(ZALECANE PUSZCZENIE KODALINE - ALL I WANT - filmik do góry - na komputerze - kliknięcie prawym klawiszem myszki na okienko filmiku na yt i opcja "odtwarzaj w pętli" albo "loop" jeśli ktoś na po ang)
B A E K H Y U N
Chanyeol zaginął.
Kiedy zniknął tego dnia, zniknął też jakikolwiek ślad jego egzystancji, poza bolesnymi wspomnieniami i wciąż palącymi miejscami na skórze Baekhyuna, które wyższy wcześniej dotykał.
Skóra Baekhyuna bolała.
Zupełnie jakby w każdy jej milimetr wbito nóż aż po samą kość.
***
Kiedy zadzwonił do niego nieznany numer, a jego właściciel przedstawił się jako brat Chanyeola, Kris, Baekhyun opadł na kolana, upuszczając kubek z gorącą herbatą na zimną podłogę kuchni.
Policja przyjęła zgłoszenie, jednak Baekhyun, wraz z Krisem i Namjoonem usłyszeli na komisariacie "jest dorosły, więc miał prawo odejść bez słowa", które powiedziało im, że nic więcej w tej sprawie nie będzie dokonane. Mieli szukać go na własną rękę, albo czekać aż sam się pojawi. A jego telefon był wyłączony, ubrania zniknęły. Jakby przestał istnieć.
Wiedział, że Park nie zasnął gdzieś i że nie wejdzie zaraz przez drzwi. Wiedział, że jego matka umarła, a on przepadł. Być może na dobre.
Baekhyun nie zmrużył oka przez tydzień.
***
Po miesiącu, ból zaczął być przygniatany obowiązkami i życiem. Chcąc, nie chcąc, Baekhyun musiał jeść minimalne ilości posiłków, załatwiać się, oddychać, pracować.
Chociaż czuł się, jakby chciało tego jedynie jego ciało.
***
Przełomowy moment, w którym Baekhyun pogodził się z pustką i brakiem Chanyeola, jego możliwą śmiercią, nastąpił w grudniu.
Blondyn szedł wtedy zaśnieżoną uliczką, mijając oświetlone witryny sklepowe i radosne rodziny. Był to jeden z tych dni, kiedy wszystkie wspomnienia wracały do niego ze zdwojoną siłą.
Ich przygoda na urodzinach Parka, spotkanie w barze, w którym pracował Baekhyun.
Blondyn, ocierając czerwone od zimna policzki z łez, wspominał swoją nieudaną próbę samobójczą i silne, bezpieczne ramiona Parka.
I wtedy Baekhyun przypomniał sobie, co wyższy szeptał nerwowo nad jego przytępionym ciałem.
-Nie możesz, kurwa, umrzeć. Jak ja sobie poradzę?
Drżący, płaczliwy ton głosu Parka rozbrzmiał w głowie Baekhyuna, niemal łamiąc jego serce. Chłopak oparł się o najbliższą ścianę, i nie przejmując się śniegiem, opadł na biały puch, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Gorące łzy niemal zasłoniły mu całe pole widzenia, spadając po jego policzkach i roztapiając śnieg zebrany na jego nogach.
-J-jak...jak ja mam sobie poradzić...b-bez ciebie, durniu? -wyszeptał blondyn, drżąc i z zimna, i z bólu.
Nagle jednak chłopak został wyrwany z wiru wspomnień.
-A jak chciałbyś, aby on poradził sobie bez ciebie? -usłyszał ze swojej lewej strony i poderwał się, wystraszony.
Starszy mężczyzna, siedzący w ławeczce niedaleko, machnął w jego stronę swoją laską, uśmiechając się lekko. Jego ciasno owinięty wokół szyi szalik przygniatał jego policzki w zabawny sposób, a czapka była mocno naciągnięta na głowę.