Not good enough

684 71 11
                                    

Odkąd skończyłam pięć lat, wiedziałam, że będę sławna. Po prostu czułam to w kościach. Jedni czują, że bierze ich choroba, a ja czułam popularność. Przeczytałam mnóstwo biografii i ku mojemu zaskoczeniu, większość gwiazd w czasach szkolnych była pomijana. Nie byli lubiani, nie byli popularni, bogaci itd. Po prostu byli i tyle. Nic więcej. I to podnosiło mnie na duchu, bo ja też po prostu byłam. W przedszkolu nie miałam koleżanek ani kolegów, bo matka jednej z dziewczynek stwierdziła, że jestem albinosem. Wtedy nie wiedziałam, co to znaczy, reszta dzieci też nie, dlatego się ode mnie odsunęły. Nie jestem albinosem, po prostu mam bardzo jasne włosy i karnację. Poza tym, nawet gdybym nim była, to nie byłoby to coś strasznego, ale ludzie są okrutni. Pierwszą poważniejszą znajomość zawarłam w liceum. Dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego odbyła się nieoficjalna impreza rozpoczynająca nowy rok w Nissen. Poszłam tam z nadzieją, że znajdę znajomych. Poniekąd mi się to udało, ale nie wspominam tego zbyt dobrze. Jakaś dziewczyna oblała mnie drinkiem, poplamiła moją jasną sukienkę i zamiast mnie przeprosić, dodatkowo mnie wyśmiała i stwierdziła, że to moja wina, że powinnam kupić jej nowego drinka. Pobiegłam do łazienki, gdzie się popłakałam. Z perspektywy czasu, to wszystko brzmi śmiesznie, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Stałam przed lustrem, czując się jak jeden wielki żart. Chciałam po raz kolejny zacząć nowe życie, a znów zapowiadało się na to, że zostanę popychadłem. I wtedy pojawiła się ona. Eva Mohn. Dzisiaj znacie ją jako Evę Schistad. Spojrzała na mnie z troską i zapytała, co się stało. Czy może mi jakoś pomóc, a ja zamarłam. Eva wyglądała na popularną dziewczynę. Może miała za mocny makijaż, ale coś w jej ruchach i twarzy wskazywało na to, że jest tą, z którą się liczą. I właśnie ona pyta mnie, czy wszystko w porządku. Bezmyślnie pokiwałam głową, a Eva po chwili namysłu mi uwierzyła. Uśmiechnęła się do mnie i sobie poszła. Zabolało mnie to, ale jednocześnie dało nadzieję. Bo wiedziałam, że Eva musi chodzić do Nissen. Postanowiłam, że się z nią zaprzyjaźnię. Następnego dnia, zobaczyłam ją w szkole. Chciałam do niej podejść, ale zobaczyłam, że obok niej stoi wysoka, szczupła blondynka, z ustami pomalowanymi na czerwono. I wtedy zrozumiałam, że Eva znalazła sobie kogoś na swoim poziomie. Nieśmiało podeszłam do nich i zostałam obdarzona najchłodniejszym spojrzeniem, jakie istnieje. Noora Saetre – Magnusson wyglądała jak istna królowa lodu. Poczułam ciarki na swoim ciele. Eva mnie rozpoznała i zapytała, czy już wszystko w porządku. A Noora wysiliła się na uśmiech, ale wciąż jej wzrok był lodowaty. Wiedziałam, że do nich nie pasuję. Czułam to, ale chciałam czuć się potrzebna. Chciałam gdzieś przynależeć. Dlatego, zagryzłam zęby i poszłam w zaparte. W końcu miałam koleżanki, ale one chyba zupełnie nieświadomie na każdym kroku uświadamiały mi, że wciąż jestem niewystarczająco dobra. I temu, po wielu kłótniach z moim wydawcą zdecydowałam się, że moja biografia będzie się nazywała „Not good enough", bo taka właśnie byłam.  

- Przestań to czytać! - usłyszałam głos Evy i lekko się przeraziłam.

- Dlaczego? - Spojrzałam na dziewczynę, która tylko kręciła głową.

- Bo dobrze wiemy, co będzie w tym czymś – pokazuje z obrzydzeniem na książkę, którą trzymam w rękach. - Przez całą książkę, będzie robiła z siebie ofiarę, będzie mówiła, jak było jej źle, jakie my byłyśmy złe – podnosi głos. - Zrobi z nas potwory. Chryste, nawet zza grobu musi mnie wkurwiać!

