To manipulacja, a nie zaufanie

3.1K 206 96
                                    


Dwa miesiące później...

- Jesteś niezależny, powtórz.

- Nie należysz do nikogo, powtórz.

- Ja cię poprowadzę, powtórz.

- Wiem najlepiej jaką drogę powinieneś wybrać, powtórz.

- Jesteś potężniejszy niż Voldemort, powtórz.

- Możesz go pokonać, powtórz.

- Cel uświęca środki, powtórz.

- Czasem trzeba wiele poświęcić na drodze do potęgi, powtórz.

- ...Chcesz potęgi, Harry?

- Chcę.


Harry nigdy, nawet w szkole, nie uczył się tak dużo jak przez ostatni miesiąc. Mógł szczerze przyznać, że był to najcięższy i najintensywniejszy miesiąc w jego życiu.

A to wszystko zawdzięczał Grindelwaldowi, swojemu nauczycielowi. Mentorowi.

Kierował się każdą jego instrukcją. Z początku niechętnie, kwestionował jego metody, ale z czasem zaczął dostrzegać mądrość czarnoksiężnika, jego bezwzględną charyzmę, dzięki której grono jego popleczników się zwiększało.

Nigdy śmierciożercy nie zmienili stron na taką skalę.

Grindelwald nie miał środków, ale był czarująco przekonujący, wydawało się, że nikt nie potrafił mu niczego odmówić.

W ten sposób zyskali siedzibę. Nie dużą twierdzę – trzy piętra i szerokie piwnice, duża hala, gdzie Harry ćwiczył się w pojedynkach i dwa hektary ziemi.

Mroczni – bo tak sami nazwali się poplecznicy Grindelwalda, stawali się coraz większą grupą z dnia na dzień. To niepokoiło Harry'ego przez pierwszy tydzień, a potem... cieszył się z tego, choć było to tak irracjonalne, że gdyby miał więcej trzeźwości pewnie by zrozumiał, że coś jest z nim nie tak...

To był początek marca, kiedy właśnie skończył czytać rozdział o krwawych klątwach i ich śmiertelnych zastosowaniach, gdy jeden z mrocznych, nie jaki Gibbon, przekazał mu, że Mistrz chce go widzieć.

Mówiąc Mistrz- miał oczywiście na myśli Grindelwalda.

Harry szybko odłożył książkę, a następnie absolutnie zignorował otaczających go mrocznych, którzy zawsze dziwnie go obserwowali.

No ale czemu się dziwić? Do niedawna Harry Potter był ich śmiertelnym wrogiem, którego starali się porwać lub zabić dla Czarnego Pana, a teraz prawie do niego podlegali.

Gellert jak zwykle w swoim wolnym czasie znajdował się na drugim piętrze, gdzie wisiał portret Polluxa Blacka – ich wtyki na Grimmuald Place, gdzie był jego drugi portert podsłuchujący dla Grindelwalda.

- Harry. – zwrócił się do niego od razu, gdy chłopak znalazł się w pokoju.

Zmierzył go krytycznym, ale zadowolonym spojrzeniem.

- Pamiętasz o czym wczoraj rozmawialiśmy? – zapytał go, a Harry'ego wcale nie zdziwiło, gdy zauważył w jego dłoni różdżkę.

Harry starał się zachować kamienną minę i spokojny ton.

- Że nie można poddawać się emocjom.

Gellert pokiwał głową.

- Powtórz.

Harry Potter - Alternatywa -[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz