Gdy otworzyłam oczy znów niesamowity ból przeszedł przez moje ciało, paraliżując je na krótką chwilę. Te poranki były już monotonne... Wsiadając do samochodu Zayna, zupełnie się nie spodziewałam, że zostanę u niego na noc. Cholera... Muszę zapamiętać, by nosić tabletki cały czas przy sobie.
Wstałam z łóżka w momencie, gdy ból lekko ustał lub po prostu się do niego przyzwyczaiłam. Mimo naszego wczorajszego pocałunku, noc spędziliśmy w osobnych łóżkach, a jako piżamę dostałam za dużą na mnie koszulkę Zayna oraz jakieś szorty.
Jak to już chyba miałam w zwyczaju, odrazu po przebudzeniu wstawałam z łóżka, więc i tym razem wyszłam z pokoju, by sprawdzić czy Zayn również już wstał. Uśmiechnęłam się słysząc ciche podśpiewywanie chłopaka, dochodzące z kuchni. Udałam się tam, a na mój widok brunet przerwał swój śpiew, by powiedzieć mi „dzień dobry", na co odpowiedziałam tym samym. Chłopak podał mi miskę płatków z mlekiem i choć przyznam, że nie należały one raczej do moich ulubionych, zjadłam je nie marudząc, by nie sprawić przykrości Zaynowi.
Zaraz po tym jak usiedliśmy przed telewizorem, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i silne pukanie, co było dosyć dziwne, zwłaszcza, że była dopiero dziewiąta rano. Po minie Zayna domyśliłam się, że nie spodziewał się o tej godzinie gości, dlatego też niepewnym krokiem poszedł w stronę drzwi.
Byłam ogromnie ciekawa kto jest tak natarczywy, by walić w drzwi z całej siły z samego rana, więc wsłuchałam się uważnie. Zamarłam w chwili, gdy usłyszałam zachrypnięty głos, który mógł należeć tylko do Harrego Stylesa. Bez wahania wstałam z kanapy, by chwile później przepchnąć się przed Malika i z całej siły przywalić Harremu w twarz.
-Jak mogłeś mi to zrobić?- patrzyłam na niego łudząc się, że wytłumaczy mi swoje podłe postępowanie, ale on nawet nie zareagował. Zdawało się, że mój silny cios, wymierzony w jego policzek, nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Harry nawet się na mnie nie spojrzał, ponieważ w tym momencie całą swoją uwagę poświęcał Malikowi.
-Znów mi ją zabrałeś.- w głosie Stylesa wyczuwałam przeogromną złość i nie miałam pojęcia czy był zły na mnie, czy na Zayna, ale to nie miało w tej chwili chyba znaczenia.
-Harry, nie jestem jakąś pieprzoną zabawką!- krzyczałam, nie mogąc opanować uczuć jakie w tej chwili mną władały.
-Jak mogłaś odejść do niego?- złość Stylesa jakby trochę przeminęła, na jego twarzy w tym momencie malował się raczej żal i smutek.
-Uspokój się. Kate stoi tu cała i zdrowa... bezpieczna. A ty zamiast cieszyć się, że nic się jej nie stało, przychodzisz tutaj i jej coś zarzucasz.- powiedział Zayn z ogromnym spokojem w głosie.
-Bezpieczna?!- w Harrym znowu zbudziła się złość, a ja w tym momencie miałam ochotę się rozpłakać.- Jak możesz mówić, że ona jest z tobą bezpieczna?!- krzyczał w stronę Zayna.
Przez chwilę panowało między naszą trójką milczenie, ale Harry przerwał je w momencie kiedy szarpnął moją rękę.
-Kate, chodź.- powiedział stanowczo, próbując wyrwać mnie z ramion Zayna. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę płaczem albo zacznę krzyczeć z tej bezsilności. Byłam taka słaba, że jakikolwiek opór przed Harrym był bezskuteczny. Łzy zaczęły mi napływać do oczu.
-Puść ją Styles!- krzyknął stanowczo Zayn, ale uścisk Harrego wciąż był tak samo silny, z tym, że już nie ciągnął mnie w swoją stronę.
-Kate nie możesz mi tego zrobić... Nie możesz wybrać jego...- zobaczyłam jak po policzku Harrego spływa łza i mimo że widok jej sprawił, że gdzieś głęboko w serduszku poczułam lekkie ukłucie, wybór był w tej chwili dla mnie prosty.
CZYTASZ
once again // h.s
FanfictionLekarze nie dawali jej szans na przeżycie, dla nich należało odłączyć respirator i pozwolić jej odejść, jednak Harry cały czas wierzył, że dziewczyna się obudzi... Ale czy po jej przebudzeniu, wszytko wróci do normy? W co uwierzy dziewczyna, kiedy...