(ZALECANE PUSZCZENIE THE XX - INTRO - filmik do góry - na komputerze - kliknięcie prawym klawiszem myszki na okienko filmiku na yt i opcja "odtwarzaj w pętli" albo "loop" jeśli ktoś na po ang)
B A E K H Y U N
Mimo późnych nocnych godzin, miasto żyło bardziej niż on sam mógł to pojąć. Ulicami poruszały się samochody, jeden za drugim, lśniące od słońca, a chodnikami przepływały tłumne fale przechodniów. Baekhyun czuł się przytłoczony i równocześnie zauroczony tym wszystkim. Nie zauważył kiedy dostosował się do tempa miasta, czując jak jego energia wpływa na niego samego.
Nie zauważył, jak uśmiecha się do przypadkowych ludzi.
C H A N Y E O L
Próbował już pół godziny wymyślić, jak zdobyć numer Baekhyuna. Jego głowa niestety świeciła pustkami. Chanyeol mimo całej swojej żałosnej postawy, nie chciał upaść na samo dno, desperacko błagając Jongina o numer Baekhyuna. Nie chciał zdradzić iż wie, że ten go ma.
Nie chciał wiedzieć, skąd go ma.
B A E K H Y U N
Jeśli miasto było zapierające dech w piersiach z widoku ulicy, to Baekhyun mógł śmiało powiedzieć, że miasto przyprawiało o atak serca z widoku dachu. Zwłaszcza nocą.
Wysokie budynki, zwane drapaczami chmur, pięły się, wdzierając się w czarne niebo swoimi oświetlonymi oknami i neonowymi reklamami. Na dachu apartamentu Heechula wiał ciepły wiatr, jego szum przeplatał się z szumem miasta, odgłosami trąbiących samochodów, śmiejących się ludzi, przejeżdżającego metra. Owinięty w koc, Baekhyun zastanawiał się, dlaczego to wszystko działa na niego tak magicznie.
Dlaczego to sprawia, że jest szczęśliwszy i spokojniejszy.
C H A N Y E O L
Zignorował dziesiąty telefon od ojca, kiedy prowadził swoje auto w stronę lotniska. Przekroczył dozwoloną prędkość dwukrotnie, jednak zupełnie go to nie obchodziło. Czuł się, jakby oszalał.
Jego myśli kołowały wokół jednej osoby, mimo że nie chciał tego przyznać.
B A E K H Y U N
Rano powitało go słońce wpadające przez duże okno pokoju gościnnego w domu jego przyjaciela. Nie mieli szansy dużo wcześniej porozmawiać, jednak Baekhyun chciał dziś wpierw zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu.
Rozejrzał się po oświetlonym teraz pomieszczeniu, dostrzegając więcej szczegółów niż wczoraj, kiedy był zmęczony.
Beżowa komoda stojąca przed jego łóżkiem, zaraz przy drzwiach, wyglądała na dość starą, jednak zadbaną. Na niej leżały białe ramki ze zdjęciami Heechula z jego psem, z jego mamą i tatą. Duże okno spowite było obszernymi, białymi firanami, falującymi lekko pod wpływem wiatru wpadającego przez otwarte okno. Podłoga składała się z jasnych paneli, skrzypiących lekko pod naciskiem jego bosych stóp. Przy dużym łóżku stały dwa stoliki nocne, po jednym z każdej strony.
Duża, beżowa szafa, stojąca po przeciwnej do okna stronie pokoju, była otwarta, ponieważ wczoraj ułożył w niej część swoich rzeczy, starając się równocześnie zrozumieć swój nieschodzący z twarzy uśmiech. Ignorował nawet drobne nieprzyjemności, które spotkały go od przyjazdu tutaj.