędzia jakim jest bóg nie widzi tych wszystkich nieczystych zagrań ze strony życia.stojąc teraz nad przejazdem kolejowym i wpatrując się tępo w przejeżdżające pociągi zastanawiał się, gdzie popełnił błąd. co zrobił do cholery nie tak, że teraz cały czas musi mieć pod górkę, która najwidoczniej nie ma końca.
ściskając opakowanie leków przeciwlękowych, drżącą dłonią starał się zetrzeć z policzków łzy, które bezkarnie zdecydowały się wyjść na światło dzienne.
michael w tamtym momencie nie myślał racjonalnie. głos w jego głowie nieprzyjemnie szeptał słowa, które coraz bardziej przybliżały go do starego przejazdu.
chciał to skończyć.
był świadom tego co za chwilę może się stać.
czekał na śmierć.ale ona zamiast przyjść po niego, jakby powodowała, że zamiast robić kroki w przód, w stronę torów, on robił pojedyncze kroki w tył, oddalając się.
wtedy do michaela dotarło, że nie umie nawet odejść z tego świata.
CZYTASZ
talk about it ▪ muke
Fanfickilka słów może zmienić wszystko, ale nigdy nie wiesz czy nie spowoduje to lawiny nieszczęść; lub kilka burzliwych miesięcy z życia dwójki chłopców, którzy dorastali w dwóch odrębnych światach, a bestialsko zniszczyli siebie na swoich oczach...