-Przez te dni umarłem chyba z tysiąc razy. -Powiedział wciągając zapach jej włosów.
-Natsu...-Mogła tylko wypowiedzieć jego imię w tej chwili.
Znów czuła dudnienie serca i ucisk w żołądku. Jego dotyk rozluźniał i dawał poczucie bezpieczeństwa. Objęła go w pasie a głowę położyła na jego ramieniu. Teraz już nie mogła powstrzymać łez. Płakała w jego ramię a on głaskał ja po głowie uspokajająco.
Spojrzał na jej drobną twarz i perliste łzy na policzkach. Ujął jej brodę ręką i uniósł do góry. Wpatrywali się w siebie a ich usta mimowolnie zbliżały się do siebie. Wokół nich rosło napięcie, które za chwile miało znaleźć ujście. Dla nich w tej chwili zatrzymał się czas. Złączyli drżące niedoświadczone usta w pierwszym pocałunku.
Czując słodki smak jego ust Lucy ogarnęło szczęście.W końcu niewypowiedziane dotąd uczucia znalazły swój własny język. Tym jednym,prostym gestem wyrazili to czego nie potrafili nazwać.
Lucy zobaczyła jego uśmiechniętą twarz, kiedy odsunął się od niej. Na jego policzkach pojawił się rumieniec zakłopotania.
-Nie tak to sobie wyobrażałem-Dragneel podrapał się w tył głowy i uciekł wzrokiem na ścianę obok.
Lucy uśmiechnęła się szeroko do niego zamykając na chwilę oczy.
-Było idealnie.-Powiedziała, chociaż faktycznie nie wyobrażała sobie pierwszego pocałunku w takich okolicznościach.
Otworzyła oczy i zamarła w tym samym momencie. Obraz, który miała przed oczami zaczął falować i załamywać się. W końcu rozprysł się jak pękające lustro.
-Nie...Nie! Tylko nie to!-Krzyknęła padając na kolana, gdy wokół niej zapadała ciemność.
Nagle poczuła jak osuwa się na ziemię całkowicie. Już wiedziała, że wszystko co przeżyła przez ostatnią godzinę było kolejnym złym snem zesłanym przez demona.
Nieświadomie poddała się koszmarowi utraty nadziei. Ostatniej nadziei. Czuła jak coś w niej pękło. W tej jednej chwili zdała sobie sprawę ,że wróg pokonal ja ofiarowujac fałszywą nadzieję. W momenecie,kiedy myślała ze to koniec,podniosła pusty wzrok na demona, który stał przed nią tak samo jak wtedy.
Przez chwilę myślała, że zaraz ściana za jej plecami skruszy się a na tle nieba stanie sylwetka Smoczego Zabójcy. Szybko porzuciła tę myśl jak i nadzieje, którą dawała.
Rozpłakała się. Wpadła wręcz w rozpacz. Chwyciła się rękami za głowę próbując się tak bronić.
Nic to jednak nie dawało. Cały czas była w ciasnej celi a przed nią unosił się sprawca jej nieszczęścia.
Nagle Heartfilia zaczęła się śmiać, zupełnie jakby była opętana. W tej tragicznej sytuacji jedyne co jej zostało to głośny rozpaczliwy śmiech.
-Jesteś potworem-Stwierdziła po chwili dziewczyna, unosząc się do pozycji stojącej. Głowę miała opuszczoną, ramiona zwisały bezwładnie a kolana były ugięte. Wyglądała żałośnie.
Śmiała się co chwilę do siebie i szeptała niewyraźnie.
Sięgnęła do pokrowca z kluczami na biodrze.
-Mogę wygrać.
Magini wyciągnęła złoty klucz.
-Mogę to zrobić.
Zabłysnął klucz. WWidziała przed oczami każdy koszmar jakim torturowal ją demon. PPamiętała każdy ich szczegół. Widziała umeczone twarze towarzyszy z gildii.
CZYTASZ
Przygody Lucy i Natsu
RomancePrzygody Lucy i Natsu o ich miłości, o ich wspólnych przygodach.