-Tak właściwie to co z resztą?
Spojrzałem na Marka siedzącego na siedzeniu obok mnie, w autobusie miejskim. Jechaliśmy do wesołego miasteczka, o którym nie dawno mówiliśmy.
-Będą już na miejscu - powiedziałem sprawdzając godzinę - A my, coś tak czuję, się spóźnimy. - Westchnąłem wyglądając do przodu, by zobaczyć korek przed nami.
-A za ile mamy być? - zapytał cicho, wyglądając przez okno.
-Za piętnaście minut.
-A może zdążymy na pieszo? - spojrzał na mnie tymi swoimi ślicznym oczami. Wyglądał jak zwykle tak niewinnie.
-W sumie to nie wiem - podrapałem się po ramieniu myśląc - A chce ci się iść?
-Jeśli mamy być szybciej, to czemu nie - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
Odwzajemniłem jego uśmiech, tylko że ja na pewno uśmiechnąłem się jak debil, przez co chłopak parsknął cichym śmiechem.-W takim razie wysiądziemy na następnym przystanku - powiadomiłem go, na co skinął głową.
Do przystanku nie mieliśmy daleko, więc już wstałem, a Mark poszedł w moje ślady. Ustaliśmy przy drzwiach, naprzeciw siebie. Byliśmy dość ściśnięci, bo w pojeździe panował tłok, w końcu było późne popołudnie. Nasze twarze były na tej samej wysokości, a my wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa, dopóki autobus się nie zatrzymał.
Gdy tylko wysiedliśmy, Mark nagle złapał mnie za dłoń i ruszył biegiem przed siebie, śmiejąc się wesoło. Oczywiście dałem się pociągnąć, z początku prawie się przewracając, ale na szczęście w porę złapałem równowagę.
Chłopak wymijał ludzi, co chwilę uskakując, aż w końcu wpadł na jakiegoś faceta, a ja na niego. Odsunął się od jego pleców, odsuwając od tego kolesia. Grzecznie przeprosiliśmy i poszliśmy dalej, tym razem już spokojnie. Mimo to Mark nadal nie puścił mojej ręki, przez co uśmiechałem się lekko pod nosem.
-Przez ten bieg chce mi się pić - jęknął i oblizał usta - daleko jeszcze?
-Nie, już widać przecież - pokazał mu miasteczko.
-A racja - parsknal kręcąc głową.
-Ale mam sok pomarańczowy w plecaku. - niestety byłem zmuszony puścić jego rękę, przewieszając plecak na swój bok i wyciągając karton. Soki pomarańczowe piłem tylko w kartonach.
-Dzięki - posłał mi uśmiech i napił się, co zrobiłem po nim gdy już oddał mi napój. Potem schowałem go z powrotem do plecaka.
Szliśmy dalej w przyjemnej ciszy, aż z daleka nie było widać moich przyjaciół.
-Tylko żadnych dziwnych zagrań przy nich, jasne? - wskazał na mnie palcem a ja zaśmiałem się z niego jedynie, kręcąc z rozbawieniem głową.
Krótki bo krótki, ale dawno nie wstawiałam to jest ~
Mam nadzieję że się podoba 💟do następnego
Ps: niedługo opowiadanie będzie poprawiane, poddane korekcie. Miałam zrobić to w sumie już dawno no ale widać jak wyszło. Korekta zostanie przeprowadzona przez pyzaxoxo, jednak nie tak od razu, a na spokojnie.
Sama nie mam na to czasu, no i otrzymałam takową propozycje, więc tym razem się zgodziłam bo wiem że sama nigdy tego nie zrobię, ew ;/
Także poprawę możemy zawdzięczać tej właśnie pani, ~Przesyłam dużo miłości misie 💟
Dobranoc!
CZYTASZ
✔️My Shy Boy/Markson <poprawiane>
FanfictionJego celem stało się poznanie tego skrytego chłopaka, o niewiarygodnie pięknych oczach. #143 in fanfiction - 30.10.17r Yaoi Markson Zapraszam!