Gdy wyobraźnia prezentowała mi we śnie upojne chwile, pełne niebiańskiej przyjemności, jakie mogłyby stać się rzeczywistością, nagły hałas wyrwał mnie brutalnie z marzeń. Nawet nie potrafiłam rozszyfrować rodzaju dźwięku.
Nie wiedziałam, ile czasu spałam. Wnioskując po muzyce, która jeszcze się nie wyłączyła, musiało to być krócej niż godzina. Byłam na pograniczu jawy i snu, rozmazywały mi się dwie rzeczywistości. Po chwili dotarło do mnie, w której aktualnie się znajdowałam, słysząc, jak mój telefon zawibrował.
Od Jackob:
Otwórz!
Wiadomość krzyczała do mnie z ekranu. Kompletnie zdezorientowana i delikatnie spanikowana zrozumiałam, że hałas, który mnie obudził to dość mocne pukanie. Owinęłam się szlafrokiem i skierowałam do drzwi zupełnie, jakby ktoś mną sterował. Zatrzymałam się u celu, zrobiłam trzy głębokie wdechy, aby się trochę uspokoić i niepewnie otworzyłam.
Gdy ujrzałam go w pełnej krasie, aż mnie zmroziło. Miał na sobie czarne proste spodnie i jasnobrązową, w kolorze kawy z mlekiem, koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci. Ten odcień jeszcze bardziej podbijał i pogłębiał kolor jego oczu. Okulary w grubych czarnych oprawkach wywoływały u mnie wrażenie, jakby majtki same mi się zsuwały.
Uwielbiałam facetów w okularach. Przełknęłam ślinę. Był tak cholernie atrakcyjny. Wlepiał we mnie swój płomienny wzrok, a ja patrzyłam na jego usta, którymi tak umiejętnie mnie skonsumował.
Miał oczy w kolorze czekolady, którą kochała. Dłonie sprawiające ogromną przyjemność. Tajemniczość, którą roztaczał i coś mrocznego, to wszystko razem było uzależniające i zniewalające, sprawiało, że chciała więcej.
— Co tu robisz? — spytałam. Ledwo udało mi się wydobyć z siebie głos.
— Obiecałem, że będę. Nie rzucam słów na wiatr — jego głos sprawił, że kolana zaczęły mi dygotać i dostałam gęsiej skórki — Wczoraj byłaś niegrzeczna. Zignorowałaś mnie. Nieładnie.
Zdecydowałam, że nie polubię Jackoba. Poza względami fizycznymi, seksapilem i okularami nie było mowy.
— Nie jestem pewna, czy powinnam cię wpuszczać, skoro czujesz się sprowokowany — starałam się brzmieć pewnie, ale tak naprawdę cała dygotałam. — Obawiam się twojej reakcji.
— Słusznie, nie wiesz, co teraz nastąpi, choć możesz się domyślać — na dźwięk aksamitnej chrypki i słodkiej groźby poczułam rosnącą falę podniecenia.
Błysk w jego oczach mi wystarczył. Z zawadiackim uśmiechem, rozświetlającym jego twarz ominął mnie i wszedł do salonu. Zdezorientowana, grzecznie zamknęłam drzwi i niemal pofrunęłam za nim. Spojrzałam w jego oczy, w których błysnęły iskry, jak u drapieżnika. Znów poczułam się jak ofiara, czekająca na schwytanie i... skonsumowanie.
— Napijesz się czegoś — z całych sił starałam zachowywać się normalnie, pomimo że sytuacja nie była nawet odrobinę normalna, podobnie zresztą jak godzina — Woda? Sok? Wino? Whisky?
Co mi strzeliło do głowy, żeby proponować alkohol? Znałam odpowiedź. Cicha nadzieja i tęsknota za jego dotykiem na pewnych częściach mego ciała, które domagały się uwagi.
— Whisky — odpowiedział bez zastanowienia.
Zdeterminowana, żeby wyglądać na opanowaną, wyprostowałam się i raźnym, odważnym krokiem ruszyłam do kuchni. Nalałam do szklanki to, o co prosił, sama postawiłam na czerwone wino, delikatniejsze, czyli bezpieczniejsze.
CZYTASZ
Wyklęte przeznaczenie
RomanceMiłość nie uchroni cię przed przeznaczeniem. Opowiadanie, do pewnego momentu, pozornie schematyczne, lecz podobnie, jak samo przeznaczenie, nieprzewidywalne. Niewinnie rozpoczynająca się historia o dziewczynie, która wkracza w prawdziwie dorosłe życ...