Taehyung
-Tae... może w końcu przestaniesz udawać chorego i wrócisz do pracy. Brakuje nam Ciebie w naszym zespole... - mówił Jungkook stojący w drzwiach mojego pokoju. Ja jedynie naciągnąłem na siebie kołdrę, aby nie widzieć go. - Taehyung, ty mały szczylu! - W jednej chwili podszedł do mnie i odkrył mnie, przez co, po moim ciele przeszły nieprzyjemne dreszcze spowodowane zimnym powiewem powietrza.
-Czego ode mnie chcesz? - podniosłem się na łokciach i spojrzałem na niego. Za dużo nie widziałem, ponieważ miałem zamglone oczy.
-Chcę żebyś się w końcu ruszył. Od kilku miesięcy siedzisz w swoim pokoju. W końcu skończą Ci się wymówki od pracy.
-Masz problem...
-Matko, Taehyung zdechł już, że tutaj tak śmierdzi? - Do pokoju wszedł Jimin zatykając nos i podchodząc do okna. Odsunął wszystkie rolety i otworzył okna. W pomieszczeniu zrobiło się jasno i momentalnie zimno. - Woah, jaki chlew...
-Wyglądasz strasznie - skomentował mój wygląd młodszy.
-Dajcie mi już spokój...
-Zrozum nas. Jako twoi przyjaciele martwimy się... jest z Tobą coraz gorzej.
-Zrobię Ci coś do jedzenia. Wyglądasz jakbyś miał zaraz... nieważne - Jimin wyszedł z pokoju za pewne udając się do kuchni.
-Tae... wydaję mi się, że powinieneś im powiedzieć całą prawdę o Nabi... wiem, że przez nią się tak zachowujesz - Młodszy podszedł do łóżka i usiadł na nim, zaraz obok mnie. Wyprostowałem się do siadu.
-Ty myślisz, że to takie proste? Jak się dowiedzą... nie chcę im tego mówić.
-Taehyung - Spojrzał na mnie jakby był moim surowym ojcem.
-Mogę mieć problemy... z nimi i z pracą. Jak się szef dowie, to mnie na pewno zwolni...
-To są twoi przyjaciele, czy ty myślisz, że byly by zdolni zrobić Ci coś takiego? Musisz wziąść się w garść i o wszystkim powiedzieć.
-Pomyślę - Chciałem ponownie położyć się na łóżku, ale zanim to zrobiłem, wylądowałem z hukiem na podłogę. - Ty jesteś zdrowy?!?!
-Nie ma spania, leżenia, ani niczego! Idziesz się umyć, a potem zjeść! Kulfon, co z Ciebie wyrosło...
-Jestem Taehyung! Jesteś najmłodszy, ale uważasz się za strasznego ode mnie!
-Oj niech się jeszcze nasze bubu popłacze~ - mówił bardzo słodkim głosikiem.
-Masz przejebane... - prędko podniosłam się z zimnej podłogi i dosłownie rzuciłem się na Jungkooka. Młody zamiast się bronić to ciągle się śmiał. Czy ja go łaskocze czy biję w końcu?
-Nagle energia ci wróciła? - dalej się śmiał. Prychnąłem tylko pod nosem i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem czyste ubrania.
-Jak wrócę, to ma tu być czysto - nie oczekując odpowiedzi, a wręcz chcąc jej uniknąć szybko wyszedłem ze swojego pokoju zostawiając młodego samego z moimi brudami. Niczym burza wparowałem do łazienki. Rozbierając się wszedłem pod prysznic puszczając ciepłą, trochę gorąca wodę. Oparłem się o ścianę rękami spuszczając swoją ciężką głowę w dół. Strumień wody uderzał o moje barki spływając szybko po moim ciele. Moją głowę zaprzątała jedna myśl, a chodzi dokładniej o to, co powiedział Kook. Może faktycznie powinienem im powiedzieć o wszystkim. Chyba mnie zrozumieją... najbardziej obawiam się reakcji Namjoona... przecież on jej nienawidzi. Ciekawe co by było, gdyby chociaż raz szczerze i na luzie porozmawiali. Ehh, powiem im, ale chyba nie dzisiaj.
