Rozdział 7.

462 23 2
                                    

Tak jak mówiłam, poszłam się przebrać. Otworzyłam szafę i wzięłam zwykłą białą koszulkę z krótkim rękawkiem, jeansowe rurki i białe buty (tenisówki). Oczywiście szybko się uczesałam w koka i zeszłam znowu na dół. Na dole zauważyłam Clinta bardzo rozzłoszczonego. Chciałam do niego podejść... Leciała na mnie strzała i tak automatycznie wystawiłam rękę... Strzała się zatrzymała. Gdy spuściłam palec wskazujący na dół, strzała spadła na ziemię. 

-Clint co się dzieje? Czemu prawie mnie strzeliłeś?- zapytałam bardzo zaniepokojona.

-Przepraszam, że tak zrobiłem. Nie wiem co we mnie wstąpiło. W pewnym momencie poczułem ból i usłyszałem głos w głowie. Taki bardzo znajomy głos- wyjaśniał Clint- TO MUSIAŁ BYĆ LOKI...

-Przepraszam, kto? Kim jest... Loki?- musiałam się koniecznie zapytać.

-Brat Thora. Kiedyś mieliśmy z nim do czynienia... I to dużo-powiedział poważnym głosem Clint.

Było mi szkoda Clinta. To on chyba ma tu najgorzej  z Loki'm. Rozmawiając o tym, usłyszeliśmy wybuch gdzieś w okolicach miejsc publicznych. Clint kazał przebrać mi się w mój strój i poczekać na niego na zewnątrz. Po paru sekundach byłam gotowa. Clint powiedział żebyśmy ruszali.

-A co z resztą?!- spytałam z trudnym oddechem.

-Na razie poradzimy sobie sami. Oni pewnie nie słyszeli nawet tego wybuchu!- odpowiedział z (tak samo jak ja) trudnym oddechem.

Z daleka widzieliśmy jakiegoś gostka, który niszczył co popadnie (ON BYŁ ZMUTOWANY!). Musieliśmy go powstrzymać i to jak najprędzej. Clint strzelał w niego strzałami a ten przed nim uciekał. Mój towarzysz przystanął żeby wziąć oddech (bardzo dużo biegał) a ja nadal biegłam za tym gostkiem. Ciągle wszystko niszczył... Wzięłam się w garść i w końcu coś wymyśliłam (ciągle tylko za nim biegałam zamiast w niego czymś rzucić). zrobiłam przed nim barierę, żeby go zatrzymać. W pewnym momencie spojrzałam w niebo i zobaczyłam tam Iron Mana. Reszta do mnie biegła. Zaczęłam się patrzeć na ktosia. Miał wystraszoną twarz. Bał się. Usunęłam barierę i zaczęliśmy się patrzeć na siebie. Spokojnie i powoli przybliżałam się do niego. Avengersi zaczęli do niego strzelać, rzucać czym popadnie. Kazałam im przestać, ale mnie nie słuchali. Usłyszałam od ktosia 'pomóż'. On tego wcale nie chciał... Uciekał przed czymś lub przed kimś... Chciałam coś powiedzieć ale Avengersi go złapali...

Byliśmy w hotelu. Okazało się, że na samym dole ( w takich jakby podziemiach ) mieliśmy bazę (aaaa to dlatego Nick wziął nam ten hotel :D). Było tam wszystko, no wiecie: laboratorium, komputerki... I szklana i podświetlana klatka, takie więzienie. Wszyscy zgromadziliśmy się na dole by porozmawiać o tym co się dziś wydarzyło. 

-Dobrze, że przyszliście w samą porę- powiedział Clint z bananem na twarzy- W ogóle byliśmy myśli, że nie słyszeliście tego wybuchu.

-Nooo, nie słyszeliśmy- wtrącił Pietro.

-Wiecie musimy się dowiedzieć kim jest ten mutant i dla kogo pracuje... O ile w ogóle dla kogoś pracuje- powiedziała Natasha.

-Ale on nic nie robił ze złości... Nie robił tego specjalnie- wtrąciłam się w ich rozmowę.

-Oj, proszę cię! Oni zawsze to robią ze złości- odpowiedziała Natasha.

-Wy nie widzieliście tego co ja! On się bał, przed czymś uciekał...-mówiłam poważnym głosem.

-Niby przed czym?-spytał Tony- To potwór! Dobra, chodźmy coś zjeść! Letty, idziesz?

-Jeszcze tu zostanę- odpowiedziałam troszkę smutna.

Wszyscy poszli. Zostałam na dole i patrzyłam się na mutanta, który siedział tam ciągle smutny. Podeszłam bliżej szyby żeby mu się lepiej przyjrzeć. Był taki zakłopotany i biedny. Szkoda mi go... Przyłożył rękę do szyby. Ja też.

-Wcale nie jesteś potworem. Sam o tym wiesz, prawda?- mówiłam do niego spokojnym tonem.

On kiwnął mi głową na tak. Na jego twarzy zawitał uśmiech.

-Przed czym uciekałeś? Powiesz mi?- spytałam.

-Przed Loki'm- odpowiedział ochrypniętym głosikiem.

-Biedny... W końcu wyjdziesz z tej klatki. Obiecuję- powiedziałam sama z nadzieją.

Powiedziawszy to, pożegnałam się i odeszłam. Wjechałam na górę windą do reszty. Usiadłam koło wszystkich... Steve'a. Zaczęliśmy się na siebie patrzeć i przypominać co było dziś rano. Robiło się trochę niezręcznie więc po dziesięciu minutach postanowiłam pójść na górę się zdrzemnąć.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

MEGA KRÓTKIEEEEEE





Witaj w Świecie Bohaterów! Witaj w Moim Świecie...Where stories live. Discover now