- Eva uspokój się – obok dziewczyny siada Chris i chwyta ją za rękę. - Nie powinnaś się denerwować.

- Nie denerwuję się Chris – spogląda na niego z rozbawieniem. - Ja się wkurwiam.

- To się nie wkurwiaj, lekarz wyraźnie powiedział, że masz się nie denerwować i myślę, że wkurwianie też się pod tym kryje – chłopak wybucha śmiechem, a Eva przewraca oczyma.

- Ile wydałaś na tę książkę? - Spojrzała na mnie uważnie.

- Dwadzieścia dolarów – odpowiadam, patrząc na cenę.

- To najdroższy papier toaletowy w twoim życiu – wybucha śmiechem, po czym wstaje.

Podchodzi do okna i spogląda na wielki billboard, na którym jest jej twarz. Uśmiecha się do siebie i kładzie ręce, na swoim już dość wyraźnie widocznym brzuchu.

- William i Isak stwierdzili, że powinniśmy przeczytać tę książkę razem – mówię niepewnie, bo boję się reakcji Evy.

- Co takiego? - Patrzy na mnie z rozdrażnieniem. - Nie jesteśmy pieprzonym klubem książki. Wybij to swojemu mężusiowi z głowy Noora. - Dziewczyna kręci głową i idzie do kuchni.

- Zrób coś z nią – rzucam do Chrisa, który kręci z rozbawieniem głową.

- Co mam z nią zrobić? - Parska. - To ja muszę znosić jej humory, a nie wy.

- A podobno ciąża to taki wspaniały okres – wybucham śmiechem.

- W sumie jest – na twarzy Chrisa wyrasta jego charakterystyczny uśmieszek.

- Serio? - Patrzę na niego z niedowierzaniem, bo z tego, co mówiła Eva i z tego, co sama zaobserwowałam, nie widzę w ciąży nic fantastycznego.

- Przez tę ciążę Eva jest cholernie napalona – wybucha śmiechem – nie, żeby mi to przeszkadzało.

Kiwam z niedowierzaniem głową, bo naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie tej dwójki jako rodziców.

- Wolałam tego nie wiedzieć Chris – mówię z zażenowaniem.

- Ale ci powiedziałem, w końcu się przyjaźnimy, nie? - Patrzy na mnie z kpiną.

- Skoro tak twierdzisz – chciałam powiedzieć coś więcej, ale do pokoju wszedł William z wyraźnie szczęśliwą Evą.

- Co się stało? - Chris spojrzał na nią podejrzliwie.

- William kupił mi czekoladę z dmuchanym ryżem – na jej twarzy wyrósł gigantyczny uśmiech, a ja cicho parsknęłam.

- Musiałem cię jakoś przekupić – William spojrzał na nią uważnie, a ona momentalnie się skrzywiła.

- Nie będziemy czytać tego cholerstwa!

- Będziemy. Razem. Rozdział po rozdziale Eva. Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy w jakimś stopniu odpowiedzialni za to, że Vilde nie żyje.

Mimo iż nie chciałam tego do siebie dopuścić, wiedziałam, że William ma rację.

- Chris? - Dziewczyna błagalnie na niego spojrzała.

- Może nie będzie tak źle – wzruszył ramionami i do niej podszedł. - Jak będziesz chciała, to możesz zatkać uszy – puścił do niej oko i złożył szybki pocałunek na jej ustach. Nagle się schylił i przyłożył głowę do brzucha Evy – Twoja mama jest cholernie marudna i uparta, mam nadzieję, że mały Schistadzie będziesz podobny do mnie.

- A co jak to dziewczynka? - Eva uniosła do góry brew.

- Chłopiec – Chris zachichotał.

- Ale jak będzie dziewczynka?

- To też musi być do mnie podobna – parsknął – świat nie jest gotowy na dwie Evy Schistad.

- To prawda – dodał William, po czym wybuchnął śmiechem.

Spojrzałam na książkę, którą trzymałam w dłoniach i zastanawiałam się, czy wspólne czytanie to na pewno dobry pomysł. Vilde z każdym z nas miała inną relację i obawiam się, że może wyjść na jak kilka rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia. Jedno jest pewne, Vilde znów wywróci nasze życie do góry nogami.

Skandal 2 |SKAM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz