Christoffer Schistad

491 69 4
                                    

Nad listem do Ciebie siedziałam najdłużej. Znałam Cię najkrócej, a odnoszę wrażenie, że zrobiłeś najwięcej. Albo nie zrobiłeś? Nie wiem. Nigdy nie miałam szczęścia w miłości. Moi rodzice się rozwiedli, kompletnie o mnie zapominając, William mnie nie chciał, pozostali chłopcy nie byli tym, czego szukałam. Przez moment nawet coś czułam do Twojej żony. A potem pojawiłeś się Ty. Nie potrafię opisać, co poczułam, gdy Cię zobaczyłam. Byłeś niesamowity. Cholernie przystojny, Twoja postawa, ten głos, przepadłam. Nazwij mnie płytką, ale to właśnie Twój wygląd mnie przyciągnął, bo charakter miałeś paskudny. Twój lekceważący ton, to przewracanie oczyma, ironiczny uśmieszek, potrafił człowieka wyprowadzić z równowagi. Ale właśnie to chyba też mi się spodobało. Poświęciłeś mi uwagę, zrobiłeś coś, czego od dawien dawna nie zaznałam. Byłam w centrum uwagi. Gdy szliśmy do obskurnej łazienki, byłam najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Seks z Tobą był nieziemski. Po wszystkim chciałam podać Ci swój numer, ale Ty od razu wyszedłeś. Poczułam się wykorzystana. Ale byłam na tyle głupia, że pomyślałam, że poszedłeś po drinka. Poszedłeś się bawić, a pięć minut później urabiałeś sobie inną dziewczynę. To jest ten moment, w którym powinnam sobie dać w twarz za to, jak naiwna i ślepa byłam. Byłam też głupia i zdesperowana. Gdy wróciłam do domu, nie chciałam zmywać z siebie Twojego zapachu. Wciąż czułam na swoim ciele Twoje ręce. Pragnęłam więcej. Chciałam więcej, więcej Ciebie. Usiadłam przed laptopem i zaczęłam szukać o Tobie informacji. Znalazłam mnóstwo zdjęć z różnych sesji, zdjęć z imprez i z różnymi dziewczynami. Byłam zazdrosna. Po godzinie wiedziałam o Tobie już niemal wszystko. Czułam się jak psychofanka bądź prześladowca, ale jeśli to właśnie Ty byłeś moim jedynym, to chyba warto zaryzykować prawda? Starałam się na Ciebie wpaść. Chodziłam w miejsca, gdzie często bywałeś, ale Ty wyparłeś mnie z pamięci, albo po prostu o mnie zapomniałeś. Ponownie spotkaliśmy się na otwarciu klubu Williama. Obserwowałam Cię i widziałam, jak patrzyłeś na Evę. Nie wiem, czy kojarzyłeś ją z pracy, czy po prostu od razu wpadła Ci w oko. Chyba to drugie, bo godzinę - dwie później pożeraliście się w loży, by później wylądować bez ubrań na zapleczu. Pewnie nawet o tym nie pamiętasz, więc hej! Mówię Ci właśnie, że podczas pierwszego spotkania już spałeś ze swoją przyszłą żoną. I o dziwo tego wieczora, ograniczałeś się tylko do kontaktów z nią. Zabolało mnie to. Dlaczego Eva była lepsza ode mnie? Czym potrafiła przykuć Twoją uwagę? Była ładniejsza? Łatwiejsza? Jaka Chris? Poczułam się tak, jakbym dostała w twarz. Eva znowu mnie przyćmiła. Łudziłam się, że będzie dla Ciebie jednorazową zabawą, ale tak się nie działo. Coraz częściej widywałam Was razem i za każdym razem pękało mi serce. Znienawidziłam Evę z całego serca. Nie mogłam na nią patrzeć, chociaż nic mi nie zrobiła. Bo przecież Eva nie wiedziała, że mi się podobasz. Nikt nie wiedział. Zachowywałeś się w moim towarzystwie tak, jakby nigdy między nami nic nie było. I to chyba było gorsze niż to, że po seksie zostawiłeś mnie samą w łazience. To było upokarzające. Ale potem los się do mnie uśmiechnął. Pokłóciłeś się z Evą i znów przez moment byłeś mój. To, co opisałam w książce do tego momentu, było prawdą, zresztą to wiesz. Powiedziałeś to wszystko o Evie i o mnie. Cieszyłam się jak dziecko. Gdy się obudziłam, Ciebie nie było. Nie zostawiłeś nawet kartki ani niczego. Poczułam się jak zwykła dziwka. Znowu. Próbowałam do Ciebie dzwonić i pisać, ale Ty nie dawałeś żadnego znaku życia. Przyszedłeś wieczorem i złamałeś mi serce. Skąd wiedziałeś, że to Evę kochasz? Przecież ledwo się znaliście. Twoje słowa były bolesne. Niby chciałeś dobrze, bo wiedziałeś, że przyjaźnię się z Evą, ale mnie to dotknęło. Bo byłam chwilowym zastępstwem. Zwykłą zapchajdziurą, a gdy pogodziłeś się z Evą, to już poszłam w odstawkę. Starałam się Was unikać, bo na Wasz widok robiło mi się niedobrze. Byliście tacy szczęśliwi, chociaż udawaliście, że nie jesteście parą. To było chore, Was chyba na serio kręcą jakieś chore gierki. Ukrywanie związku, potem małżeństwa, aż dziw, że ciąży nie ukrywaliście. Gdy opublikowałam bloga Noory liczyłam, że zostawisz Evę. W końcu kto chciałby być z kimś tak bezwstydnym. Z kimś tak płytkim i zdesperowanym. Kimś, kto ciałem zdobywał pracę. Mnie by to brzydziło Chris. Eva niczym nie różniła się od dziwki. Była chyba nawet czymś gorszym. Ale Ty od niej nie odszedłeś, bo już wtedy byliście małżeństwem. Gdy przeczytałam post Noory, w którym to ogłosiła, omal nie udusiłam się herbatą. Byłam pewna, że to jakaś medialna ustawka albo chwyt, mający przyciągnąć uwagę. Ale Wy naprawdę się pobraliście i nikomu nie pisnęliście słówka przez prawie cholerny rok. Jak to w ogóle się udało? Mimo to, cały czas liczyłam na to, że Wam się nie uda. Że ją zdradzisz, że pokłócicie się o jakąś nic nieznaczącą pierdołę, w stylu kto ma lepsze włosy czy coś. Ale to też się nie działo. Gdy zobaczyłam Waszą ślubną okładkę, postanowiłam, że napiszę tę książkę. Że rozprawię się z Wami wszystkimi raz na zawsze, bo cholernie na to zasłużyliście. Traktowaniem mnie przed, jak i po aferze z blogiem. Po co zapraszaliście mnie na ślub? Wiedziałeś, że coś do Ciebie czuję, więc po co chcieliście mnie tam? Żeby mi dopiec? Sprawić przykrość? I tak robiliście to na każdym kroku. Eva była najłatwiejszym celem, wiesz? Ma cholerny bagaż doświadczeń i jest wiecznie przestraszona. Boi się samotności, tego, że skończy jak swoja matka. Bała się, że ją zostawisz dla innej. Że przestanie być dla Ciebie atrakcyjna, że przestaniesz ją kochać. Dlatego wymyślenie, że ją zdradziłeś, było strzałem w dziesiątkę, prawda? To Ty zgłosiłeś się do wydawnictwa z pogróżkami i temu czytasz ten list. Bałeś się, że Eva Ci nie uwierzy, bo wie, jaki byłeś. I o to właśnie mi chodziło Chris. Chciałam, żebyś stracił osobę, na której Ci zależy, tak jak ja. Ty dodatkowo straciłbyś jeszcze dziecko, na punkcie którego, już zdążyłeś oszaleć. Na serio dziecko z Evą jest dla Ciebie wszystkim? Eva jest dla Ciebie wszystkim? Masz strasznie niskie wymagania, wiesz? Chciałam wprowadzić zamęt i pewnie mi się udało. Eva straci do Ciebie zaufanie, William się na Ciebie wkurwi a Noora na niego. I wszyscy dostaliście po dupie, czyż to nie cudowne? Jedyne czego żałuję, to to, że nie zobaczę tego na własne oczy. Że nie zobaczę Twojego cierpienia, gdy Eva odejdzie od Ciebie z dzieckiem. Że nie zobaczę samotnej, bezradnej Evy, która nawet nie wie jak zmienić pieluchę. Że nie zobaczę, jak powoli rozpada się małżeństwo Williama i Noory. Żałuję też, że nie będzie mnie przy Tobie, by Cię pocieszyć. I wcale nie żałuję, że wymyśliłam zdradę, która prawdopodobnie zniszczyła Twoje małżeństwo. Kiedyś mi jeszcze za to podziękujesz Chris. Zapamiętaj moje słowa kochanie.

Patrzyłam na Chrisa, który wyglądał jak cień samego siebie. Udało mi się uchronić go przed starciem z Williamem, ale to tylko dlatego, że list Vilde przyszedł w porę. Pokazałam go swojemu mężowi i ten się opanował. Widzę, jak Chris upuszcza list na podłogę i kieruje się w stronę oddziału dla wcześniaków, gdzie leży jego córka. Stan małej się polepsza i to jest jedyna dobra informacja. O ile mała, która jeszcze nie ma imienia, walczy, tak Eva wydaje się słabnąć. Lekarze robią wszystko, by jej stan się poprawił, ale to nic nie daje. Chris odchodzi od zmysłów, obwiniając się o to wszystko. W jakimś stopniu ma rację, bo mógł powiedzieć Evie o tym wcześniej, ale z drugiej strony nie miał wpływu na to, co wymyśli Vilde. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Krąży między piętrami, by być zarówno przy Evie, jak i przy ich córce. Dziesięć minut później Chris stoi przede mną i wygląda, jakby miał się rozpłakać. Na krześle leży koperta, która przeznaczona jest dla Evy i prześladuje mnie dziwne  uczucie, że tylko ona zostanie nieprzeczytana.

- Nie dam sobie rady Noora – głos Chrisa jest słaby. - Mała nawet nie ma imienia, potrzebuje matki. Ja potrzebuję Evy.

- Eva z tego wyjdzie – silę się na uśmiech, chociaż sama powoli zaczynam tracić wiarę. - Wymyślicie imię i będziecie żyli długo i szczęśliwie, tak jak planowaliście.

- Przestań – kręci głową. - Lekarze mówią, że z każdą chwilą szanse Evy spadają – kręci głową i po jego policzku spływa łza. - To wszystko moja wina. Co ja sobie wyobrażałem. Wiedziałem, że kiedyś moja przeszłość nas dopadnie, ale nigdy nie chciałem by to odbiło się na Evie albo naszym dziecku.

- Nie miałeś wpływu na to, co zrobiła Vilde Chris.

- To jakoś nie sprawia, że czuję się lepiej, wiesz?- Spogląda na mnie. - Napisała w tym liście, że cieszy się, że nam dopiekła. Że cieszy się, że Eva ode mnie odejdzie z dzieckiem. Gdyby wiedziała, że mogę zostać cholernym wdowcem z wcześniakiem, to zmieniłaby pieprzone zdanie. Jak ona mogła Noora? - Patrzy na mnie, a ja mu nie odpowiem, bo sama zadaję sobie to pytanie.

___

I z tym Was zostawiam na jakiś czas :)

Skandal 2 |SKAM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz