cz.3 Nowe życie

548 25 3
                                    

cz.3 Nowe życie


...
Droga dłużyła im się w nieskończoność. Szli powoli krętymi uliczkami jakiejś nieznanej mi dzielnicy. GPS wskazywał, jeszcze jakieś 20 minut marszu a ciemnowłosy już teraz zaczynał się nudzić. Chłopak na jego plecach już dawno odleciał do krainy słodkiego morfeusza, kiedy zaczął jakąś chwilę temu cicho pochrapywać. Mężczyzna w duchu zaczął siebie karcić za to, że nie wziął dzisiaj samochodu. Przeważnie codziennie nim jeździ do pracy, ale dzisiaj akurat dzisiejszego ranka musiał odmówić posłuszeństwa. Wkurzony zrezygnował z wygodnego środka transportu na rzecz komunikacji miejskiej, na którą oczywiście musiał się spóźnić a do tego wszystkiego zgubić i wtedy właśnie go olśniło

-Jaki ja głupi jestem, przecież mogę, zamówić tą cholerną taksówkę...-wyszperał w swoim telefonie numer do jednego faceta, który pomógł mu wydostać się z tej dzielnicy tego ranka

-Halo- odezwał się nie co zachrypnięty głos starszego mężczyzny

-Dobry wieczór- odpowiedział, poprawiając przyjaciela na swoich plecach, aby przypadkiem nie upadł na ziemię-...jestem tym samym klientem z dzisiejszego ranka- mężczyzna zaśmiał się przypominając sobie tego młodego nieogarniętego człowieka

-Tak tak. Poznałem pana po głosie- zachichotał nieco rozbawiony- Co zgubił się pan znowu ?

-T...tak- odpowiedział niepewnie

-Zapewne ta sama dzielnica prawda ?- dopytywał się mężczyzna. Ciemnowłosy rozejrzał się dookoła i zauważył, że rzeczywiście była to ta sama dzielnica

-Tak- odpowiedział krótko i nieco wkurzony

- Zaraz tam będę. Jestem aktualnie w okolicy- mężczyzna odetchnął z ulgą, że już nie będzie musiał, tak długo się męczyć deptając, w niewiadomym kierunku a jeszcze rok temu teren ten pokrywał, gęsty las a teraz no proszę, jak wszystko wokół się zmienia...

***

-W końcu jesteśmy- mruknął, nieco zdyszany wyciągając przyjaciela z pojazdu o kolorze dojrzałej cytryny, jedną ręką przytrzymując, rudowłosego a drugą szukając, kluczy w kieszeni bordowej kurtki.
Dom, przed którym się znajdowali, miał jedno piętro i parter. Jedno z pomieszczeń zajmował garaż, który mieścił jeden pojazd i cztery rowery, które mężczyzna kupił z nudów. Cała budowla była otoczona wysokim metalowym płotem, przez który żaden złodziej nie mógł się z łatwością przedostać a tym bardziej prześladowca. Przed domem rozciągał się dość pokaźny ogród, w którym dominowały, różne odmiany czerwonych róż trawnik był, precyzyjnie przyszczyżony a umieszczone w niektórych miejscach spryskiwacze nawadniały ją każdej nocy. Za domem rozciągał się piękny taras prowadzący do szklanego pomieszczenia, w którym znajdował się duży basen otoczony po bokach egzotyczną roślinnością. Górna część była nasuwana specjalnymi płytami, które zasłaniały to piękne królestwo od gorącego słońca, którego mężczyzna nie za bardzo tolerował. Właściciel posiadłości w każdej chwili mógł, otworzyć jego górną część co rzadko robił. Kilka dzielnic dalej znajdował się dom rudowłosego i jego pięknej żony, którą o dziwo Sangwoo od razu polubił. Była, ona kobietą czasu kochała sztukę i nienawidziła, ludzi zazwyczaj wywyższała, się pokazując otwarcie jaką pozycję społeczną zajmuje. Gardziła innymi mężczyznami oprócz Marco i Davida, którego uważała za swoją bratnią duszę. Może właśnie dlatego Sangwoo postanowił, że nie odbierze jej życia- Kurwa...- warknął, kiedy usłyszał charakterystyczny odgłos- Musisz zejść...-chłopak jednak mu nie odpowiedział, wkurzony zarzucił go z siebie na dość twardą wycieraczkę.

-... Co jest kuźwa... Czemu dupa mnie boli- rozejrzał się dookoła

-A kolano już nie boli- warknął podnosząc pęk kluczy

-Aaa...ału- zachichotał- Jasne, że mnie boli, tylko że...

-Tylko że co !- przedrzeźnił go uśmiechając się złośliwie

-No przecież ryczeć nie będę jak jakaś baba- zacmokał chwytając dłoń mężczyzny

-No nie wiem- zaśmiał się na samą myśl o ostatniej sytuacji, której był świadkiem

-Dobra dobra- warknął-...lepiej daj mi jakieś spodnie, bo Szarlot mnie zabije- Mężczyzna zachichotał na sam słowo ,,zabiję'' dla niego była to czysta poezja, którą wprost kochał

-To nie byłoby wcale takie złe o jednego pasożyta mniej na tym świecie- chłopak wkurzył, się popychając, czarnowłosego w przejściu

-Spodnie- warknął, kierując swoje kroki do przestrzennego pomieszczenia, w którym centralną część zajmowała wygodna czerwona skórzana kanapa, na której w nie ładzie były porozrzucane poduszki w różnych odcieniach szarości

-Jedne ostatnio zapomniałeś, jak się schlałeś, na moich urodzinach. Zaraz ci przyniosę- skierował się w stronę drewnianych schodów, które prowadziły do górnej części jego królestwa

-Już mi o tym nie przypominaj. Jaki ja wtedy wykład dostałem od Szarlot to była masakra- wrzasnął w stronę schodów- Hm, a to co ? - spojrzał na półkę, na której znajdowały się trzy albumy ze zdjęciami-,,Nigdy wcześniej tego nie widziałem''- wyciągnął jeden z nich. W środku znajdowały się fotografie drobnego czarnowłosego dzieciaka. Wśród nich był też takie pokazujące chłopca w intymnej sytuacji skutego kajdankami rozpalonego na całej twarzy- Wow...- zagwizdał przeciągle. Dzieciak był, jak na swój okropny stan strasznie pociągający a kolejne zdjęcia utwierdzały rudowłosego w coraz większym przekonaniu, że może to być kochanek czarnowłosego i właśnie dlatego był taki oporny w stosunku do kobiet. Zaklaskał, w dłonie wertując następne strony znaleziska. Na jednym ze zdjęć znajdował się Sangwoo palący papierosa-...,,zapewne na tarasie swojego domu''- mruknął. Kolejne zdjęcia zszokowały mężczyznę. Włosy chłopca sięgały, do ramion ubrany w letnią krótką sukienkę wyglądał jak młodziutka osiemnastka-,,Słodki ładniutki chłopaczek''- oblizał górną wargę

-Mam twoje spodnie...-usłyszał głos rozchodzący się gdzieś w połowie schodów- Apteczkę też mam więc ściągaj, spodnie, żebym nie musiał, już czekać...- Mężczyzna w chwili kiedy przekroczył, próg swojego salonu zastał, niechciany widok...

Ciąg dalszy nastąpi...

Killing Stalking- Nowe Życie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz