Rozdział 10.

398 17 0
                                    

Byłam MEGA zdziwiona. Nikogo w hotelu nie było! Przeszukałam wszystkie pokoje... NIC, ZUPEŁNIE NIC TYLKO PUSTKA! Postanowiłam, że poszukam ich na zewnątrz. Mogą być wszędzie! czarną, skórzaną kurtkę i wyszłam z hotelu. Stanęłam przed budynkiem i zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie wracają skądś i w ogóle... Koło hotelu nikt się nie plątał. Poszłam dalej. Nigdzie ich nie było. Dziwne... 

Postanowiłam, że wrócę do hoteliku i poczekam, może wrócą...  Szłam drogami Pearl City gdy nagle w centrum rozległ się straszny hałas. Ludzie zaczęli biec i krzyczeć. Ja szłam w ich przeciwną stronę. Musiałam sprawdzić co się dzieje. Byłam już niedaleko gdy centralnie w moją stronę szedł... Loki. To pewnie on spowodował to zamieszanie! Loki szedł w moją stronę z tym swoim ohydnym uśmieszkiem. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Kiedy był bliżej moje serce szybciej biło. Nie było po mnie tego widać, ale się strasznie bałam. 

-Szukałem cie!- powiedział robiąc przy tym swoje niby przyjacielskie oczy (ja je tak nazwałam... Ciiiicho...).

-O, naprawdę?- z uśmiechem zadałam mu pytanie retoryczne.

-Naprawdę- odpowiedział.

-To było pytanie retoryczne CIOŁKU!- krzyknęłam gdy ten lekko się uśmiechnął.

- Jak mnie nazwałaś?!- oburzył się Loki.

Stuknął swoim berłem o asfalt. Wymierzył nim we mnie. W pewnym momencie zaczął do mnie szybciej podchodzić i strzelać z berła. Pociski były już blisko mnie, na szczęście osłoniłam się tarczą. Biegłam w jego stronę żeby go uderzyć. Byłam  zbyt pewna siebie... Myślałam, że coś mu zrobię. Kiedy miałam już go uderzyć, on odepchnął mnie uderzeniem w brzuch. Wywaliło mnie aż na szyby wielkich wieżowców! Leżałam na ziemi cała prawie w szkle. Krew zaczęła mi spływać po ustach, krztusiłam się. Nie miałam sił, ale w końcu się podniosłam. Byłam NA MAKSA wkurzona. Szybkim krokiem szłam w stronę Loki'ego. Następnie biegłam i uderzyłam go z pięści. Później zaczęłam wykonywać ruchy karate pomieszanie z czymś tam jeszcze.

-A więc tak się bawimy, Loki?

-Myślisz, że mnie pokonasz?

-Może...

Loki podniósł się i znowu strzelał pociskami z berła. Chciałam zrobić tarczę, ale zamiast niej zrobiłam MEGA wielką pięść. Powstrzymała pociski i od razu poleciała w stronę Loki'ego. Uderzyła go z całej siły. Gdy zachwycałam się moją nową "bronią", z góry nadleciał Iron Man. Gdy się odwróciłam ujrzałam resztę ekipy. 

-Co tu się stało?!- zapytała Natasha.

-Duży wybuch i... Loki- odpowiedziałam dziwnie spokojna- Dobrze, że akurat byłam niedaleko. Jakoś dałam sobie radę z tym bożkiem.

-A nic ci nie jest?- spytał Steve przybliżając się do mnie.

-Może jestem trochę poobijana, ale spokojnie- mówiłam- Gdzie wyście byli? Szukałam was wszędzie!

-My byliśmy na małej misji. Nie zabraliśmy cię bo chcieliśmy żeby nasza "fasoleczka" trochę sobie pospała- odpowiedział Tony.

Szeroko się uśmiechnęłam i popatrzyłam na Steve'a. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie miałam lepszych pomysłów :( tak sobie napisałam XD


Witaj w Świecie Bohaterów! Witaj w Moim Świecie...Where stories live. Discover now