Druga strona medalu

2.9K 206 31
                                    


- Musimy coś zrobić!

- Nie ma nic, co możemy zrobić. Możemy jedynie czekać.

- Musi coś być. Nie zgodzę się, żeby siedzieć bezczynnie, kiedy mój syn przechodzi przez... to.

Dumbledore westchnął.

- Musimy zaufać Harry'emu, że sam się odnajdzie. Wierzę w to, że jest w stanie to zrobić.

James zacisnął pięści ze złości.

- To tylko dziecko.

Dyrektor podniósł jedną brew i mlasnął.

- James, czy na pewno mówimy o tej samej osobie?

James nie odpowiedział. Wytrzymał spojrzenie starca, a potem wydał jęk pełen złości i frustracji. Z impetem otworzył drzwi i trzasnął nimi za sobą, w ogóle nie zwracając uwagi na to, jak dziecinnie się zachowuje.

- I co? – zapytał Syriusz kulejąc do niego, próbując dotrzymać szybkiego tempa i jednocześnie nie przewrócić się na swojej lasce.

- Nic. Dumbledore nic nie zrobi.

- DLACZEGO?

James się zatrzymał i wypuścił powietrze.

- A ja to wiem? Twierdzi, że Harry sobie poradzi.

- Psia jego ma...

- Syriusz!

- Chciałem powiedzieć matka! Psia jego matka. – wywinął się szybko. – Ale poważnie. Harry może i sporo przeszedł, ale jeszcze nie przez coś takiego.

- Wiem.

Syriusz i James na chwilę zamilkli, a potem powoli zaczęli się kierować na zewnątrz Hogwartu w stronę Hogsmead.

- Więc... - zaczął Łapa przeciągle. – Mamy jakiś plan?

- My? Jeśli jakikolwiek by był, a nie ma, na pewno nie wprowadziłbym w niego ciebie, kiedy jesteś w takim stanie. Masz wydobrzeć, ty stary człowieku.

- Hej! Kto to mówi! – zaśmiał się Syriusz, ale po chwili zmarkotniał przyglądając się Jamesowi bliżej.

Syriusz był przed czterdziestką, a James ledwie po dwudziestce. Nie postarzał się ani o dzień odkąd został zamordowany i różnica wieku pomiędzy nimi dwoma była dość widoczna...

Najwyraźniej oboje pomyśleli o tym samym, bo mieli takie samo spojrzenie, kiedy ich oczy się spotkały.

- Azkaban ci nie służył... - wyszeptał James czując ukucie bólu w sercu.

- Czego nie można powiedzieć o twojej śmierci. – wymamrotał Syriusz, próbując trochę rozluźnić sytuację.

Ich niezręczność na szczęście została szybko przerwana, kiedy usłyszeli szybkie kroki nadchodzące w ich stronę i nagle zza zakrętu pojawiła się postać Remusa.

Wilkołak wyglądał na lekko zdyszanego, ale wyraźnie zadowolonego, że ich znalazł.

- Wszędzie was szukałem. – oświadczył i wziął kilka głębszych oddechów. – Lily rozmawiała z Minerwą, możemy liczyć na wsparcie nauczycieli. Flitwick, Hagrid nawet Snape, wszyscy w to wchodzą. No prawie... oprócz Sybilli, ale to chyba nie jest dla nas takie ważne?

James wzruszyła ramionami od niechcenia.

- Dlaczego jesteście tacy pochmurni? Co powiedział Albus?

- Nic.

- Jak to nic? – zdziwił się Remus, nagle tracąc cały humor.

- Nic nie powiedział. Nic nie robimy. – odpowiedział James z westchnięciem.

Harry Potter - Alternatywa -[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz