- Nie istotne - odpowiedziałam, chcąc go zbyć. Wzięłam pluszaka i zaczęłam iść w stronę wyjścia.
- Chyba nie chcesz go przyjąć? - szedł przy mnie, ciągle powtarzając te same pytania i zdania, czym zaczynał mnie już poważnie irytować.
- Oddam go jutro. - Machnęłam tylko ręką. Wiem, że Matthew jest inteligenty, dlatego też szybko poskładał w głowie fakty i zorientował się kim był anonimowy darczyńca miśka.
- To był ten cały Jonas, prawda? - spytał, szarpnął mnie za ręke przez co zmuszona byłam się odwrócić.
- Prawda. - Odpowiedziałam krótko, chciałam dalej iść, ale znów mnie zatrzymał.
- Nie zbliżaj się do niego, rozumiesz? - ścisnął mocniej moje ramie, na co lekko syknęłam z bólu. Pokiwałam tylko głową i bez słowa wróciliśmy do domu.~~~~
Wstałam przed budzikiem. Poniedziałek, czas wracać do pracy. Po wczorajszej kłótni, a raczej krótkiej wymianie zdań, nie odzywaliśmy się już do siebie. Siedziałam tak długo w łazience, aż byłam pewna, że on już śpi. Zerknęłam w bok i lekko się zdziwiłam. Było sporo przed szóstą, a Matthew już nie było. Przeciagnęłam się i wyszłam z pokoju, udając się prosto do łazienki. Wykąpałam się, umyłam zęby, dosłownie żyłam jak robot, codziennie powtarzając te same, monotonne czynności. Wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik, skrzywiłam się widząc śniadanie na stole. Jestem pewna, że jeszcze przed chwilą tego nie było.
- Kochanie. - Poczułam otulające mnie ręce. Przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz i to niekoniecznie przyjemny. Tu nie chodziło o to, że dotyk Matthew był tym tak zwanym złym, ale o to, że po wczorajszym nabrałam do niego dystansu. Pierwszy raz zachował się w taki sposób, a przecież nic złego nie zrobiłam.
- Spieszę się. - Strąciłam jego ręce, po to żeby wejść do naszej wspólnej sypialni.~~~~
JOEKolejny nudny dzień, w mojej nudnej pracy. Wcale nie lubię być prawnikiem, jestem nim przez moich upierdliwych rodziców. Myślałem, że nic w tym zawodzie mnie nie ucieszy, ale możliwość robienia na złość Lovato, stało się moim hobby. Do kancelarii przyszedłem dziś jako pierwszy, otworzyłem budynek i udałem się do mojego gabinetu. Po drodze nastawiłem sobie jeszcze wody na kawę. Nie było mojej asystentki przez co musiałem zrobić ją sobie sam, ale spokojnie i za to odpokutuje ta mała blond dziwka. Zostawiłem teczkę w gabinecie i dokończyłem robić kawę. Wróciłem do swojego małego królestwa i rozsiadłem się w fotelu, delektując się. Mój spokój przerwało gwałtowne otwarcie drzwi, otworzyłem leniwie oczy i zobaczyłem moją diablice.
- Witam Panienkę Lovato. - Zaśmiałem się, odstawiając filiżankę.
- Zamknij się Jonas. - Rzuciła miśka na środek.
- Mam ci powiedzieć pod jaki paragraf to podlega? Wtargnięcie, brzydkie słowa w moją stronę, nie ładnie. - Pokiwałem głową. Chciało mi się śmiać, gdy widziałem jak jej twarz robi się czerwona.
- Jesteś chory, wiesz jaki miałam problem przez twoje głupie, dziecinne zachowanie. - Ojej tak mi przykro, nie powiedziałem nic, tylko kiwnąłem głową. Jej irytacja rosła, a moje rozbawienie wraz z nią.
- No i co tak głupio kręcisz głową kretynie - krzyknęła kopiąc nic niewinnego misia. O tak mów dalej. Te usta nadają się do nieco innych rzeczy, ale niech się dalej produkuje, w sumie trochę działa to na mnie, podnieca mnie jej złość. Przygryzłem wargę, to był odruch, którego nie byłem w stanie kontrolować.
- Jeszcze raz zrobisz mi taką akcję, a zniszczę cię -. Odgroziła się, a ja znów się zaśmiałem. Kto inny mógłby mi zafundować tak dobry humor od rana jak nie moja mała Demetria.
- Z pewnością. - Wstałem i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je - więc możemy się chyba już pożegnać. - Poprawiłem marynarkę.
- Bezczelny palant. - Odwróciła się i wyszła. Dotknąłem ręką mojego krocza, o kurwa prawie wpadka. Co ta kobieta zrobiła z moim penisem i to nawet nie dotykając go.~~~~
DEMIMiałam go dość, ile można tłumaczyć takiemu idiocie, żeby zostawił mnie w spokoju. W końcu jakby nie patrzeć, powinniśmy być sobie obojętni. Tak jasne rywalizujemy, ale tylko w pracy, to nie jest powód, żeby jeszcze mieszać w moim życiu prywatnym. Byłam wściekła od samego rana. Matthew podniósł mi ciśnienie, a ten palant zadbał o to, aby pozostało podwyższone. Weszłam do kancelarii, w której pracuję.
- Dzień dobry Pani Lovato. - Przywitała się ze mną Ashley, od dawna była recepcjonistką w naszej firmie. Zawsze dogadywałam się z nią, była naprawdę dobrym pracownikiem.
- Po co ludzie mówią dzień dobry, skoro wcale taki nie jest - fuknęłam, wchodząc do gabinetu. Zapowiada się naprawdę ciężki dzień.
![](https://img.wattpad.com/cover/98476434-288-k569195.jpg)
CZYTASZ
Legal Love ||D.Lovato
Fiksi Penggemar- Jonas. - Wparowałam jak burza do jego gabinetu. - Lovato naruszenie miru domowego artykułu sto dziewięćdziesiątego trzeciego kodeksu karnego - powiedział nie odrywając oczu od dokumentów. Dwóch świetnych prawników, pracujących w konkurencyjnych...