Nie pamiętała ile czasu była torturowana koszmarami. Godziny? Dni?
Straciła kompletnie poczucie czasu. Wydawało jej się, że od zawsze tak wyglądało jej życie.W ciasnej celi dręczona przez koszmary. Z jej pamięci zniknęli przyjaciele i Fairy Tail. Nadzieja powoli umierała w dziewczynie.
Popadła w swego rodzaju monotonię. Urywany sen pomiędzy jednym koszmarem a następnym.
Miała wrażenie, że jej oprawca sięga do tych obszarów psychiki, które powinny nie istnieć.
Nie wiedziała ile strachu i bólu w sobie trzyma, dopóki to Coś nie wyciągało po to swoich łap.
Po jakimś czasie zobojętniała. Poddawała się tym torturom mechanicznie. Nie wyczekiwała już ich końca. Po prostu trwała.
Po tych wszystkich koszmarach sądziła, że demon wyciągnął z niej wszystko czego kiedykolwiek się obawiała. Myślała, że wykorzystał przeciw niej już cały arsenał , że nic już w niej nie zostało.Jakże była w błędzie...
Demon pożywiał się jej strachem i potęgował go, sięgając wprost do głęboko zakorzenionych lęków w podświadomości. Przywracał bolesne wspomnienia i kreował nowe.
Jak zwykle gdy się zbliżał poczuła na skórze dreszcz. Coś zacisnęło się na jej przeponie odbierając oddech gdy demon przeniknął przez kraty jej więzienia. Nigdy wcześniej nie zbliżał się do niej a jedynie patrzył zza krat. Jego kościste stopy nie dotykały ziemi. Postać unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. Patrzyła na niego a jej brązowe oczy wyrażały paniczny strach.
Demon nachylił się nad nią i dotknął długim palcem jej czoła.
Nagle poczuła na plecach ciepło. Kamień, o który się opierała zaczął się rozgrzewać.
Zdziwiona tym uczuciem nie wiedziała czy to za sprawą jakiegoś zaklęcia demona czy też coś innego.
Nagle poczuła za plecami drgnięcie kamienia.Łup! Do jej uszu dobiegł głuchy odgłos uderzeń.
Łup!
Kilka mniejszych kamieni odpadło od ściany.
Łup!
Wyraźnie poczuła jak ściana pod wpływem uderzeń zaczęła się ruszać.
Łup!
Zobaczyła obok lewego ucha czyjąś zaciśniętą pięść, z której kapała jednostajnie krew. Odskoczyła od ściany potykając się i upadając.
Kolejne uderzenie, które było zapewne kopnięciem, skruszyło kamienną ścianę. Utworzyła się wyrwa w ścianie. Kurz i pył krążył w powietrzu a lekki przeciąg smagał plecy.
-Co zrobiłeś Lucy, palancie?-usłyszała niski, zachrypnięty głos.
Leżała tyłem do demona a przodem do dziury w murze. Na tle jasnego nieba widziała zarys jego sylwetki. Wysoki, umięśniony, z falującą czupryną i połami ubrania.
-Natsu!-w oczy blondynki napłynęło kilka łez.Nie mogła uwierzyć. Udało mu się! Za chwilę ją uratuje i razem wrócą do gildii.
-Co zrobiłeś Lucy do cholery?!-ponowił krzyk Dragneel zapalając pięści.
Demon wydawał się niewzruszony wtargnięciem Smoczego Zabójcy. Lewitował tuż nad ziemią, dokładnie w tym samym miejscu.
-Natsu...-Dziewczyna szepnęła a z jej oczu leciały krople łez.- Przyszedłeś po mnie.
-Obiecałem, że będę Cię chronić.Nic Ci nie jest?
-Nie.-pokręciła głową uśmiechając się-Wracajmy do domu!

CZYTASZ
Przygody Lucy i Natsu
RomansaPrzygody Lucy i Natsu o ich miłości, o ich wspólnych przygodach.