Step 14

448 69 33
                                    


Z niemałym rozdrażnieniem okręcam w ręce szklaneczkę z jakimś alkoholem. Czuję się tak, jakby wszyscy się na mnie patrzyli i o ile kiedyś to było przyjemne, tak teraz tylko mnie to wkurwia. Skinieniem głowy nawołuję barmana, by ten dolał mi trunku. Podaję mu moją kartę hotelową, a ten jakby ze współczuciem podaje mi drinka. Z głośników rozbrzmiewa piosenka, dokładnie ta sama, którą puścili, gdy wychodziliśmy z Evą z kościoła w Paryżu. Ściskam mocniej szklankę, pragnąc, by ta się roztłukła.

- Przepraszam za spóźnienie, straszne korki – usłyszałem za sobą znajomy głos i nie wiedzieć czemu, się uśmiechnąłem.

- Już zaczynałem myśleć, że mnie wystawisz – odwracam się na krześle i dostrzegam szeroki uśmiech blondynki. Włożyła kremową sukienkę bez ramiączek, na głowie miała czerwoną apaszkę, opaskę, czy cholera wie, jak to się nazywa i dokładnie tym samym kolorem pomalowała usta. Widziałem, jak na mnie patrzyła i automatycznie oblizałem usta.

- Czym zasłużyłam na to zaproszenie? - Zaśmiała się, po czym usiadła obok mnie. Zamówiłem jej jakiegoś kolorowego drinka, a ona cały czas nie potrafiła oderwać ode mnie wzroku.

- A musi być jakiś powód? - Zaśmiałem się, poprawiając włosy.

- Jakiś czas temu powiedziałabym, że nie, ale teraz? - Zaśmiała się. - Musi być jakiś powód i nie bardzo wiem, jaki Chris – spojrzała na mnie uważnie.

Skanowałem jej twarz i musiałem przyznać, że na swój sposób była ładna. Zmieniła się, wydoroślała, dobrze dla niej.

- Rozwodzę się – rzuciłem, po czym pociągnąłem spory łyk alkoholu. Kątem oka zobaczyłem, jak dziewczyna się uśmiecha i wiedziałem, że kwestią czasu jest, to kiedy zacznie wygłaszać swoje cholerne mądrości.

- Wiedziałam, że tak będzie – nawet nie ukrywała uśmiechu – przecież ci mówiłam Chris – położyła rękę na moim ramieniu i zaczęła je delikatnie masować. - Mówiłam ci, że Eva nie jest dla ciebie.

- Wiem – odpowiedziałem, po czym odłożyłem szklankę. - Sęk w tym, że rozwód jest najmniejszym problemem – westchnąłem. - Freya na pewno zostanie przy Evie, a mnie nie kręci wizja widywania własnej córki co drugi weekend – parsknąłem, po czym zacisnąłem pięści.

- Kto powiedział, że to Eva dostanie dziecko? - Spojrzała na mnie jak na wariata.

- Matki zawsze dostają dziecko – parsknąłem. - Nie mam szans na to, by Freya została ze mną.

- Masz – uśmiechnęła się złośliwie. - Ludzie wiedzą, jaką przeszłość ma Eva, więc możesz tego użyć jako swojej zwycięskiej karty, wiesz? - Przybliżyła się do mnie, a ja wyraźnie poczułem jej perfumy, który były tak cholernie inne od tych, które używała Eva.

- Nie chcę – pokręciłem głową. - Nie mam zamiaru, by nasz rozwód był pieprzoną bitwą – westchnąłem. - Może gdybyśmy nie mieli dziecka, to byłbym gotów wykłócać się o najdrobniejszą pierdołę, ale teraz? - Spojrzałem na nią – nie w tym życiu – parsknąłem.

- Skąd ta decyzja o rozwodzie? - Uniosła do góry brew – myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliście.

- Też tak myślałem – parsknąłem – ale byłem cholernym idiotą. - Eva wróciła do pracy i najwyraźniej obudziło się w niej, jej dawne, wolne ja – zamknąłem oczy, bo wciąż w głowie miałem jej słowa. - Ale nie o mnie mowa – zaśmiałem się. - Słyszałem, że kogoś masz – spojrzałem na nią, a ona przewróciła oczyma.

- Taa – przeciągnęła odpowiedź – ale to nic poważnego – dodała szybko.

- Nie? - Zaśmiałem się. - A ten pierścionek na twoim palcu to co? - Spojrzałem na nią, a ona wybuchnęła śmiechem.

Skandal 2 |SKAM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz