Świetnie. Kurwa świetnie. Jaka różnorodność między tytułami artykułów, to się ceni. Należałoby podziękować autorom. Ale czym byłby ciąg liter bez odpowiednich fotografii? Na przykład um... no nie wiem. Moich i Harrego, ale jeżeli komuś by to nie wystarczyło to są też z Louisem.
-Marcus, proszę powiedz mi, że to nie prawda. - zagryzłam dolną wargę.
-Cóż...
-Jestem głupia. Bardzo.
-Przestań, proszę cię. Nie czytaj nawet tych komentarzy. Ludzie po prostu ci zazdroszczą i nie należy brać ich do serca.
W tamtej chwili spanikowałam jeszcze bardziej.
-Jakie komentarze?! Tam też coś o mnie piszą?
-Artykuły są o tobie, także siłą rzeczy komentarze również. Ale i tak nie czytaj ich.
-Cokolwiek. Jestem zmęczona, pójdę już chyba spać.
-Oboje wiemy, że nie pójdziesz, ale zrób jak uważasz. Ja też będę się zbierał, bo w końcu trzeba się kiedyś zacząć pakować. Trzymaj się Mała i nie przejmuj się. Masz swoje 5 minut, więc wykorzystaj to. - po tych słowach rozłączył się nie czekając na moje pożegnanie.
Nie należę do osób, które pragną sławy za wszelką cenę. Brak rozwiązania sprawy nie dawał mi spokoju. O ile jakieś rozwiązanie było. W tamtej chwili wydawało mi się, że telefon do Glorii będzie dobrym pomysłem. Właśnie... wydawało.
-Um... Cześć.
-Tylko cześć?
-Przyjdziesz do mnie? Muszę z kimś porozmawiać.
-Za pół godziny, dobrze?
-Okej. Do zobaczenia.
Bez chwili namysłu udałam się pod prysznic. Ciepły strumień wody spływał po moim ciele odprężając przy tym. Cudowny zapach delikatnego, czekoladowego płynu zawładnął moimi zmysłami i pozwolił całkowicie odłączyć się od rzeczywistości. W jednej chwili stres się ulotnił, a zastąpiła go woń truskawkowego szamponu. Zamknęłam oczy, a moje myśli krążyły wokół wyimaginowanego przeze mnie miejsca z dzieciństwa. Czekolada zamiast wody, domy w kształcie truskawek, biszkoptowe drogi. Cóż, od zawsze kochałam czekoladę i truskawki. Powróciłam do rzeczywistości kiedy poczułam nagły powiew zimna zatrzymujący się na moim ciele. Nim zdążyłam zareagować usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Mogłabyś przynajmniej zamknąć dom. Ostatnio dużo zboczeńców jest w Los Angeles.
-Gloria, nie strasz. Jak już tu jesteś możesz podać mi ręcznik.
-Nie jest za wcześnie na szukanie służby?- zapytała ze śmiechem poczym spełniła moją prośbę.
-Idę zrobić sobie coś do jedzenia. Nie wiem czy wiesz, ale zostaję tutaj na noc.
Kiedy przyjaciółka wyszła z łazienki dokładnie osuszyłam ciało ręcznikiem i przebrałam w pidżamę. Bezpieczniej się w niej czuję. Następnie zajęłam się wysuszeniem włosów i umyciem zębów.
-Nie powinnaś być teraz w pracy?- zapytałam od razu gdy weszłam do kuchni.
-Powinnam, ale Byron remontuje klub. Do końca następnego tygodnia mam wolne. Musimy szczerze porozmawiać, Mari.- powiedziała z poważnym wyrazem twarzy.
GLORIA'S POV
Znam ją od wielu lat i wiem doskonale kiedy coś jest nie tak jak powinno. Podświadomie czułam wtedy, że domyślała się, iż nie do końca byłam z nią szczera. A może moje wyrzuty sumienia wzięły górę?
-Nie znam cię od dziś i zauważyłam, że coś jest nie tak. Nie chodzi mi teraz o jakiś cyrk z The Gun i tobą w roli głównej.
-Nie rozumiem. Możesz jaśniej?- w jej oczach dostrzegłam obawy i strach.
Jest bardzo łatwa do rozgryzienia dla kogoś, kto spędzi z nią trochę więcej czasu. Jako przyjaciółka dawałam jej wsparcie w stu procentach, ale nie zmienia to tego, że ukrywałam przed nią coś, co miało kolosalne znaczenie.
-Mam wrażenie, że powoli zamykasz się przede mną.
-A wnioskujesz to po...- zaczęła gryząc jabłko.
-Po twoim zachowaniu. Musimy być ze sobą szczere jeżeli się przyjaźnimy.-właśnie, musimy. Ale nie teraz.
-Jestem z tobą szczera. Po prostu to wszystko na mnie źle wpływa i staram się reagować na swój sposób. Tego wszystkiego jest za dużo dla mnie. Dlatego chciałam żebyś przyjechała. Jakbym się zamykała przed tobą na pewno nie byłabyś osobą do której zadzwoniłam.
Postanowiłam dać spokój, ponieważ sama już nie wiedziałam czy zmiana zachowania przyjaciółki nie była przeze mnie urojona. Czułam, że muszę o tym porozmawiać z Marcusem, ale wiedziałam, że w tamtej chwili był zajęty.
-Masz rację. Nie wiem kompletnie dlaczego się o to zapytałam.- skłamałam. -Może opowiesz mi o wydarzeniach z dzisiaj? Niby coś czytałam, ale wolę się dowiedzieć prosto od ciebie.
Gdy Mari opowiedziała mi wydarzenia z dzisiejszego dnia poczułam... zazdrość? Ale moje uczucia nie były w tamtej chwili priorytetem.
-Teraz już sama nie wiem co myśleć. Wiadomości od Harrego są strasznie niewystarczające dla mnie. On wie o mnie pewnie większość rzeczy, a ja o nim prawie nic. Niby jest coś, jakaś nić, która łączy nas razem, ale sama nie wiem czy ją czuję.
-Wiesz, że jest, ale nie wiesz czy ją czujesz?- skrzywiłam się w niezrozumieniu.
-Mówiłam ci, że to jest mocno skomplikowane.- westchnęła. -Rozumiesz mnie?
-Mogę się jedynie domyślać jak się czujesz, ale w takiej sytuacji sądzę, że czas jest odpowiedzią. Poczekaj chwilę.
-Tak chyba będę musiała zrobić. A co myślisz na temat artykułów? One mnie przytłaczają. - zmartwienie malowało się na jej twarzy. Chciałabym jej pomóc, ale niestety nie mogę.
-Czytałam je i jeżeli chodzi o treść to nie ubliżają ci. - powiedziałam zgodnie z prawdą. -Komentarzami się nie przejmuj, bo połowa z nich jest pisana przez laski, które są zazdrosne.
-A druga połowa?
-To prawdziwi fani, którzy kompletnie nic do ciebie nie mają i traktują jak znajomą chłopaków.
-Gloria, w sieci krąży moje zdjęcie jak siedziałam na kolanach Harrego, tańczyłam na stole, barze. Nie wiem kiedy to było, rozumiesz? Chociaż może to photoshop...
-Nie, to nie photoshop, słonko.
-Na jednym zdjęciu Niall miał mnie na plecach. Jedyne co pamiętam to to, że go poznałam. Tyle. Było tam pełno Amber, ale nie rozumiem dlaczego. Już pomijając to wszystko... Gloria, dlaczego nie chcesz powiedzieć mi co się działo?
Kiedy popatrzyłam w jej oczy widziałam niesamowity ból. Czułam się winna. Nie dlatego, że miałam coś wspólnego z jej zachowaniem. Pozwoliłam wyjść jej samej. Powinnam iść zapalić z nią.
-Według mnie za dużo wypiłaś. Emocje zmieszały się z alkoholem.
- Myślę, że Amber miała z tym coś wspólnego.
-Uważasz, że dosypała ci czegoś?
-Tak. Nie wiem czemu, ale tak myślę.
-To są mocne oskarżenia, wiesz o tym?
-Wiem. Mam prośbę do ciebie.
W odpowiedzi kiwnęłam głową na znak, by kontynuowała.
-Mogłabyś wyjść na zewnątrz z Orzeszkiem? Muszę zadzwonić do mamy.
-Jasne. Nie ma problemu.
MARISOL'S POV
Zaraz po wyjściu Glorii postanowiłam zadzwonić do Louisa. Trzeba to wszystko jakoś ułożyć w jedną całość.
-Czyżby jedna przygoda na dzień nie wystarczyła?- zaśmiał się, ja mu zawtórowałam.
-Zdecydowanie mi wystarczy. Potrzebuję numer do Harrego.
-A wy nie piszecie ze sobą?
-On pisze z nieznanego. Nie wspominałam ci?
-Wiesz, sam już nie pamiętam. A stało się coś?
-Muszę wszystko z nim wyjaśnić. Te artykuły mnie przytłaczają. Jest ich tak dużo, Lou. Najgorsze są zdjęcia...
-Daj spokój, kiedyś się będziesz z nich śmiała. Nie możesz sobie tego wszystkiego dobierać tak do głowy, bo się wykończysz.
-Wykańcza mnie to, że nikt nie chce mi powiedzieć co takiego robiłam. Zaprosiłam Glorię z myślą, że porozmawiamy na ten temat, ale mnie zbyła.
-Spróbuj porozmawiać z Harrym. On na pewno wszystko ci opowie.
-O tym myślałam, ale to będzie głupie.
-Przecież on wie, że nic nie pamiętasz, ale był pewien, że Gloria wszystko ci opowie.
-Jutro spróbuję.
-Mari, nie martw się. Harry nie gryzie, a zabalować każdy może. To są uroki młodości. Życie trzeba po prostu przeżyć najlepiej jak tylko jesteś w stanie.
-Masz rację. Lubię sobie dobierać do głowy różne rzeczy.
-Weź miej to wszystko głęboko w poważaniu i żyj sobie jak chcesz. Nie ważne jak ludzie mówią. Ważne, żeby w ogóle mówili. I tak teraz musisz zacząć myśleć.
-Tak, ale...
-To jest absurdalne, wiem. - zaśmiał się wiedząc, co chcę powiedzieć. - Ostatnio wszystko dla ciebie jest...
-Abstrakcją.
-Dokładnie. Więc może czas, by przestać traktować to w ten sposób, a przyswoić jako rzeczywistość?
-Te słowa są zbyt mądre jak na kogoś, kto dziś został zatrzymany przez policję. - chichot wydobył się z moich ust.
-Zdarza się. - zawtórował mi.
-Jutro idziesz do pracy, a jest późno. Musisz się wyspać.
-No tak. Dziękuję ci.
-Nie masz za co. I pamiętaj o mojej propozycji.
-Pamiętam. Dobranoc.
-Dobranoc.
Myśląc o słowach Louisa stwierdziłam, że ma on dużo racji. Chwilę po zakończeniu rozmowy dostałam sms z numerem telefonu do Harrego. Jutro po pracy zadzwonię do niego.
Wchodząc do salonu zostałam śpiącą Glorię, a obok niej psa. Postanowiłam ich nie budzić i udałam się do swojego pokoju. Do krainy Morfeusza trafiłam zaraz po położeniu się do łóżka.Poranek
Wstałam w o dziwo lepszym humorze niż byłam wczoraj. Za oknem padał deszcz, więc przygotowałam na ten dzień zwykłe rurki i szarą, ciepłą bluzę. Po zjedzeniu śniadania od razu wyszłam z domu.
-Witaj, Paolo.
Przywitałam się z chłopakiem i udałam się na zaplecze w celu przygotowania się do pracy. Czułam przeszywający wzrok chłopaka, ale nie przejęłam się tym tak, jak to miałam w zwyczaju. W kawiarni było wyjątkowo dużo klientów. Większość zapewne chciała schować się przed deszczem. Miałam więc dużo pracy i mało czasu na przemyślenia. Większość osób, które postanowiły tutaj przyjść patrzyła się na mnie dość wymownie, ale wmawiałam sobie, że prawda jest inna. Swoją drogą też bym się tak patrzyła na ich miejscu. Zupełnie z czystej ciekawości. Dwa dni wolnego dobrze mi zrobią. Zdziwiło mnie dlaczego Claire nie pojawiła się dziś. Codziennie przychodziła. Nawet na chwilę. Koniec mojej zmiany nastał szybciej, niż mi się wydawało. Paolo odwiózł mnie do domu. Gloria musiała niedawno wyjść, gdyż zauważyłam, że Orzeszek miał miskę pełną karmy. Zwykle jej znika w ekspresowym tempie. Długo zastanawiałam się co zjeść na obiad, ale w końcu stanęło na tym, że nie zjadłam nic. Pomyślałam, że później zamówię pizze. Telefon do Harrego odkładałam najdłużej jak tylko mogłam, choć doskonale wiedziałam, że muszę zadzwonić. Położyłam się wygodnie na swoim łóżku, wzięłam telefon do ręki i przez dobre pięć minut patrzyłam na jego numer telefonu. Walczyłam z myślami. Zadzwonić, czy nie zadzwonić? Po kolejnych paru minutach zdecydowałam się na dotknięcie zielonej słuchawki, ale zaraz po tym dotknęłam czerwonej. Jeżeli ktoś kiedyś mi powie, że byłam tchórzem to zdecydowanie przyznam mu rację. Nadszedł czas na podejście numer dwa. Zielona słuchawka, ale ponownie po niej czerwona. Cóż, do trzech razy sztuka. Wzięłam najgłębszy oddech w moim życiu i powoli wypuszczałam powietrze. Ostatnia próba. Dotknęłam zieloną słuchawkę, a następnie przełożyłam telefon do prawego ucha. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i nic. Zamknęłam oczy i nagle serce zaczęło uderzać dwa razy szybciej, a moje oczy momentalnie się otworzyły. Wszystko to za sprawą głębokiego i i zachrypniętego głosu.
-Harry Styles. Słucham?
CZYTASZ
I WANNA SLEEP IN YOUR ARMS || H.S ✔
FanficDziewczyna, której życie zmienia się przez przypadek o sto osiemdziesiąt stopni. Chłopak, który w zasadzie ma wszystko oprócz niej. Historia, która pokazuje, że siła marzeń jest niezwyciężona i każdy człowiek jest w stanie wszystko osiągnąć. Czy...