7. Co Ci Się Uda?

2.4K 228 33
                                    

Po naszym spotkaniu nie wiedziałem wiele więcej niż przed nim. Jedynie to, że nieśmiałym chłopakiem to on nie jest. Jest jedynie wredny, odrobinę chamski i myślę, że nieco zarozumiały.

Ale to wcale nie oznacza, że sobie z nim odpuszczę. Co to to nie. Jeszcze sprawie, że sam będzie chciał mi coś o sobie powiedzieć.

Nie wiedziałem skąd ciągłe zainteresowanie nim. Wcześniej jego "nieśmiałość" była powodem mojego zainteresowania jego osobą. A po spotkaniu wiedziałem, że jest po prostu wkurzającym odrzutkiem. Jednak coś niezidentyfikowanego kazało mi przy nim trwać. Może chęć udowodnienia mu, że nie jestem taki za jakiego mnie ma. A to, że jest przystojny, to tylko mały plus. Co z tego ze nie wiem czy jest gejem, zawsze mogę popatrzeć na takie cudo, prawda?

Szedłem do domu szybkim krokiem. Nie ubrałem się zbyt ciepło, a tamtego dnia pogoda jakoś mi nie odpowiadała. Czułem, że niedługo będę chory.

Po piętnastu minutach byłem na miejscu. Moja mama była już w domu.
Wszedłem do środka, a przekraczając próg, od razu poczułem pyszny zapach jedzenia. Po całym dniu w szkole byłem cholernie głodny. Zdjąłem buty i położyłem plecak na panele.

-Jestem!

-Kuchnia! - odezwała się moja rodzicielka. Podążyłem do pomieszczenia w którym znajdowała się kobieta. Stała przy kuchence i mieszała coś na patelni. - Idź umyj ręce, już nakładam.

Skinąłem głową i ruszyłem do łazienki by tam umyć dłonie z zarazków. Gdy już to zrobiłem, to wróciłem do kuchni gdzie na stole stały talerze z naszym obiadem. Usiadłem naprzeciw mamy i zaczęliśmy jeść.

-Czemu dzisiaj jesteś tak późno? - zaczęła rozmowę po kilku gryzach.

-Um... bylem z kolegą.

-Gdzie?

-Poszliśmy na ciasto- nie patrzyłem na nią, mimo że nie miałem nic do ukrycia.

-Co to za kolega? - drążyła.

-Mark.

-Nie mówiłeś o nim nigdy- zauważyła, a  w jej głosie było słychać lekki wyrzut, że jej o nim nie powiedziałem.

-No bo znam go dopiero od niedawna- wyjaśniłem. - nie miałem kiedy Ci o nim opowiedzieć.

-No więc teraz opowiedz- wzięła do ust kolejną porcję posiłku.

-Hm.. więc. Jest w moim wieku. Ma na imię Mark. Jest trochę... nieśmiały- mówiąc to, nagle zachciało mi się śmiać, jednak trzymałem dzielnie poważny wyraz twarzy- no i lubi czytać. Bardzo dużo czyta.

-Wydaje się miłym i spokojnym chłopakiem. Musisz go kiedyś do nas przyprowadzić- uśmiechnęła się. Resztę posiłku spędziliśmy w ciszy.

****

-Co ty w nim widzisz? - Yug opadł ma moje łóżko. Ja siedziałem na fotelu przy biurku i obracałem się z dłońmi splecionymi na brzuchu.

-Co ja mam w nim widzieć? Jest po prostu ciekawy. - wzruszyłem ramionami.

-I łazisz za nim jak pojebany psycholog, bo jest ciekawy?

-Właśnie tak. Co w tym dziwnego? Jeszcze zobaczysz że mi się uda! - zatrzymałem się na chwilę.

-Co Ci się uda?- zachichotał- zaliczyć go? - wtedy chłopak śmiał się już jak opętany.

-Jesteś głupi Yugyeom. - Westchnąłem. Czy w tych czasach człowiek nie może już normalnie chcieć poznać kogoś?

Chyba nie.

-Oj dobra dobra, nie bulwersuj się tak! Przecież żartuje, nie?

-No nie powiedziałbym.




Przepraszam, że nie było rozdziałów, ale miałam wycieczkę i tak jakoś wyszło xd

Do następnego ☆

✔️My Shy Boy/Markson  <poprawiane>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz