*James*
Witam. Nazywam się James Potter, jestem samotnym ojcem-charłakiem, który pomieszkuje u swojego niegdysiejszego wroga, Severusa Snape'a. Ale! już nie pasożytuję na nim jak jeszcze niedawno, ponieważ od tygodnia jestem pracującym człowiekiem!
Och, kto nigdy nie był w mojej sytuacji, ten nigdy nie zrozumie, jak bardzo się z tego powodu cieszę. Sev (zaraz po powrocie z rozmowy z dobrą nowiną, w radosnym nastroju zacząłem go tak nazywać. Wkurzył się, co było do przewidzenia, więc teraz nazywam go tak tylko w myślach) wspaniałomyślnie pozwolił nam tu dalej pozostać, aż zaoszczędzę wystarczająco pieniędzy, by kupić własne mieszkanie. Pod warunkiem, że zacznę się dokładać do rachunków i codziennych wydatków. Ale teraz to nie problem, w sumie to z chęcią bym płacił całkowicie za wszystko.
Harry zaczął chodzić do przedszkola, bo teraz problematyczne byłoby zostawanie z nim. Początkowo stroił fochy i symulował choroby, ale powoli zaczyna się przyzwyczajać do nowego trybu życia. Tym bardziej, kiedy usłyszał, że w pobliskim przedszkolu organizowane są wycieczki nad różne rzeki w okolicy, gdzie można pokarmić nie tylko kaczki, ale również łabędzie. Sev praktycznie w ogóle się nie zmienił. Dalej był cyniczny, arogancki i przy tym ujmująco zabawny. A jeśli chodzi o mnie? Z każdym dniem coraz bardziej odnosiłem wrażenie, że należę do tego świata. Wcześniej to ciągle wydawało się jakąś bajką, snem. Byłem znacznie szczęśliwszy niż kiedyś.
Cóż. Sama rozmowa wyglądała następująco: przyszedłem, odpowiedziałem na kilka pytań i zostałem dokładnie zlustrowany wzrokiem. I wreszcie usłyszałem werdykt, że w porządku. Zostanę tym sprzedawcą. Potem usłyszałem urywek rozmowy, który traktował o mojej urodzie i że wreszcie trzeba zrobić coś dla żeńskiej części klienteli. A jednak chodziło po części o mój wygląd. Wieczorem dziękowałem znużonemu, zirytowanemu Sevowi miliony razy.
Ale można jeszcze raz. Porządniej.
-James? O co tu chodzi...?
Uniosłem głowę znad książki i uśmiechnąłem się szeroko do zdezorientowanego Snape'a, który lustrował wzrokiem niewielki stół w kuchni oraz mnie. Dałem mu gestem znak, by usiadł, co też – niechętnie, bo niechętnie – uczynił.
-No więc...?
-A jak ci to wygląda?
-Hmm... No nie wiem... Jak romantyczna kolacja przy świecach? Coś jak randka?
Parsknąłem śmiechem.
-No widzisz, jakiś ty domyślny! – zakpiłem z serdecznym uśmiechem.
Severus spojrzał na mnie jak na wariata. Wychyliłem się lekko.
-Chciałem ci uroczyście podziękować. Przecież to przez ciebie znalazłem tę pracę.
Snape otworzył szeroko oczy i zarumienił się lekko. Ostatnio często się rumienił. Częściej niż w Hogwarcie. Wstydliwy. Hmm. Jeden pies. W każdym razie był tak speszony, że wydukał coś dopiero po kilku minutach. Uniosłem jedną brew.
-Możesz powtórzyć?
-Emm... To powinno być... Dzięki tobie... - wymruczał i zarumienił się jeszcze bardziej.
Pochylił się nad talerzem, by ukryć włosami bladoróżowe plamy na policzkach, a ja zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, o co mu chodzi.
-W sensie, że poprawiasz mnie? – upewniłem się.
-Tak...
-Aaa! – rozpogodziłem się.
Przez chwilę jeszcze przyglądałem się mu, po czym wzruszyłem ramionami. Bo ja wiem, co mu chodzi po głowie. Nastroje Severusa były dla mnie jedną wielką tajemnicą. Postanowiwszy się nad tym dłużej nie zastanawiać, złapałem za widelec.
CZYTASZ
Po mugolsku - James x Severus
RomanceAU. Severus Snape krótko po zostaniu śmierciożercą został schwytany przez aurorów i wygnany do mugoli, gdzie zamieszkuje i stara się uporządkować swoje życie. James Potter przeżył zaklęcie uśmiercające, ale utracił przy tym swoją magię. Jest samot...