3

741 47 5
                                    

Wyszłam niepewnym krokiem z mojego pokoju i zeszłam na dół do kuchni ciekawa, po co mnie wołał. Na stole w kuchni leżały dwa talerze ze spaghetti.  

-Jesteś głodna?-Zapytał z uśmiechem 

-Jak już to "Czy jest Pani głodna?"-Poprawiłam go. 

-No to, czy jest Pani głodna?-Przewrócił oczami ciągle się szczerząc. 

-Tak-Nie mam zamiaru się do niego uśmiechać bo mnie ogranicza. Gdyby było normalnie pewnie teraz denerwowałabym Alfonsa z Omegi to dopiero śmieszny facio. Usiadłam do stołu obok niego. Po zjedzonym w ciszy posiłku wstałam z zamiarem umycia mojego talerza.

-Nie zos...Pani to zostawi ja posprzątam

-Pff dobra-Fuknęłam i usiadłam na kanapie w salonie patrząc jak Kuba zmywa. Co za debil. Jak skończył wyjął z kieszeni paczkę z gumami.

-Chcesz też?

-Nie dzięki mam swoje i... nie karz mi Pana poprawiać.

-Przepraszam-Powiedział przewracając oczami co mnie bardzo wkurzyło-Odbieraj telefony jak do ciebie brat dzwoni, bo Mikołaj się pyta, co jest grane, że nie odbierasz

-To niech się zastanowi

-A czemu Pani nie odbiera?

-Mój biznes 

-Teraz też mój 

-Nie mam współpracowników 

-Ale ja się zatrudniam 

-Nie zatrudniasz -Powstrzymałam się od wyzwania go. Usiadł obok mnie na kanapie i gapił się. 

-Irytuje mnie twoja obecność-Wypaliłam patrząc mu w oczy. W jego oczach było widać zdziwienie i zmieszanie-Przepraszam-dodałam bardzo cicho. 

-Szczera jesteś i to bardzo-Powiedział, a ja się załamałam widząc, że dochodzi godzina szesnasta. 

-Ej co jest?-Zapytał po dłuższej chwili

-Nic po prostu rozpaczam stratę...

-Czego?

-Wolności

-Ej nie traktuj mnie jako klawisza który cię pilnuje, bo jesteś więźniem

-To jak cię mam traktować?Jako kochanka?jako służącego? Jako wroga? jako rodzinę?-Na słowo kochanka oczka zaświeciły mu się jak pięciozłotówki. 

-Jako ochronę-Ta...łatwo mówić 

-Ja wychodzę wieczorem, a jak mnie nie wypuścisz to rozbiję okno i przez nie wyskoczę ale wtedy nie łódź się że wrócę.

-Nigdzie nie idziesz beze mnie-Powiedział obojętnie.

-No właśnie nie pójdę...polecę

-Nigdzie się nie wybierasz beze mnie 

-To się nazywa ograniczanie 

-Nic mnie to nie obchodzi-Wstałam i ruszyłam do kuchni, a ten za mną. Szukałam po szufladach noża ale nigdzie nie było.

-Nie musisz szukać wszystkie są schowane-Powiedział rozbawiony .

-Ta?-Podeszłam do nie go odgarniając narzutkę pokazując biust i brzuch. Jego oczy się zaświeciły-Szkoda-Przejechałam dłonią po jego torsie wpatrując się w niego.

-Tym mnie do niczego nie przekonasz...

-Nawet nie próbuje cię do czegokolwiek przekonywać

-To co robisz?-Zapytał zdziwiony .

Zastępca rycerza | Merghani | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz