Rozdział 23

1.8K 195 23
                                    

*Severus*

Kilka dni później do księgarni dowlokłem się z pięciominutowym spóźnieniem. Byłem w kiepskim nastroju, ot tak, bez powodu, a na pewno sprawy nie polepszał fakt, że Frederic się rozchorował i w zastępstwo za niego przyszła Claire, z którą nieszczególnie się dogadywałem. Pierwsze trzy albo cztery godziny przecierpiałem, szwendając się bez celu po sklepie i z nudy układając książki według kategorii i kolejności alfabetycznej, podczas gdy Claire przeglądała katalogi z sukniami. Zdaje się, że szukała czegoś dla córki, podobno miała mieć teraz jakąś większą imprezę w szkole. A przynajmniej to wywnioskowałem z jej rozmowy z jedną z koleżanek.

Ale jakby tego było za mało, musiał odwiedzić mnie Needle.

-Dzień dobry... Czy jest Seve... O! – Jego oczy błysnęły na mój widok jak dziecku, które wreszcie dostało na urodziny upragnionego szczeniaczka.

Uniosłem wzrok znad kasy.

-Needle. Czego chcesz?

-W końcu jesteś! Ciągle nie mogę cię złapać!

-Że też ci się jeszcze nie znudziło... - mruknąłem pod nosem i wróciłem do podliczania pieniędzy.

Nie musiałem się rozglądać, by wiedzieć, że podszedł do mnie.

Zapadła cisza, podczas której czułem na sobie jego wzrok, a ja sam zaczynałem być zirytowany. Dobiegła mnie woń kwiatów. Fiołków chyba.

-Ładnie dzisiaj wyglądasz – usłyszałem w końcu.

-Nie jestem kobietą. Do Claire z takimi tekstami – warknąłem, a Claire wzdrygnęła się i spojrzała na mnie nieprzytomnie.

-Co ja?

-Nic takiego.

-Aha – mruknęła i wróciła do przeglądania katalogu. Kątem oka dostrzegłem nagłówek ,,Nie czekaj dłużej! Do 11 września promocja -20%!''. Pod spodem widniało zdjęcie nienaturalnie wychudzonej modelki ubranej w jaskraworóżową rozkloszowaną suknię, a obok widniała wręcz niebotyczna cena.

-Hm. No to już nie będę. Co robisz? – Needle uśmiechnął się delikatnie.

-A jak ci to wygląda?

-Jakbyś podliczał pieniądze?

-Brawo, Sherlocku.

-O! – Rozpogodził się. – Znasz?

Kto nie zna, chciałem powiedzieć, ale nie zostałem dopuszczony do głosu. Needle rozplaplał się na temat książki i o tym, że siostra zażądała jej na urodziny, i że ostatnio czytał najnowsze z opowiadań wydanych w New York Times i na wiele innych powiązanych, nużących tematów.

-Aha – sięgnąłem po gazetę i otworzyłem ją na pierwszej lepszej stronie. Miałem nadzieję, że moje ostentacyjne zachowanie zniechęci mężczyznę.

-Wydarzyło się coś ciekawego? – zaciekawił się.

-Jeśli liczyć podwójne morderstwo i kradzież dwunastu tysięcy w banku – mruknąłem.

-Ojej. Przykre. Słuchaj, co robisz wieczorem? – Właśnie widać, jak bardzo go to zmartwiło.

-Nie umówię się z tobą, jeśli o to pytasz – westchnąłem i manifestacyjnie przewróciłem kartkę. ,,Jezioro z gondolami na Sunny Street – szansa dla zakochanych'', głosił nagłówek. Co za zbieg okoliczności. Przewróciłem następną kartkę.

Claire, mimo że wydawała się wciągnięta w swoje pisemko, nagle poderwała głowę, a jej oczy błysnęły rozumnie. Cholera, zakląłem w myślach.

-To ja was może zostawięęęę... Muszę zatelefonować – oznajmiła i na potwierdzenie swoich słów wyciągnęła telefon i wybrała numer, ale obdarzyła nas jeszcze jednym chytrym spojrzeniem. – Halo, słonko? Cześć, cześć. A dobrze. Słuchaj, przeglądam ten magazyn i znalazłam taką fajną sukienkę, to ta na stronie dwudziestej siódmej. I co sądzisz? – Dalsza część rozmowy stała się dla nas niedostępna, bo Claire schowała się na zapleczu.

Zostaliśmy sami, tylko we dwoje.

Przełknąłem ślinę, serce przyspieszyło mi nienaturalnie. Prędkość trochę podobna do tej, którą przybierało przy Potterze, ale teraz było inaczej; powód był inny.

Mam tylko nadzieję, że nie będzie niczego próbował. Przeszły mnie ciarki.

-Um. Sukienka, mówisz? Zobaczymy? – Needle uśmiechnął się nerwowo i było jasne, że jest skonsternowany tym, że w końcu jesteśmy sami. Tak zupełnie sami. Po raz pierwszy w życiu. Inaczej nie rozmawiałby o szmatkach dla czternastoletnich dziewczynek. Bo tyle chyba ta cała córka Claire ma.

-Nie wiedziałem, że interesuje cię damska odzież. Czyżby niespełnione marzenia? – Uniosłem kpiąco brew i pozwoliłem mojemu złośliwemu uśmieszkowi wpełznąć na twarz. Ale nie czułem się rozbawiony.

-Och, jasne. – Uśmiechnął się sympatycznie i nim się spostrzegłem, zaszedł mnie od tyłu i otworzył gazetę. Przekartkował na dwudziestą siódmą stronę. – Ładna. Chętnie bym cię w tym zobaczył.

Sukienka sięgała do połowy ud modelki i była obcisła i czerwona oraz nie miała rękawów. Czy Claire chce zrobić z tej biednej dziewczyny kurtyzanę?, przemknęło mi przez myśl, ale po chwili zamazało się to, bo poczułem ciepły, pachnący miętową pastą oddech tuż koło mojej twarzy oraz lekki dotyk na podbródku. A potem delikatne muśnięcie warg na moich ustach.

Moje serce zamarło z zaskoczenia i zapomniałem się odsunąć na czas. No cóż, Needle mnie pocałował, mogłem się spodziewać, bo już wcześniej próbował mnie obejmować w talii, dotykać ud i szyi albo trzymać za rękę. Nie byłem więc o tyle zaskoczony pocałunkiem, co dźwiękiem dzwonka.

-Och.

Serce podeszło mi do gardła. Spojrzałem z przestrachem w kierunku głosu. I wtedy mój pech osiągnął największy rozmiar.

Potter.

Ma nową koszulę, pomyślałem. A potem, że niedobrze, by mój obiekt westchnień widział mnie z kimś innym.

Sam Potter wydawał się zaskoczony. Spoglądał to na mnie, to na Needle'a, a na usta wpłynął mu nerwowy uśmiech. Przeczesał palcami włosy. U jego nóg zobaczyłem Harry'ego, który spoglądał na nas nierozumnie. Chyba nie rozumiał, dlaczego ,,Sev przytula się do jakiegoś pana''.

-Umm... Ja... Przyszedłem kupić jakieś książki, ale... może... przyjdę później – dobiegł mnie głos Pottera. Twarz Needle'a zniknęła z zasięgu mojego wzroku, tak samo jak dłonie zsunęły się z mojej twarzy.

Chciałem zawołać Jamesa, najlepiej po imieniu, kazać zaczekać, wytłumaczyć co i jak. Ale nie zdążyłem, bo wyszedł. A raczej wysunął się jak kot przez szczelinę w murze, zgrabnie i bezszelestnie. Harry trochę się opierał, patrząc na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami z niemym pytaniem w oczach, co się dzieje. Ale też po chwili wyszedł na rozkaz ojca.

Trzask drzwi zabrzmiał głucho.

Cholera. Coś mi się wydaje, że chyba szanse na nasz związek spadły poniżej poziomu morza.


Po mugolsku - James x SeverusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz