ROZDZIAŁ 8 (cz.2)

776 107 78
                                    


Wyszedł tak po prostu, bez pożegnania, pozostawiając po sobie opary obietnicy. Rozsądna część mnie, która ostatnio dość często ukrywa się skutecznie, miała nadzieję, że rzucona obietnica nigdy nie zostanie spełniona. 

Zostałam sama zaspokojona, jak nigdy dotąd, a jednocześnie czując spory niedosyt. Zadziwiająco spokojna. Nie czułam się wykorzystana, a tego się spodziewałam.

Zalała mnie fala wspomnień, Do głowy powrócił nasz spacer w parku, to niewinne spotkanie, które przerwało wzajemną nietykalność cielesną. Nie tą zwyczajną, bo ta została pogrzebana podczas pierwszego spotkania, ale tą intymną. To wtedy doszło do pierwszego pocałunku, tak innego od dzisiejszych.

Dziś przyzwoliłam na złamanie kolejnej bariery, dużo bardziej intymnej, co wywoływało u mnie strach przed myślami o kolejnych spotkaniach. Dziwnie się czułam, bo z pocałunkiem i seksem było tak jak z morderstwem. Najlepsza była chwila tuż przed. Po wszystkim nie wiadomo, co zrobić z ciałem.

Znów zaczęłam analizować. Zdawałam sobie sprawę, że to nie powinno się wydarzyć i natychmiast powinnam zerwać znajomość. Ale ja niczego nie żałowałam. Właściwie, dlaczego miałabym cokolwiek kończyć? Przecież byliśmy dorośli i nikogo nie krzywdziliśmy. Przecież tysiące ludzi na świecie bawiło się w taki sposób. Dlaczego ja nie mogłam?

Moje myśli zaczęły zmierzać w kierunku, którego od początku starałam się unikać. Zaczęłam rozważać zgodę. Tylko nie wiedziałam, na czym miałby ten układ polegać? Do czego Jackob zmierzał? Na co właściwie miałabym się zgodzić?

Zrobiło się późno. Cały dzisiejszy dzień był szaleńczy i pełen wrażeń. Zbyt wiele się wydarzyło, abym mogła spokojnie wszystko ogarnąć. Powinnam ochłonąć przed próbą jakiejkolwiek analizy.

Udałam się do łazienki wziąć prysznic i przygotować do snu. Musiałam zasnąć jak najszybciej i dać ukojenie myślom i ciału.

Ledwo nałożyłam piżamę, gdy usłyszałam wibrację telefonu. Numer nieznany. Kto normalny wydzwaniał w środku nocy? Przecież było grubo po północy. Moja intuicja podsuwała tylko jedną możliwą osobę. Odebrałam.

— Nadal o tobie myślę — usłyszałam dobrze znany mi głos o aksamitnej chrypce. — Ciągle czuję twój smak Amando. Wyszedłem od ciebie ponad godzinę temu, a wciąż jestem twardy. Zdobyłaś przewagę.

— Hmm... — wymruczałam, odwlekając odpowiedź. — Mam dla ciebie pewną radę. Znajdź sobie panienkę, która rozłoży nogi na twój widok. Rżnij ją do upadłego, aż nie będziesz miał siły jutro do mnie przyjechać — powiedziałam, choć sama taka myśl wywoływała we mnie niezrozumiałe, nieprzyjemne uczucie, przypominające zazdrość.

— Tym razem ci daruję. Jednak prosisz się o karę i następnym razem dostaniesz ją. Nie żartuję — brzmiał śmiertelnie poważnie, aż przez moje ciało przebiegł niespodziewany dreszcz. — Zrobię ci dyskretną palcówkę w miejscu publicznym. Jeśli będziesz chciała ukryć w tajemnicy, co dzieje się z twoim ciałem, będziesz zmuszona zapanować nad dźwiękami i oddechem, a dziś pokazałaś, że masz z tym problem.

W głosie dało się wyczuć triumf, jakby był dumny z tego, że zawładnął moim ciałem, że przejął nade mną kontrolę. W końcu miał powód do tego, uległam, tak jak przepowiedział, choć nie do końca. Poczułam się dziwnie, jakbym zawiodła samą siebie, ulegając mu.

— Nie kręcą mnie zabawy tego typu — jednak to ostrzeżenie wywołało delikatną falę podniecenia.

— To kara, nie nagroda. Nie musi cię kręcić — w swojej groźbie był mroczny, niemoralny i niebezpieczny. — A co cię kręci? Z niecierpliwością czekam, aż pokażesz mi, jak wijesz się pode mną, kiedy będę cię pieprzył.

Wyklęte przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz