(ZALECANE PUSZCZENIE LANA DEL REY - RIDE - filmik do góry - na komputerze - kliknięcie prawym klawiszem myszki na okienko filmiku na yt i opcja "odtwarzaj w pętli" albo "loop" jeśli ktoś na po ang)
B A E K H Y U N
Chłopak poczuł gorąc wpełzający na jego twarzy, kiedy słowa wyższego do niego dotarły. Jego tętnem szarpnął strach, jednak tym razem nie paraliżował on chłopaka. Ten rodzaj strachu był niczym bardzo gorzka czekolada oblana słodkimi wiśniami. Sprawił, że blondyn oblizał wargi, chcąc poczuć więcej wiśni i więcej cierpkiego smaku słodyczy. Niemal poddał się temu, wtedy jednak usłyszał, jak ktoś znów woła jego imię. Czuł się jakby schowany był w bańce, której ściany chroniły go przed światem zewnętrznym. Donośny głos jego przyjaciela powtarzającego jego imię stawał się mimo to, coraz bardziej natarczywy, aż w końcu Baekhyun odzyskał jasność umysłu wraz z utratą bańki. Odsunął się od Parka, rzucając mu ostatnie spojrzenie, wygładził swoją bluzkę, a kierując swoje stopy w stronę zaplecza, przypomniał sobie jedną, bardzo istotną rzecz.
Baekhyun nigdy nie lubił ani gorzkiej czekolady, ani wiśni.
C H A N Y E O L
Jego dłoń zacisnęła się na kierownicy, kiedy sunął w deszczu, mokrymi ulicami oświetlonymi neonami i błyskami odpalanych zapalniczek przechodniów. Krople wody bezlitośnie rozbijały się na szybach auta, tworząc szum, który tego wieczoru tłumił zmysły chłopaka. Mimo iż nie płakał, czuł wewnątrz bardzo głęboki smutek. Przygniatał go swoją siłą, unieruchamiając go, jednak był spokojny. Dziwnie spokojny. Nie myślał, dokąd zmierza, póki nie zauważył znajomego szyldu miejskiego teatru. Zaparkował niedaleko wejścia, patrząc pusto przez przednią szybę, zastanawiając się, co powinien zrobić.
Nie miał pojęcia.
B A E K H Y U N
Ciszę w pokoju wypełniały spontaniczne wybuchy śmiechu. Drzwi balkonowe były otwarte niemal na oścież, a na balkonie, zawinięty w dwa puchowe koce, siedział Baekhyun, z kubkiem gorącej herbaty opartym na kolanie i telefonem leżącym na stołku obok. Rozmawiał na trybie głośnomówiącym z Heechulem - jedyną osobą, która potrafiła go rozbawić, kiedy był naprawdę w dołku. Zwłaszcza, jeśli zamiast przywitania, Baekhyun usłyszał "zanim zacznę, dolej do herbaty jakiegoś alkoholu".
Niebo było dzisiaj nieskazitelne nad domem blondyna, toteż ten, rozmawiając ze swoim przyjacielem, nie przerywał przeczesywania gwiazd, obrysowywania wzrokiem konturów lśniącej tafli Księżyca. Jego spojrzenie było tęskne, jakby chciał wyczytać z bezkresnego granatu odpowiedzi na pytania, których treści sam jeszcze nie znał.
-Podszedłem do tej kobiety, Baek, i mówię jej, Janet, ja nie żartuję. Pozwól mi zostać jedną z twoich uczennic. Zacząłem uciekać, kiedy wyciągnęła z pudła różową spódniczkę. - dokończył opowieść ciemnowłosy, sprawiając, że Byun znów wybuchł śmiechem, sam nie wiedząc, czy to jego przyjaciel jest bardzo zabawny, czy jego słaba głowa poczuła w końcu alkohol.
Heechul był w tej chwili w USA, starając się zdobyć serce wyżej wspomnianej kobiety. Pracował nad tym od miesięcy, będąc szaleńczo wręcz, zakochany. Baekhyun bardzo wierzył w przyjaciela, i mimo iż sam nie wierzył w miłość, trzymał kciuki, że ciemnowłosemu się powiedzie.
Czasem, kiedy tak rozmawiali, Baekhyun czuł się, jakby ta jedna z dwóch najbliższych mu osób, była tutaj obok niego. Jakby Heechul siedział obok, pociągając piwo z butelki, patrząc z Byunem w gwiazdy i rozbawiając go, będąc bliżej, niż ponad dziesięć godzin lotu dalej.