Albus czekał.
Czekał na nikogo innego niż na Gellerta Grindelwalda, który zaprosił go na „pogawędkę" w Zakazanym Lesie.
Mógł wyczuć obecność centaurów obserwujących go, ale nie robił nic, żeby temu przeszkodzić.
Stanął zaplatając obie dłonie ze sobą, czując pod szerokim rękawem szaty różdżkę.
Coś trzasnęło, ale Dumbledore nawet nie drgnął. Powoli odwrócił się w stronę dźwięku.
Minęło pięć dni od ataku na Hogwart Express i odkąd porwano Ginny Weasley. Dwa dni od zebrania Zakonu Feniksa i jeden dzień odkąd Harry został znaleziony na wieży Astronomicznej- nikt nie wiedział, co chłopak tam robił i nikt nie mógł się też dowiedzieć, ponieważ Harry nie odezwał się od tamtego dnia do nikogo.
Miał ślepy wyraz twarzy, jakby nie mógł uwierzyć w coś, co zobaczył albo usłyszał, ale w jego oczach czaił się też jakiś błysk, który zawsze rozświetlał go całego, kiedykolwiek ktoś wchodził do tego samego pokoju, co on. Ten błysk jednak zawsze znikał...
Dlatego, kiedy Albus się odwrócił, doznał większego szoku niż się spodziewał, bo przed nim stał Gellert Grindelwald z nieprzytomną, rudą dziewczyną na rękach.
- Przyda jej się opieka pani Pomfrey. – mruknął mężczyzna poprawiając dziewczynę w swoich ramionach.
Ginny była blada i miała siniaki na szyi i ramionach. Ubrania były wilgotne i brudne od kurzu. Miała kilka pojedynczych ranek, ale poza tym nie wyglądało na to, żeby coś zagrażało jej życiu.
Z kolei Gellert był w nieco gorszej formie, choć tego nie okazywał.
Miał pękniętą dolną wargę i szerokie rozcięcie na skroni z dużą ilością zaschniętej krwi.
Jego szata z jednej strony była spopielona i przypalona, prawie utykał na prawą nogę.
Gellert przekrzywił głowę na bok przyglądając się zaskoczonej minie dyrektora i ostrożnie z westchnięciem położył dziewczynę na leśnym dywaniku.
Oczy Albusa były utkwione w twarzy Ginny, ale zdołał już opanować własne emocje i spojrzeć na starego przyjaciela z konsternacją.
- Dlaczego?- zapytał marszcząc brwi i zaciskając dłoń na różdżce.
Grindelwalda to pytanie widocznie uradowało, jakby tylko na nie czekał.
Zaczął robić powolne kroki w tył.
- Ty nie musisz się tym przejmować przyjacielu. – powiedział z drwiącym uśmiechem. – Przekaż tylko Harry'emu moje pozdrowienia.
Błysnęło światło i Dumbledore przesłonił oczy rękawem, żeby nie dać się oślepić, a potem był TRZASK i został sam z nieprzytomną nastolatką.
- Harry... - wyszeptał i skierował wzrok w stronę Hogwartu, którego wieżę było widać pomiędzy drzewami.
Madame Pomfrey wrzasnęła, kiedy zobaczyła Albusa Dumbledora wnoszącego Ginny do Skrzydła Szpitalnego.
Nie mogła wydobyć z siebie nawet odpowiedniego pytania.
Skąd? Gdzie? Jak? – Co robić... Co robić.
Zamiast tego zajęła się tym, na czym się zna.
- Co z nią jest? – zapytał milczący dotychczas dyrektor.
CZYTASZ
Harry Potter - Alternatywa -[ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] Harry Potter wraca do domu na Privet Drive numer 4 po swoim czwartym roku. Tylko tym razem ta historia potoczy się trochę inaczej. Czy jest ktoś kto po przeczytaniu książek nie odczuwał niedosytu? Zanurzmy się jeszcze raz w komórce pod...