Rozdział 9

1.9K 224 75
                                    

*Severus*

Następne kilka dni minęło nam w rutynie. Gdy wstawałem rano, Potter witał mnie przyrządzonym przez niego śniadaniem i kawą, ja po zjedzeniu i wypiciu szedłem do pracy, gdzie spędzałem następne osiem godzin, po czym wracałem i zwykle czas spędzałem czytając książki, gotując albo wykłócając się z tym durniem o jakieś pierdoły. Czasami bawiłem się też z Harrym, który z tylko sobie znanego powodu bardzo mnie polubił. Lub najpierw spędzałem czas wolny w ten sam sposób, a potem szedłem do pracy, jeśli akurat miałem na drugą zmianę, bez znaczenia.

Ale dzisiaj po raz pierwszy od dawna miałem dwa dni pod rząd wolnego. Planowałem oddać się całkowitemu odpoczynkowi... Ale Potter miał inne plany.

-Prooooooooszę! Błagam!

Przysięgam, jeszcze chwila, a ten kretyn padnie na kolana i zacznie mi całować dłonie, byle bym tylko się zgodził na jego prośbę.

-Nie mam zbyt dobrych kontaktów z dziećmi, wiesz przecież! – warknąłem, patrząc z paniką w oczach na przyglądającego się temu całego przedstawieniu z zaciekawieniem Harry'ego.

-Ale Harry cię lubi! Prawda, Harry? – Potter spojrzał na syna z takim mordem w oczach, że aż się wzdrygnąłem. Biedne dziecko...

-Uwielbiam! – zgodził się skwapliwie Harry, a mi pozostało pytanie, czy mówił prawdę, czy ugiął się pod spojrzeniem ojca.

-No widzisz?

-Ale, ale... jak ty to sobie wyobrażasz? – próbowałem się bezskutecznie obronić.

-Normalnie! Przecież już się z nim bawiłeś albo nawet z nim zostawałeś, gdy wychodziłem do sklepu czy coś... Teraz będzie tak samo! Mnie nie będzie tylko godzinkę, no, ewentualnie dwie!

Westchnąłem; głupi, głupi idiota! Cieszę się, że się nie poddał i dalej szuka pracy, ale mógłby dać mi święty spokój!

-No weź, Sev! Zobaczysz, bez Harry'ego pójdzie mi znacznie lepiej! – nie poddawał się.

-Nie wiem, naprawdę nie wiem... OCH! NO DOBRA! – w końcu ugiąłem się pod jego przewiercającym mnie na wylot spojrzeniem.

-Jej! Uwielbiam cię, Sev! Jesteś aniołem!

Nim zdążyłem mrugnąć, Potter już mnie podnosił i kręcił się w kółko, robiąc ,,samolocik''. Poczułem, jak buraczeję na twarzy. Co on z tym ma, jakiś fetysz?! To już nie pierwszy raz, kiedy tak się zachowuje!

-Odstaw. Mnie. Na ziemię. W TEJ CHWILI! – wydarłem się.

-Już, już...

Potter niechętnie odstawił mnie i z uśmiechem nachylił się, by cmoknąć mnie w płonące żywym ogniem policzki. Zarumieniłem się jeszcze bardziej, choć nie sądziłem, że to jeszcze możliwe. Jak ja go zaraz walnę...

-Naprawdę, bardzo dziękuję!

Odepchnąłem go i skierowałem się do kuchni. Po chwili usłyszałem szczęk otwieranych i zamykanych drzwi. Ohooo... Wyszedł. Pokręciłem głową z bezsilnością i westchnąłem. Tak mnie wkopać...

-Sev? – usłyszałem dziecięcy głosik.

Odwróciłem się w stronę Harry'ego i uśmiechnąłem lekko. Nie wiedziałem, jak mam zachowywać się w kierunku małych dzieci, a szczególnie pięcioletnich synów moich wrogów mieszkających ze mną... Co za beznadzieja.

-Jesteś głodny? Zjadłbyś coś? – zapytałem.

-Jabłuszko! – Harry wpełzł na krzesło i rozsiadł się wygodnie.

Pokręciłem głową z rozbawieniem, ale sięgnąłem po jedno jabłko. Umyłem je pod kranem i pokroiłem na ćwiartki. Nie zamierzałem go obierać, nie dlatego, że w skórce podobno jest najwięcej witamin, bo bardziej wierzyłem w pestycydy, po prostu mi się nie chciało. Podałem dziecku pokrojony owoc na talerzyku i usiadłem obok, przyglądając się ze znudzeniem, jak je.

-Tatuś poszedł szukać pracy? – zapytał Harry z zaciekawieniem.

-Tak.

-A znajdzie?

-Jeszcze tego nie wiemy, ale jest bardzo pewny siebie – mruknąłem, z rozbawieniem wspomniałem, jak bardzo się przechwalał, że znalazł świetną ofertę, że teraz na pewno zdobędzie tę robotę.

-A jeśli znajdzie, to kupi mi nowe książeczki? – zielone oczy rozbłysły nadzieją, aż nie udało mi się powstrzymać parsknięcia śmiechem.

-Pamiętaj, że pracuję wśród książek, mogę ci przynieść kilka.

-Naprawdęęę? – jego oczy rozbłysły radośnie.

-Tak, naprawdę. Jeśli chcesz, pójdziemy tam jutro i wybierzesz sobie parę, co ty na to?

-Suuuper!

Zachichotałem, reakcje tego dziecka na książki były czasem takie zabawne... Potter to idiota, ale świetnie zrobił, że nauczył Harry'ego miłości do czytania. Naprawdę, bardzo to pochwalałem.

-A dzisiaj co chcesz porobić? Ułożyć wieżę z klocków? – uśmiechnąłem się.

-Nauczyć się gotować!

Wytrzeszczyłem oczy. Czy to dziecko jest normalne?! Mimo to po chwili zdobyłem się na odpowiedź:

-Umm, dobrze. Tata na pewno znowu będzie bardzo głodny, więc musimy ugotować mnóstwo pysznego obiadku, pomożesz mi...?

Po mugolsku - James x SeverusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz