Pewnego dnia siedzę sobie spokojnie w pokoju z moim psem. Nagle ona się zrywa i zaczyna szczekać, wyraźnie sie czegos bała. No to piszę do Baka, czy jest obok mojego domu, bo mi psa straszy.
I tak było przez jakiś czas. Aż w końcu pieseł się uspokoił i położył.
I tak przez ponad godzinę. Nie ruszała się.
Wystraszyłam się i pytam Kabana czy psa mi zabił.
Odpowiedział, że tak ;-;
Ja już zawał, przeklinam, grożę mu śmiercią itd.
I nagle mój pies wstaję i idzie po żarcie.
Moja mina: 😮
Baki mówił potem, że nigdy by psa nie zabił. Chciał najwidoczniej mnie, poprzez zawał.
Jednak wciąż żyję!
CZYTASZ
Bucky- Nasz Miszcz
FanfictionTa książka powstała na celu uhonorowania mężnego, odważnego, wspaniałego... Żołnierza, który kocha wpieprzać śliwki, czyta Stucky, ma jakąś fazę na kciuki i 98% czasu spędza na kłóceniu się ze mną. W sumie bardziej ja z nim. W ciągu reszty- 2% wpie...