Lato zapowiadało się jak zwykle beznadziejnie, a nawet gorzej.
- Wszystko w porządku, stary? – zapytał Ron, dołączając do niego na stacji King's Cross.
- Tak, nic mi nie jest.
Ron wiedział, że odpowiedź Harry'ego daleko mija się z prawdą, ale nie naciskał.
W pociągu Harry prawie w ogóle się nie odzywał. Nikt się temu nie dziwił. W końcu Cedric zginął nawet ledwie tydzień temu.
- Oh Harry! – zawołała pani Weasley po uściskaniu swojego syna. – Chodź, porozmawiam z twoim wujkiem. Może chciałbyś spędzić u nas drugi miesiąc wakacji?
Harry już chciał dziękować, błagać nawet skakać z radości, czego pewnie i tak by nie zrobił, ale zanim zdążył się odezwać, z nikąd pojawił się profesor Moody, jakiś Auror, którego Harry nie znał i Kingsley Shacklebot.
- Nic z tego Molly. – warknął swoim zwykłym tonem były Auror. – Rozkazy Dumbledora.
- Oh dajcie spokój, panowie! W Norze też, będzie bezpiecznie...
- Nie wiesz tego. Sam-wiesz-kto tylko czeka na taką okazję!
Harry spochmurniał.
- No dalej Potter, ruszaj się. – Moody pogonił go.
Harry szybko pożegnał się z Weasleyami i obiecał, że będzie pisać, co również niezbyt spodobało się pewnej osobie z jednym okiem.
- No w reszcie chłopcze! Ile można na ciebie czekać! Nie wystarczy ci, że musieliśmy przyjechać do Londynu, to jeszcze oczekujesz, że będziemy tu sterczeć cały dzień?! – wrzasnął wuj Vernon, na tyle, żeby nie zwrócić na siebie uwagi.
Jego wzrok obiecywał karę.
Na nieszczęście wuja Vernona, a tym samym Harry'ego, jego strażnicy widzieli całą sytuację.
- Przepraszam, wuju. – powiedział Harry nie patrząc na nikogo.
- PRZEPRASZAM?! Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! Tyle lat, a ty nadal niczego się nie nauczyłeś!
- Przepraszam, że się wtrącę, panie Dursley. – odezwał się uprzejmie Kingsley. – Nie wiem, co panu tak nacisnęło na odcisk, ale nie powinien się pan wyładowywać na swoim siostrzeńcu.
- A kim pan jest? – warknął Vernon.
- Kingsley Shacklebot. Jestem Aurorem i dziś mam przyjemność dopilnować, żeby Har... Pan Potter, dotarł bezpiecznie do domu.
Vernon zmierzył go zniesmaczonym spojrzeniem po czym spiorunował Harry'ego.
- Chodźmy wuju. – wyszeptał Harry.
To nie było mądre, za odzywanie się bez pytania, zapłaci w domu, ale musiał jakoś uniknąć dalszego rozwoju wydarzeń. Nie chciał, żeby wuj Vernon ucierpiał przez Aurorów. Właściwie, to nie miał nic przeciwko, ale jakoś nie umiał znaleźć pozytywów w takiej sytuacji.
Z resztą nie chciał, żeby ktoś go żałował.
Auror, którego Harry nie znał wymienił jeszcze kilka zdań z jego wujem.
Czarodzieje odprowadzili Harry'ego do samochodu gdzie się z nim pożegnali.
Harry siedział na tylnym siedzeniu i patrzył jak wuj Vernon zaciska pięści na kierownicy.
Oj, niedobrze...
Cała podróż minęła w ciszy, którą przerwał tylko raz ciotka Petunia, mówiąc, że jak wrócą to muszą pojechać odebrać Dudziaczka.
Mówiąc to miała na myśli, że zostawią Harry'ego i znikną na resztę wieczoru, żeby napawać się towarzystwem rodziców jednego z przyjaciół Dudleya.
Kiedy dojechali Vernon trącił trochę za mocno Harry'ego jego własnym kufrem, po czym wpakował jego rzeczy do komórki pod schodami.
Harry nawet nie protestował.
Dursley aż kipiał z wściekłości kiedy spojrzał na swojego siostrzeńca. Ten niewdzięczny chłopak! Przez niego musiał rozmawiać z tymi świrami! Ha! Którzy jeszcze zwrócili mu uwagę! Co za nieporozumienie! Chwycił Harry'ego za włosy i zatopił swoją pięść w jego ciele.
Harry wypuścił wstrzymywane powietrze.
Vernon pociągnął go po schodach, nie zwracając uwagę na jęki chłopca. Otworzył drzwi do najmniejszej sypialni i wrzucił tam Harry'ego.
- Jeszcze się policzymy, chłopcze! – zagroził. – Nie oczekuj, że dostaniesz coś do jedzenia!
- Dobrze, wuju. – wyjęczał Harry próbując wstać z podłogi.
- I NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE! NIE CHCĘ CIĘ W OGÓLE SŁYSZEĆ! – wrzasnął i zatrzasnął za sobą drzwi.
Harry poskładał się do kupy i usiadł na łóżku.
Usłyszał jak wuj Vernon zamyka po kolei wszystkie pięć zamków i schodzi po schodach na dół.
Wypuścił powoli powietrze próbując bez patrzenia stwierdzić jak bardzo źle może wyglądać jego brzuch.
Usiadł na łóżku i podniósł koszulkę.
Nie jest nawet źle. – pomyślał.
Zostanie co prawda siniak, ale zagoi się w ciągu tygodnia albo dwóch.
Wyjął różdżkę, którą schował w ubraniach już w pociągu i włożył ją po obluzowaną deskę w podłodze. Wyjrzał przez okno tylko, żeby stwierdzić, że Dursleyowie odjechali, a Hedwiga jeszcze nie wróciła. Wypuścił ją przed wejściem do pociągu.
Nie bardzo mając pomysł co mógłby ze sobą zrobić usiadł na łóżku opierając się o ścianę. Zdjął okulary i położył je na biurku. Kilka chwil później zasnął.
CZYTASZ
Harry Potter - Alternatywa -[ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] Harry Potter wraca do domu na Privet Drive numer 4 po swoim czwartym roku. Tylko tym razem ta historia potoczy się trochę inaczej. Czy jest ktoś kto po przeczytaniu książek nie odczuwał niedosytu? Zanurzmy się jeszcze raz w komórce pod...