Wiele osób mówi, że jest typem chłopaka zwanego bad boy, że może miecz każdą i bez trudu łamie serca dziewczyn, przyjaźń z nim to same kłopoty, że zawsze wygrywa i dostaje to, czego chce. Nazywam się Julia, mam 18 lat, a to moja historia.
#142 Dla N...
To nie może się dziać, to po prostu nie może się dziać...to się nie dzieje na prawdę. Co ja mam teraz zrobić? Zadzwonić do Tracy czy do jego rodziców? Ich syn umiera, a oni są na drugim końcu kraju i nawet o tym nie wiedzą...nie wiedzą, że ich syn...Nie on nie umrze, nie może...on nie może tego zrobić. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i wyszli wszyscy lekarze którzy tam weszli po za panią Rose. Tom podszedł do mnie, a ja natychmiast wstałam.
-Czy on...czy on żyje?
-Pani Rose kazała mi ci przekazać żebyś tu chwilę poczekała, to ona chcę ci przekazać wszystko osobiście.
Usiadłam z powrotem, a Tom poszedł. Jeśli pani Rose chce mi przekazać wieści osobiście...Czy to znaczy, że on...że on...umarł? Już miałam wyjąć telefon żeby zacząć dzwonić do jego rodziców ale z pokoju w którym leżał Alex wyszła Rose. Podeszła do mnie, a ja wstałam i chciałam coś powiedzieć ale ona mi na to nie pozwoliła.
-Chodź ze mną.
Skinęłam tylko głową i stanęłyśmy przed drzwiami do pokoju Alexa ale ona ich nie otworzyła, a więc spojrzałam na nią.
-Otwórz. Poczekam tutaj.
Złapałam za klamkę ale nie pociągnęłam jeszcze drzwi aby się otworzyły.
Błagam cie boże...ja muszę zobaczyć go żywego. Nie chce się z nim żegnać...nie chce płakać na jego pogrzebie i nie chce stracić kogoś mi tak bliskiego. Zamknęłam oczy i otworzyłam drzwi, a kiedy kiedy otworzyłam oczy zastygłam, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Poczułam taką ulgę jakiej nigdy nie czułam. Przez chwilę myślałam, że wydaje mi się...że widzę Alexa który siedzi na łóżku i patrzy na mnie z tym swoim uśmiechem.
-Alex-wymówiłam jego imię z trzęsącym się głosem-O matko... -Pobiegłam w jego objęcia ze łzami w oczach.
-Ała ostrożnie kocie.
-O matko przepraszam-odsunęłam się i usiadłam na łóżku- Po prostu...to było straszne i myślałam, że cie stracę. Nigdy więcej nie wasz mi się tak robić.
Alex się zaśmiał i otarł moje łzy.
-Mnie się nie da zabić...nie kiedy mam dla kogo walczyć.-Alex przyłożył moją dłoń do swoich ust i ją pocałował.-Chyba należy mi się nagroda za tą romantyczną gadkę no i za bohaterstw w końcu dostałem kulkę.