Starając się zapomnieć o wszystkich zmartwieniach sięgnąłem po żel i umyłem się cały. Czysty i odświeżony mogłem się ubrać. Gdy to uczyniłem wyszedłem z łazienki. Od razu poczułem zapach spalonego chleba... Jimin..-Siadaj, śniadanie - usłyszałem od Namjoona od razu gdy wszedłem do kuchni. - Jak się czujesz?
-Dobrze... chyba - zaśmiałem się lekko siadając do stołu. Chwilę później przed sobą zauważyłem talerz, z naszczęście, nie spalonymi tostami. Podziękowałem Jiminowi zabierając się za jedzenie.
-Może pójdziesz już do pracy? Wydaję mi się, że powinieneś - Hoseok przysiadł się do nas.
-Wiesz... w sumie mogę dzisiaj już pójść.
-Już się bałem, że odmowisz - odetchnął z ulgą Jungkook, ktory przed chwilą pojawił się wśród nas. - Posprzątałem... masz u mnje dług.
-Tak, tak. Ładna koszulka - zaśmiałem się.
-Idota... tak poza tym ty nic nie wiesz Tae, ale od niedawna zajęliśmy się sprawą morderstwa, które bylo jakieś 15 lat temu... i będziesz musiał nadrobić zaległości.
-Nic nie mówiliście...
-Bo całe dnie siedziałeś w swoim pokoju i nie chciałeś z nikim rozmawiać. Będziemy mogli wiedzieć co się stało? - Namjoon przeszywał mnie wyrokiem.
-Tak, ale nie teraz... przepraszam. To~ powiedzcie może o co chodzi z tą sprawą.
-To ja opowiem - zaczął Hobi - Kilka lat temu zamordowano mężczyznę, który ukradł probówki z genem B, które z resztą zaginęły. Musimy dowiedzieć się co się z nimi stało i czy przypadkiem ktoś nie próbuje spowrotem stworzyć go. Jak wiadomo to niebespieczna substancja i będąc w nieodpowiednich rękach może zagrażać całej Korei Południowej.
-Rozumeim... ciekawa sprawa. Macie już coś?
-Wiemy tylko to, kim był ten mężczyzna. Miał dwójkę dzieci, z czego jedno jeszcze prawdopodobnie żyje. I właśnie boimy sie tego, że właśnie ono ma te probówki - Tym razem przemówił Jungkook.
-No to już coś...
-Ale nadał mało. Lepiej już chodźmy. Szef się ucieszy, że Cię widzi - Namjoon uśmiechnął się do mnie pierwszy raz dzisiejszego dnia.
-Tae, wybacz naszemu przyjacielowi za jego gburowatość, ale wczoraj chyba Sue "bolała głowa". No i chłopak poddenerwowany chodzi - Jimin sięgnął patelnię przyjmując pozycję obronną widząc jak Namjoon wstaję. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z obydwóch.
-Tobie Jimin jeszcze dzisiaj przyjebie... ale ja nie rozumiem dlaczego ją tą głowa boli od tygodnia...
-Oj, biedny - Jimin nie mógł powstrzymać się od swojego komentarza, jak i śmiechu.
-Przestańcie się lepiej kłóci i chodźmy już, bo się spóźnimy! - Hoseok przywrócił nas do porządku. Wszyscy jednogłośnie uznaliśmy, że to dobry pomysł i już po chwili byliśmy gotowi do wyjścia.
•°•°•°•
Hej^^
W końcu zabrałam się za pisanie. Nie wiem jak wyszło i nie potrafię się ocenić... ale mam nadzieję, że jak na początek to w miarę dobrze 😂😂😂Przepraszam za błędy 🙏🙏🙏
Gwiazdki i komentarze motywują ^^