36

1.5K 175 23
                                    

-Tak właściwie to co z resztą?

Spojrzałem na Marka siedzącego na siedzeniu obok mnie, w autobusie miejskim. Jechaliśmy do wesołego miasteczka, o którym nie dawno mówiliśmy.

-Będą już na miejscu - powiedziałem sprawdzając godzinę - A my, coś tak czuję, się spóźnimy. - Westchnąłem wyglądając do przodu, by zobaczyć korek przed nami.

-A za ile mamy być? - zapytał cicho, wyglądając przez okno.

-Za piętnaście minut.

-A może zdążymy na pieszo? - spojrzał na mnie tymi swoimi ślicznym oczami. Wyglądał jak zwykle tak niewinnie.

-W sumie to nie wiem - podrapałem się po ramieniu myśląc - A chce ci się iść?

-Jeśli mamy być szybciej, to czemu nie - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
Odwzajemniłem jego uśmiech, tylko że ja na pewno uśmiechnąłem się jak debil, przez co chłopak parsknął cichym śmiechem.

-W takim razie wysiądziemy na następnym przystanku - powiadomiłem go, na co skinął głową.

Do przystanku nie mieliśmy daleko, więc już wstałem, a Mark poszedł w moje ślady. Ustaliśmy przy drzwiach, naprzeciw siebie. Byliśmy dość ściśnięci, bo w pojeździe panował tłok, w końcu było późne popołudnie. Nasze twarze były na tej samej wysokości, a my wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa, dopóki autobus się nie zatrzymał.

Gdy tylko wysiedliśmy, Mark nagle złapał mnie za dłoń i ruszył biegiem przed siebie, śmiejąc się wesoło. Oczywiście dałem się pociągnąć, z początku prawie się przewracając, ale na szczęście w porę złapałem równowagę.

Chłopak wymijał ludzi, co chwilę uskakując, aż w końcu wpadł na jakiegoś faceta, a ja na niego. Odsunął się od jego pleców, odsuwając od tego kolesia. Grzecznie przeprosiliśmy i poszliśmy dalej, tym razem już spokojnie. Mimo to Mark nadal nie puścił mojej ręki, przez co uśmiechałem się lekko pod nosem.

-Przez ten bieg chce mi się pić - jęknął i oblizał usta - daleko jeszcze?

-Nie, już widać przecież - pokazał mu miasteczko.

-A racja - parsknal kręcąc głową.

-Ale mam sok pomarańczowy w plecaku. - niestety byłem zmuszony puścić jego rękę, przewieszając plecak na swój bok i wyciągając karton. Soki pomarańczowe piłem tylko w kartonach.

-Dzięki - posłał mi uśmiech i napił się, co zrobiłem po nim gdy już oddał mi napój.  Potem schowałem go z powrotem do plecaka. 

Szliśmy dalej w przyjemnej ciszy, aż z daleka nie było widać moich przyjaciół.

-Tylko żadnych dziwnych zagrań przy nich,  jasne? -  wskazał na mnie palcem a ja zaśmiałem się z niego jedynie,  kręcąc z rozbawieniem głową.




Krótki bo krótki,  ale dawno nie wstawiałam to jest ~

Mam nadzieję że się podoba 💟do następnego

Ps: niedługo opowiadanie będzie poprawiane,  poddane korekcie.  Miałam zrobić to w sumie już dawno no ale widać jak wyszło.  Korekta zostanie przeprowadzona przez pyzaxoxo,  jednak nie tak od razu,  a na spokojnie.
Sama nie mam na to czasu,  no i otrzymałam takową propozycje,  więc tym razem się zgodziłam bo wiem że sama nigdy tego nie zrobię,  ew ;/ 
Także poprawę możemy zawdzięczać tej właśnie pani, ~

Przesyłam dużo miłości misie 💟

Dobranoc!

✔️My Shy Boy/Markson  <poprawiane>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz