"Chyba mamy Towarzystwo"

158 17 11
                                    


Gray Fullbuster był ciężko ranny. Nad jego nieprzytomnym ciałem klęczała młodziutka Zabójczyni Smoków. Wendy starała się jak mogła aby zmniejszyć jego obrażenia oraz ból im towarzyszący.

Na jej czole pojawiły się pierwsze krople potu, wyrażające zmęczenie. Zużywała mnóstwo energii magicznej. Zaniepokojona Carla próbowała ją powstrzymać od dalszego leczenia maga lodu.

-Wendy! Nie możesz zużyć tyle mocy! Masz natychmiast przestać!-biała Przewyższająca latała nad jej ramieniem.

-Nie mogę, Carlo. Moi przyjaciele liczą na mnie, nie mogę ich zawieść. Nie martw się nic mi nie będzie.

Dziewczynka powoli przesuwała dłońmi wzdłuż ciała nieprzytomnego Graya. Jasne i ciepłe światło, wydobywające się z rąk Marvell przynosiło ukojenie rannemu chłopakowi. Pochyleni nad nimi magowie Fairy Tail patrzyli jak liczne rany i zadrapania na ciele Fullbustera zasklepiają się.

Powieki nieprzytomnego drgnęły lekko. Usta wykrzywił w grymasie bólu i z trudem otworzył oczy.

Ujrzał nad sobą słodką twarzyczkę Wendy.

-We...Wendy? -wyjąkał ranny.

-Proszę nic nie mówić, za chwilę skończę Pana opatrywać. Niestety obrażenia płuc i żeber wymagają powrotu do gildii- Marvell powoli kończyła bandażować zwichnięty nadgarstek.

Gray rozejrzał się i ze zdziwieniem stwierdził, że przybyli także inni magowie.

-Erza, co wy tu robicie? -spytał, gdy Wendy pozwoliła mu się podnieść. Widział wokół siebie przyjaciół z gildii. Erzę, Wendy, Levy i Gajeela wraz z kocimi towarzyszami.

-Happy powiadomił nas o waszych kłopotach - Scarlet podała rękę przyjacielowi i ostrożnie pomogła mu wstać- A właśnie. Gdzie on jest? Chwile po tym jak powiedział co się stało wyleciał z gildii krzycząc, że musi szukać Lucy.

Gray wskazał ręką na pobliską kępkę krzaków.

-Wendy, zajmij się nim. Jest wyczerpany- wysapał Gray.

-Oczywiście! -Marvel i Carla skierowały się we wskazane miejsce i odkryły poranionego i przemęczonego kota.

Carla nerwowo wypowiadała imię swojego przyjaciela próbując go ocucić.

Wendy uśmiechnęła się niezauważalnie. Zwykle biała kotka znęcała się wręcz nad Happym, a teraz wyglądała na przejętą jego stanem. "Kto się czubi ten się lubi"-Pomyślała Smocza Zabójczyni.

Po jakimś czasie Marvel pojawiła się z już lepiej wyglądającym kotem na rękach.

Gray usiadł na ziemi i pokrył swoją rękę lodem przykładając ją do twarzy. Chłód podziałał niczym kompres i opuchnięta od ciosów twarz maga powoli nabierała pierwotnych rysów.

Fullbuster wypluł krew z ust i skrzywił się.

-Gray, gdzie jest Natsu?- spytała Scarlet siedząc obok przyjaciela.

-Ten głupek zostawił nas i pobiegł za zapachem Lucy- warknął dosyć nieprzyjemnym tonem sugerującym, że ma Dragneelowi za złe takie zachowanie.

-Musimy ich poszukać i ruszyć się z miejsca. Tutaj nie jest bezpiecznie- Scarlet wstała i odwołała swoją zbroję zamieniając na tę podstawową.

-Taa...-mruknął Fullbuster- Tutaj roi się od tych dziwolągów- Chłopak wskazał brodą na zniszczone przez Tytanię ciała stworów.

Po chwili wszyscy powoli ruszyli śladami Salamandra w głąb lasu.

Przygody Lucy i NatsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz