8

172 38 2
                                        

2008

luke od momentu, w którym poznał michaela czuł się dziwnie. miał wrażenie, że jeszcze bardziej stał się wolny niż wtedy, gdy sam przebywał w teatrze, który swoją drogą był miejscem schadzek dwójki nastolatków.

michael natomiast widział w luke'u potencjał. nie miał pojęcia jaki, ale wiedział, że blondyn jest kimś wyjątkowym i nie zasługuje na żadne zło, które go spotkało. doszukiwał się swojej nadziei.
chciał widzieć w nim perspektywy na lepsze jutro. na to, że wszystko będzie dobrze.

podczas któregoś z kolei spotkania, michael złapał luke'a za dłoń i wyprowadził z teatru.

— gdzie mnie prowadzisz?
— chcę pokazać ci kilka ciekawych miejsc.

na usta niebieskowłosego wpłynął mały, ale tajemniczy uśmiech. nigdy nikt nie widział miejsc, w których ten mógł godzinami przesiadywać. nie chciał się z nikim nimi dzielić. były tylko jego.

to właśnie stary przejazd kolejowy czy stare kamienice tworzyły michaela. były jego nierozerwalną częścią, która mimo wszystko musi istnieć.

luke podziwiał michaela. wiedział ile ten wycierpiał, a mimo to nadal potrafił uśmiechać się, a w jego oczach można było dostrzec iskierki radości.
biorąc pod uwagę to ile przecierpiał michael, a ile luke, blondyn w głowie karcił się za to, że aż tak wyolbrzymia swoje zmartwienia. że próbuje zrobić z siebie niewiadomo jak ogromną ofiarę w momencie, gdy tak naprawdę według niego nigdy nią nie był.

michael chciał pokazać luke'owi piękno.
piękno zniszczonych rzeczy i miejsc.
tak samo zdegradowanych jak oni sami.
tak samo wzgardzonych przez życie.

luke był wdzięczny michaelowi, że ten stara się odgonić ciemne chmury z jego życia i pokazać mu, że nie wszystko jest takie złe na jakie wygląda.

próbowali w jakiś sposób naprawić siebie przez te zwykłe i proste gesty, które dla innych nie znaczą nic, a dla nich były ostatnią deską ratunku.

talk about it ▪ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz