Rozdział 3.

644 27 7
                                    

Tony uśmiechnął się i dodał, że impreza odbędzie się o 20.00 na tarasie, który znajduje się na samej górze budynku. Odwzajemniłam uśmiech. Razem z Natashą i Tony'm weszłam do windy. Gdy wyszliśmy z windy od razu skierowaliśmy się do salonu. Po chwili Natasha poszła do swojego pokoju a Tonyposzedł pięć minut po niej  (nie wiem gdzie...). Zostałam sama... Pomyślałam, że pójdę do biblioteki poczytać jakąś książkę. Nie chciałam jechać ciągle windą więc postanowiłam zejść schodami. Byłam na połowie schodów gdy koło mnie przeleciała strzała. Strasznie się przestraszyłam. Usłyszałam męski głos...

-Ej! Co tu robisz i kim jesteś?- spytał 'męski głos'.

-Spokojnie! Jestem tak jakby to powiedzieć... 'Jedną z was'. Właśnie szłam do biblioteki- troszkę spięta przedstawiłam się i tak dalej...

-O! To strasznie przepraszam. Jest mi naprawdę głupio... Pozwól, że się przedstawię- Clinton Barton, ale mów mi Clint.

Podając rękę Clint'onowi przedstawiłam się

-Letty O'Connel. Bardzo mi miło (za każdym razem gdy się przedstawiam mówię 'bardzo mi miło'!).

-Przyjdziesz na dzisiejszą imprezę?

-Tak... Przyjdę. Tony mnie zaprosił.

-Naprawdę?! A to szpaner no!

Zaczęliśmy się śmiać w tym samym czasie. Myślę, że zostaniemy dobrymi znajomymi... MOŻE NAWET PRZYJACIÓŁMI! Niestety musiałam się już rozstać z Clintem. W końcu chciałam iść do biblioteki! Szybko pobiegłam w stronę sali numer 12 (tak to był numer biblioteki), otworzyłąm drzwi i weszłam. Zazwyczaj biblioteka jest mała, ale TA?! Było ogromna. Zaczęłam od pierwszej półki szukając czegoś ciekawego. NIC. No to zaczęłam szperać w drugiej półce. TEŻ NIC. Powoli myślałam, że nie znajdę tu nic ciekawego. Byłam już prawie na końcu sali... Poczułam mały wiaterek. Patrzyłam przez szpary między książkami. Coś (a raczej ktoś) bardzo szybko się poruszało. Odwróciłam się i zobaczyłam młodego chłopaka. Odezwał się:

-Hej, czegoś szukasz? Już ci pomogę!

-Ni-Nie musisz! Poradzę sobie... Właściwie to... Kto ty?

-A, ja? Ja jestem Pietro Maximoff a ty?

-J-Ja jestem Letty...

-AAAA! Letty O'Connel? Słuszałem o tobie od Tony'ego.

-Ahaa... OK! Czyli już wiesz jak mam na imię więc przedstawianie się do końca mam z głowy.

-YHM, TO FAJNIE, a teraz naprawdę pozwól mi tobie pomóc bo sama nic tu nie znajdziesz...

-No dobrze, tooo... Szukaj jak tak chcesz.

Nagle Pietro zniknął mi z oczu i pojawił się z tyłu z książką. Podał mi ją do ręki i oznajmił, że niestety le musi spadać bo umówił się z siostrą. Uszanowałam to. Maximoff to całkiem fajny facet. Ciekawe czy jego siostra też. No dobra! Skoro mam już jakąś 'ciekawą' książkę to może zacznę ją czytać...? Miałam już ją otwierać, ale usłyszałam głośne wołanie na jakieś spotkanie...? Wyszłam z biblioteki. Cicho zamknęłam drzwi. Pobiegłam w stronę windy (chyba się rzuciłam na tą windę!) i wcisnęłam guzik. Winda się otworzyła a w środku... Wysoki blondyn z pięknymi niebieskimi oczami. Zaczął się na mnie patrzeć jak na jakąś dziwną istotę. Weszłam do windy i... CISZA... TAKA NIEZRĘCZNA CISZA... W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam:

-Jestem Letty O'Connol a ty?

-Jestem Steven Rogers.

Przedstawił się, wziął moją dłoń i pocałował.

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Krótkie... Ale przynajmniej był ten moment spotkania z Kapitanem :)

Witaj w Świecie Bohaterów! Witaj w Moim Świecie...Where stories live. Discover now