11

540 37 4
                                    

*Avery*

-Ale... spróbujmy...

-Jak chcesz...-Podeszłam do Kuby, a ten mnie przytulił. Dziwię się sama sobie, co się ze mną dzieje... Ten człowiek zmienił mnie na tyle, bym sama siebie nie rozpoznała. 

-Dobrze się już czujesz?-Zapytał z troską.

-Ta-Zaśmiałam się-Nie jestem pojebana, proszę cie-Odsunęłam się od niego i zaczęłam machać rękoma. Kuba spojrzał ma mnie znacząco-No dobra jestem-Zaśmialiśmy się. 

-Chodź do domu, bo jeszcze uciekniesz balkonem ode mnie-Wróciliśmy do domu i zeszliśmy do salonu. Po co ja kurwa uciekałam? tylko po to, żeby wrócić? W salonie siedział Robert oglądający telewizję z założonymi rękoma, a jego mina mówiła, że może to robić.

-A ty co? Kto płaci rachunki za prąd?-Robert zrobił policzki chomika i zeza. Odpowiedziałam mu zezem i wystawionym językiem, a pod nosem wydałam z siebie krótkie słówko-Cwel-Usłyszał to Kuba i się zaśmiał, a ja wymamrotałam pod nosem coś niezrozumiałego. Pukanie do drzwi, wszyscy ucichliśmy, a mną wstrząsnęło dziwne uczucie. 

-Policja...-Szepnęłam. Kuba bez wahania podszedł do drzwi i je otworzył. No nie wierzę...

-D-dzień dobry...-W drzwiach stała Ola, Klaun i Douglas. Wiedziałam, że nie odpuszczą sobie sprawdzenia czy żyję... Skubańce kochane.

-Co wy tu robicie?!-Wrzasnęłam. Kuba się odsunął, a ja podeszłam do nich. 

-Uf-Sapnęła Ola.

-Myśleliśmy, że... Jesteś w więzieniu-Odezwał się Douglas

-A tam więzienie-Zaśmiał się Klaun-Poprawczak...

-Posłuchajcie... Jestem na tyle wkurwiająca, że nawet jakby mnie złapali to i tak, by mnie wyjebali. Nie wytrzymali, by ze mną-Zaśmiałam się nerwowo udając, że wszystko jest okej. Ola złapała mnie za rękę i pociągła do siebie.

-Oni wiedzą, co zrobiłaś?-Szepnęła mi do ucha, a ja otworzyłam szeroko oczy.

-Nie i morda w kubeł... Robiłam gorsze rzeczy, więc cicho-Odszepnęłam. Odsunęła się-A tak ogólnie, to po co przyszliście?

-Nie powinniście... Po mieście krąży policja. Szukają twojego kolegi, który zabił dwójkę moich ludzi-Powiedział obojętnie Robert, zmieniając programy. Zawiesiłam się na chwile analizując co powiedział i co się dzieje. Odetchnęłam.

-Spierdalać, do domu!-Powiedziałam i złapałam drzwi. Trzasnęłam nimi przed ich twarzami. Usłyszałam śmiech zza drzwi, co wcale nie było na miejscu. Oparłam się o nie i powoli zsunęłam na ziemię-Skąd wiesz?-Podniosłam głowę zarzucając włosami, a Robert spojrzał na mnie i uniósł brew.

-Narobiliście tyle hałasu, że ciężko byłoby się nie zorientować-Zaśmiał się  w stylu "To chyba oczywiste". 

-A to, em...-Podrapałam się nerwowo po karku.

-To przecież twój kolega zrobił prawda? Bo to nie możliwe, żebyś ty zrobiła-Zaśmiał się ironicznie. Moje oczy zamieniły się w pięciozłotówki. Czy ja dobrze rozumiem...? Uaktywniłam bombę, którą odpalił Douglas. Oni myślą, że to wszystko jego wina. Przed chwilą, Douglas stał w moich drzwiach, a oni... Dobra! Ważne, że Douglas jest cały! Nie poznali go czy jak?

-Tępa pała-Szepnęłam do siebie tak, że żaden tego nie usłyszał. O kurwa, no to nieźle. Wstałam z ziemi-To co robimy?

-Może jakaś pizza?-Zaproponował Robert, a w odpowiedzi dostał jedynie przewrócenie moich oczu.

Zastępca rycerza | Merghani | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz