"Odnajdę Cię nawet na dnie piekła"

163 17 2
                                    


Całe ciało ryczącego potwora spowił mocny niebieskawy lód.

Natsu skupił się kumulując energię w swoich rękach. ogień spowił całą długość jego ramion.

-Atak skrzydłem ognistego smoka!

Płomienne skrzydła smoka uderzyły w krystaliczny lód. Siła uderzenia była tak wielka, że lód po chwili pękł na tysiące kawałków a wraz z nim zamrożone ciało demona.

Lucy obserwowała wszystko siedząc razem z Happym wysoko w koronie drzewa. Drewno było śliskie i pokryte zielonym mchem , toteż gwałtowniejsze ruchy mogły skutkować upadkiem z kilkunastu metrów.

Blondynka przytrzymywała się mniejszych gałęzi, siedząc okrakiem na grubszej. To dawało poczucie swego rodzaju bezpieczeństwa.

Patrzyła na pole walki z góry. Co rusz zamykała oczy, gdy smolisty demon uderzał Natsu.

Cierpiała z powodu bezsilności. Nie mogła przecież walczyć z tak poważnie skręconą kostką.

Klęła w duchu i zaciskała piąstki na gałęziach.

"Dlaczego zawsze jestem do niczego?!" Zacisnęła mocniej powieki czując jak wzbierają się pod nimi gorzkie łzy.

"Natsu...Dlaczego zawsze mnie bronisz? Dlaczego to zawsze JA muszę być ratowana? Jestem słaba...Jestem...Bezużyteczna"

Te paskudne myśli krążyły w głowie Heartfilii. Przywołała we wspomnieniach walki, które przeżyła.

Statek fałszywego Salamandra, porwanie przez Phantoma, w zamku Nieskończoności...

Analizując to wszystko doszła do jednego wniosku. Nie ważne czy wygrywała, czy nie, Natsu wiecznie ratował jej skórę.

Zawsze wkraczał w tym jednym, jedynym, odpowiednim momencie zanim padł ostatni cios a ona pod nim.

Przygryzła wargi. Po chwili poczuła metaliczny smak krwi w ustach. To ją otrzeźwiło.

Wpatrywała się w trwającą na dole walkę. Gray i Natsu zaczęli współpracować co przyniosło zamierzone efekty.Walczyli zaciekle, próbując wykorzystać słabe punkty demona.

Lucy drgnęła. Coś sprawiło, że przeszedł ją dreszcz a zimny pot oblał plecy.

Rozejrzała się coraz bardziej wystraszona.Zaczęła szukać wzrokiem Happyego, jednak nigdzie nie widziała niebieskiego Exeeda. Zaczęła się trząść. Niespodziewanie pod powiekami ujrzała obraz jakiego się nie spodziewała.

Gidlia płonęła. Przerażone krzyki udręki przyjaciół uwięzionych w środku docierały do niej. Nie mogła się ruszyć. Przed drzwiami głównymi w beton wbite były drewniane krzyże sporych rozmiarów. Wisieli na nich...

"Natsu!, Gray!, Erza!,Levy! Wendy!". Jej oczy widziały okrutnie poranione ciała najbliższych. Natsu miał całą zakrwawioną twarz. Pozbawiona oczu twarz Dragneela wyglądała jak upiór. Puste oczodoły, z których wylewała się krew i skapywała na jego okaleczone ciało.

"Nie!". Wendy miała połamaną chyba każdą kość, wyglądała jak szmaciana lalka...

Każdy z ukrzyżowanych był ciężko ranny i jedynie dogorywali przybici stalowymi kołkami do drewna.

Była zmuszona stać i patrzeć jak jej bliscy giną w męczarniach paleni żywcem i ukrzyżowani.

Tak bardzo chciało jej się krzyczeć, jednak nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

Widziała to, czego zawsze się bała. Utratę bliskich i niemożliwości ich uratowania. Czuła się słaba.

Nie, nie fizycznie czy z wyczerpania. Po prostu była słaba. Nie potrafiła działać w strachu.

Przygody Lucy i NatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz