W momencie gdy lekko otworzyłam powieki, poczułam piekący ból, który paraliżował całe moje ciało. Obraz dookoła mnie był rozmazany. W końcu gdy mój wzrok przyzwyczaił się do światła, rozglądnęłam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam.
Leżałam na wielkim łóżku w pokoju, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Był piękny i ogromny. Okna na całą długość ściany po prawej stronie od łóżka, odsłaniały widok na plaże. Obraz ten zapierał dech w piersiach. Kolorystyka pokoju ograniczała się do bieli, szarości i bardzo ciemnego brązu. Na nocnej szafce stał wazon z ogromnym bukietem czerwonych róż, było ich ze sto.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że jestem podłączona do różnych urządzeń. Próbowałam doszukiwać się odpowiedzi na tysiące pytań. Gdzie jestem? Co tu robię?
Ale w mojej głowie była całkowita pustka.W momencie gdy chciałam się podnieść, usłyszałam czyjeś kroki. Chwilę później drzwi od pokoju otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł chłopak. Był to wysoki brunet z burzą loków. Trzymał w ręce czerwoną różę. Nie spojrzał w moją stronę, tylko podszedł do okien, uchylając jedno. Poczułam jak do sypialni dostaje się świeże powietrze.
Brunet odwrócił się w moją stronę.
W momencie, gdy jego oczy zetknęły się z moimi, chłopak szeroko otworzył buzię, a chwilę potem mogłam zauważyć łzy spływające po jego policzkach.Przyglądając się mu, dopiero po kilku sekundach zrozumiałam kto stoi na przeciwko mnie. TO HARRY JEBANA PERFEKCJA STYLES!!! Tylko... co on tu robi?
Miałam ochotę zacząć piszczeć lecz, gdy spróbowałam wydobyć z siebie dźwięk poczułam nieopisany ból w przełyku.
Chłopak podszedł do łóżka i klęknął przy nim. Wpatrywał mi się w oczy, nie wiedziałam właściwie co jest grane... To wszystko było jak sen. Poczułam jak chłopak splata nasze palce.
-Nic nie mów Katelyn. - Harremu wciąż leciały łzy, a ja nie wiedziałam dlaczego. Brunet złożył delikatny pocałunek na wierzchu mojej dłoni, a na mojej skórze pojawiły się ciarki. Miałam wrażenie, jakbym już znała skądś ten dotyk, usta i zapach. Jakby ta osoba klękająca teraz na przeciwko mnie była dla mnie kimś więcej niż idolem. Nie rozumiałam do końca tego, co działo się wokół mnie. W myślach zadawałam sobie pytanie czy to nie jest piękny sen, który zaraz zostanie przerwany bo zadzwoni budzik.
-Lekarze nie dawali tobie szans, ale ja wiedziałem. Wiedziałem, że mnie nie zostawisz.- mój wzrok utkwił w załzawionych oczach chłopaka. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Nie wiedziałam co się stało. Czułam się taka bezradna i bezsilna.
-Tak bardzo cię kocham...- powiedział, a ja pomimo fali ciepła jaka w tym momencie przeszła przez moje ciało, nie wiedziałam dlaczego Harry Styles mi to mówi.
Patrzyłam na niego zdezorientowana, gdy jego twarz nabierała zupełnie inny wyraz. Szczęście, które przed chwilą było tak wyraźnie widoczne w jego oczach, gdzieś zniknęło. Brunet włożył róże do wazonu, spojrzał na mnie z zawiedzioną miną i wyszedł.
Cała ta sytuacja trwająca zaledwie kilka minut tak mnie wykończyła, że pomimo iż przed chwilą się obudziłam, znów byłam senna. Spojrzałam na wazon pełen róż i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że to są sztuczne kwiaty. Wpatrywałam się w nie, aż w końcu moje powieki stały się ciężkie i zasnęłam.
_______
Druga próba, może tym razem nie usunę 🤣
CZYTASZ
once again // h.s
FanfictionLekarze nie dawali jej szans na przeżycie, dla nich należało odłączyć respirator i pozwolić jej odejść, jednak Harry cały czas wierzył, że dziewczyna się obudzi... Ale czy po jej przebudzeniu, wszytko wróci do normy? W co uwierzy dziewczyna, kiedy...