Rozdział 9.

444 21 5
                                    

Randka ze Steve'em (NIE WIEM JAK TO NAPISAĆ) była wręcz przyjemna. Miło ze sobą rozmawialiśmy, mogliśmy poznać się jeszcze głębiej. Steve to osoba, z którą dogaduję się najlepiej... Na razie... Wracaliśmy do hotelu w miłej atmosferze. Szybko skierowałam się do pokoju. Chciałam przekręcić klamkę, ale poczułam dotyk. Steve złapał mnie za nadgarstek, ja odwróciłam się i nagle Steve przyciągnął mnie do siebie. Nasz usta połączyły się ze sobą... PO PROSTU SIĘ ROZPŁYNĘŁAM!

-Dobranoc- powiedział i serdecznie się uśmiechnął.

-Dobranoc- odwzajemniłam tak samo uśmiechając się.

Każdy poszedł do swojego pokoju. Skoczyłam na łóżko i (uwaga! Będę jak jakaś nastolatka) zaczęłam piszczeć! Pierwszy raz się całowałam z mężczyzną (jeśli wcześniej mówiłam, że mam chłopaka to dopowiem, że nigdy się z nim nie całowałam... Ahh, życie)! Poszłam do łazienki umyć się. Wzięłam gorący prysznic, ponieważ taki lubiłam najbardziej. Po odprężaniu się w gorącej wodzie, czas na przebranie się w piżamę. Ubrałam moją ulubioną.

Pasowała do mojego nastroju

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Pasowała do mojego nastroju. Szybko się w nią ubrałam i wtuliłam w kołdrę od łóżka. Moja głowa idealnie ułożyła się na podusi... Zasnęłam. Śniła mi się otchłań, czarna, okropna otchłań. Spadałam do niej. Później leżałam na białej trawie otulona nią. Zamknęłam oczy. Otworzyłam je i znalazłam się w jakimś oszklonym pomieszczeniu. Już nie leżałam, lecz stałam... W bezruchu. Ktoś zaczął do mnie mówić. Słyszałam męski głos... Zza czerni wyłoniła się wysoka osoba, z czarnymi włosami. Szyderczo się do mnie uśmiechała.

-Jesteś niezwykłą osóbką...

W ogóle się nie odzywałam, ale miałam zamiar.

-Kim jesteś?

-I do tego taka ciekawska...

-Jesteś Loki?

-Fascynujące, nieprawdaż? Wiesz ile nas łączy? Avengersi tak naprawdę nie chcą cię w swojej drużynie... Wierz mi, wiem co mówię. A ja cie chcę... Gdybyśmy połączyli swoje moce... Bylibyśmy niezłą parą...

-NIE! Nigdy nie chciałabym być z kimś takim jak ty! A Avengersi wcale tacy nie są... Gdyby mnie nie chcieli to by mnie tu nie było!

-Jak śmiesz podnosić głos na BOGA!

-Przypomnijmy, że jesteś bożkiem kłamstw i psot! 

-Pożałujesz...

I w tejże chwili się obudziłam. To nie był sen tylko jakiś koszmar.! Wstałam i skuliłam nogi. Łokciami zaczęłam opierać się o kolana, złapałam się za głowę. Myślałam o tym koszmarze... Ten Loki... OKRUCIEŃSTWO! Myślenie o tym przeszkodził mi huk z samego dołu (w bazie). Ubrałam bluzę, buty i jak najprędzej zeszłam na dół. Nikogo na dole nie było prócz tego mutanta. Wszystko było porozwalane, porozrzucane i dalej nie wiem co jeszcze! On leżał na środku, cały ranny. Podbiegłam do niego. Podłożyłam rękę pod jego głowę.

-Co się stało?! Kto ci to zrobił?!

-Loki...

-T-To on ci to zrobił?

-Tak... Powiedział, że to nauczka... Moim zdaniem coś gorszego...

Zaczął ciężko oddychać... Później nie oddychał w ogóle. Zaczęłam płakać. W pewnym momencie poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie. Bruce. Zaczął mnie pocieszać. Do pomieszczenia wszedł Steve. Podbiegł, uklęknął i popatrzył się na mnie. Pięć minut później zbiegła się reszta. Odwróciłam się do wszystkich.

-Loki- powiedziałam z kamienną twarzą.

-Co, Loki?- spytał Tony.

-Zrobił to specjalnie by mnie zranić, bo wiedział że będę chciała uratować tego mutanta. Dzisiaj mi się przyśnił... Mówił same okropne rzeczy i tym wszystkim chciał zmusić mnie do dołączenia do jego szeregów. Nie chciałam... Powiedział, że tego pożałuję i myślę, że chce mnie wykończyć- opowiedziałam (XD)

-Nie pozwolę na to- odparł Steve.

Wszyscy zaczęli się na niego patrzeć.

-Jako przyjaciel- dodał po chwili.

Popatrzyłam się na niego z otwartymi lekko ustkami. Jako przyjaciel? Pewnie powiedział to specjalnie... Bo oni byli. 

-Nikt na to nie pozwoli- powiedziała Wanda.

-Nikomu nie pozwolimy zginąć- powiedzieli wszyscy na raz. 

Postanowiliśmy posprzątać ten bałagan. Zajęło nam to może... Dwadzieścia minut? Później każdy poszedł do swojego pokoju. Steve poszedł ze mną do mojego pokoju. Położyłam się, a Steve powiedział do mnie 'Dobranoc'. Zatrzymałam go... Nie chciałam zostać sama w pokoju. Przy nim czułam się bezpieczna.

-Zostaniesz ze mną? Boję się sama zostać w pokoju.

-Jasne, że zostanę. 

-Chciałabym z tobą trochę porozmawiać, no wiesz przed snem.

Steve szeroko się uśmiechnął. Uwielbiałam gdy to robił ( i jeszcze te niebieskie ooooczyyy, aaaaaa!). 

-'Jako przyjaciel' to... Powiedziałeś to specjalnie?... Przy nich.

-(śmiech) Tak. Czyżbyśmy byli... Razem?

-Skoro zaprosiłeś mnie na randkę, i na koniec gdy miałam wchodzić do pokoju, zatrzymałeś mnie... I pocałowałeś, to chyba znaczy że tak jakby jesteśmy... Razem.

Zaczęliśmy się śmiać. Niesamowity mężczyzna, naprawdę... :D. W pewnym momencie powiedziałam mu, że pójdę spać. Dodałam jeszcze 'Dobranoc' i zasnęłam. Poczułam jak Steve kładzie się koło mnie i przytula mnie. Było mi tak bardzo ciepło, że nie potrzebna była mi kołdra... 

8.59.

STRASZNIE NIE CHCE MI SIĘ WSTAWAAAAĆ! Z lewej strony obróciłam się na prawą i zauważyłam, że koło mnie nie było Steve'a. Podniosłam się i podeszłam do szafy (w końcu, była dziewiąta musiałam się w coś przebrać!). Wybrałam sobie coś wygodnego czyli zwykłą bordową koszulkę z krótkim rękawkiem (obcisła, bo taka najlepsza), czarne rurki i czarne botki na obcasie.

 Wybrałam sobie coś wygodnego czyli zwykłą bordową koszulkę z krótkim rękawkiem (obcisła, bo taka najlepsza), czarne rurki i czarne botki na obcasie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zeszłam na dół...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Głupio wyszło? Mam nadzieję, że nie ( w sumie te wszystkie rozdziały mi pewnie nie wyszły XD) 

WEŹCIE NAPISZCIE COŚ W KOMENTARZACH BO TU PUUUSTKA! <3



Witaj w Świecie Bohaterów! Witaj w Moim Świecie...Where stories live. Discover now