-I jak? - Mark wszedł do pokoju i skierował się do swojej torby, wy wyciągnąć z niej czyste ubrania.
-Dziś wieczorem się z nimi spotkam - Westchnąłem cicho. Rozmowa z chłopakami będzie ciężka. Przyznanie się, że jednak czuję coś do Marka nie będzie takie proste.
-To dobrze. Ale nie rozumiem dlaczego się tak denerwujesz - chłopak ruszył w stronę zapewne łazienki, by się ubrać.
-Nie robię tego..
-Nie, wcale - prychnął - przecież widzę - odwrócił się i spojrzał na mnie pobłażliwie - już trochę się znamy. Poza tym, niewiele się roznoszenie od moich początkowych domysłów, które wyciągnąłem zanim poznaliśmy się lepiej - wzruszył ramionami.
-Myślałeś o mnie? - parsknalem cicho i włożyłem ręce pod głowę.
-Denerwowałeś mnie - przewrócił oczami, opierając się o framugę drzwi.
-Czym?
-Sobą Jackson - Westchnął niecierpliwie - przecież już wiele razy Ci to mówiłem.
-No widzisz, a teraz mnie uwielbiasz - wyszczerzyłem się do niego. Chłopak nie skomentował tego, tylko odwrócił się żeby wysłać - Widziałem ten uśmiech! - Krzyknąłem za nim, śmiejąc się głośno.
-Spadaj!
Zachichotałem pod nosem i w końcu wstałem. Wyjąłem z szafy ciemne dresy ze ściągaczami w kostkach i białą koszulkę. Zdążyłem naciągnąć na siebie bluzę, gdy blondyn wszedł do pokoju.
-Twoja mama woła nas na śniadanie - powiadomił mnie stojąc w drzwiach. Widziałem jak jego wzrok przejechał po moim ciele, jednak mimo wielkiej ochoty, nie skomentowałem tego.
Zeszliśmy na dół, gdzie moja mama już kończyła dobić śniadanie.
-Co chcecie do picia? - spojrzała na nas z uśmiechem. Jeny, co ona gaja szczęśliwa... Jakbym jej conajmniej przyszłą synową przyprowadził.
W sumie blisko, bo przyszły... Synowy? To brzmi tak idiotycznie.
-Ja poproszę herbatę - Mark Odwzajemnilem jej uśmiech, kiedy ja spojrzałem na nią dziwnie.
-Mhmm ja też - mruknąłem i podszedłem do szafki, gdzie znajdowały się różne herbaty. Wyjąłem pudełka na blat - którą chcesz? - spojrzałem na niego pytająco.
-Emm... - chłopak przejechał wzrokiem po kartonikach - zieloną.
Skinąłem głową i do kubków, które wcześniej przygotowała moja mama, wrzuciłem torebki herbat; zielonej dla niego i wieloowocowej dla siebie.
-Siadajcie, zaraz wam zaleję - posłuchaliśmy mojej rodzicielki i usiedlidmy przy stole, naprzeciw siebie.
-Ty nie jesz?
-Jadłam godzinę temu, ja nie śpię do tej godziny - zaśmiała się cicho- a teraz jeść - ponagliła nas - smacznego Chłopcy - postawiła przed nami parujące, dopiero co zalane napoje i wyszła z kuchni.
Zaczęliśmy w ciszy jeść, nie odzywając się ani słowem. Jakoś nie miałem zbytnio nastroju do rozmów, cały czas w mojej głowie przeeijały się myśli o czekającej mnie rozmowie z chłopakami.
W pewnym momencie poczułem dotyk na swojej łydce. Podniosłem wzrok na Tuana.-Ogarnij się Jackson, przecież to tylko spotkanie, przyjaciółmi - mruknął patrząc mi w oczy- co w tym takiego strasznego?
-Nie wiem - wzruszyłem ramionami. Och Mark, gdybyś tylko wiedział o czym ja mam z nimi rozmawiać...
CZYTASZ
✔️My Shy Boy/Markson <poprawiane>
FanficJego celem stało się poznanie tego skrytego chłopaka, o niewiarygodnie pięknych oczach. #143 in fanfiction - 30.10.17r Yaoi Markson Zapraszam!