Rozdział 11

11.4K 773 105
                                    

Kolejny nudny rozdział...

Po kilkunastu minutach samochód się zatrzymał. Wyjrzałam za okno i okazało się, że jesteśmy na lotnisku. Nie wiedziałam, że będziemy lecieć samolotem. Myślałam, że całą drogę pokonamy autem, choć była by ona wtedy dużo dłuższa. Alfa wysiadł z auta. Chciałam zrobić to samo, ale okazało się, że moje drzwi są zablokowane. Musiałam poczekać aż mężczyzna otworzy mi je od zewnątrz. Gdy to zrobił podziękowałam cicho. Skierowaliśmy się w stronę wejścia na lotnisko. W pewnym momencie poczułam jak Alfa łapie mnie za dłoń. Chciałam ją wyrwać, ale on trzymał ją za mocno. Dodatkowo warknął ostrzegawczo, przez co zaniechałam prób wyrwania ręki z jego uścisku.

Na lotnisku Alfa skierował się od razu w stronę odlotów. A gdzie jakieś oddawanie bagażu, albo chociażby kontrola przy bramkach? W końcu gdy dotarliśmy do swojego wejścia na pokład nikogo nie było. Jesteśmy za wcześnie?

- A gdzie reszta pasażerów? – spytałam – Albo chociaż obsługa?

- Zapomniałaś Perełko, że jestem Alfą? Naprawdę myślałaś, że będziemy jechać państwowymi liniami? Mam własny samolot – powiedział, a ja poczułam jak się rumienie. Jak mogłam o tym nie pomyśleć? – Nie wstydź się głuptasku. Każdemu może się zdażyć.

Na tym nasza rozmowa się skończyła. Po chwili przyszła jakaś kobieta i powiedziała, że możemy już wchodzić na pokład samolotu.

Samolot w środku wyglądał bardzo ekskluzywnie. Pod oknami znajdowały się się kanapy i fotele, które niekiedy były oddzielone od siebie stolikami.

- Podróż zajmie nam ponad dwie godziny – odezwał się Alfa – Jakbyś była zmęczona to tam jest sypialnia, w której możesz się położyć – pokazał na białe drzwi. Pokiwałam głową i skierowałam się tam. Nie byłam śpiąca, ale nie miałam ochoty spędzać t z nim czasu. Położyłam się w łóżku i przykryłam się kołdrą, która nim pachniała. Zaciągnęłam się jeszcze raz i zamknęłam oczy.

Po jakimś czasie usłyszałam jak drzwi się otwierają i ktoś przez nie wchodzi. Byłam pewna, że to Alfa, dlatego nie otwierałam oczu. Niech myśli, że śpię. Mężczyzna usiadł obok mnie na łóżku tak, że leżałam przodem do niego. Przez jakiś czas mężczyzna się nie ruszał, aż poczułam jego rękę na swojej głowie. Zaczął się bawić moimi włosami, co w sumie było nawet przyjemne. Po chwili przestał. Poczułam jeszcze delikatny pocałunek na czole i mężczyzna wyszedł. Co się właśnie wydarzyło? Czyżby Alfa posiadał jakieś ludzkie uczucia? Nie rozumiem go. 

Przez dalszą podróż cały czas myślałam o tym co zrobił Alfa. W końcu, kiedy zaczęło mi się nudzić wstałam z łóżka i wyszłam z sypialni. Mężczyzna siedział na kanapie i coś robił na komputerze. Gdy mnie zobaczył, przestał.

- Kiedy będziemy na miejscu? – spytałam

- Za kilkanaście minut. Niedługo będziemy podchodzić do lądowania, więc lepiej jak usiądziesz i zapniesz pasy – powiedział. Usiadłam na kanapie naprzeciwko niego i zapięłam te pasy. Po chwili samolot zaczął lądować. Gdy w końcu wylądowaliśmy wyszliśmy z samolotu. Alfa zaprowadził nas do wyjścia z lotniska, gdzie czekał na nas samochód, który miał nas zawieść do domu głównego watahy. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Podróż nie trwała długo, bo już po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wyjrzałam przez okno i spojrzałam na miejsce, gdzie mam spędzić resztę swojego życia.

Jak wrażenia?
~Karo

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz