10

507 36 3
                                    

*Kuba*

-Kurwa, kurwa, kurwa!-Chodziłem nerwowo po pokoju. 

-Trzeba się skontaktować z jej rodzicami...

-NIE! Nie, nie, nie ma mowy! Jej ojciec jest chory na serce, a matka, by tego nie wytrzymała...-Robert uniósł jedną brew i skrzyżował ręce na piersiach. 

-I tylko o to chodzi? Mi się wydaje, że nie...

-No dobra! Zakochałem się zadowolony?

-Hehe tak. Ostatnio miałeś dziewczynę z rok temu-Zaśmiał się-Nie rozumiem, dlaczego ciągle ucieka...?-Powiedział, a ja całkowicie się załamałem...

-Nie wiem...-Potarłem dłońmi twarz-Przecież...Eh...Mikołaj mówił, że jest totalną samotniczką. Myślałem, że chodzi mu o to, że nie ma za dużo znajomych i przesiaduje sama. A tu się okazuje, że ta "samotniczka" tak naprawdę nie wychodzi z domu po to, żeby siedzieć w samotności. Tylko po to, żeby spotykać się z jakąś jebana MAFIĄ!-Uderzyłem pięścią o ścianę, czuję się jakby robiła to wszystko specjalnie, po to, żeby mnie skrzywdzić. Wie, że nie mogę bez niej wytrzymać...

-Co chcesz zrobić jak ja znajdziemy?

-Pogadam z nią... Myślę, że jak powiem jej w prost wszystko to, to zrozumie i się uspokoi-Robert prychnął.

-Serio? Przecież z tego, co słyszałem umie używać broni...

-Jezu, a może ja brat nauczył?!-Uniosłem się w obronie Avery.

-Fajny brat-Fuknął Robert. 

-No dobra... Jak ją znajdziecie postawię sprawę jasno. Nie dopuszczę do tego, żeby została sama. Mam nadzieje, że też mi pomożesz...

*Avery*

-CO ZROBIŁAŚ?!

-Zabiłam paru ludzi i uciekłam... To znaczy... To ja spowodowałam ich śmierć-Ola ze złości zrobiła się czerwona. 

-JAK MOGŁAŚ?! ZWARIOWAŁAŚ?! TY MIAŁAŚ SIĘ W TO NIE ANGAŻOWAĆ! OBIECAŁAŚ!-Krzyczała.

-Wiem, ale oni strzelali do nas. Chciałaś, żeby to nas zabili czy my ich?

-Avery przesadziłaś... Wróć tam i wytłumacz to...

-Posrało cię?! Zamkną mnie w pierdlu!

-Nie pierwszy i nie ostatni raz-Fuknęła. 

-Naprawdę...? 

-Avery!  Wracasz tam i przepraszasz. To tylko jeden miesiąc!

-Ty nie rozumiesz! Nie potrafię wysiedzieć kiedy cały czas ktoś koło mnie jest. Nawet cudze oddychanie mnie wkurwia!. Każdy ruch!. Nie wytrzymuję kurwa!. On cały czas czymś szeleści, chodzi po domu. Teraz zamiast jak w domu czuję się jak w pierdlu! A dodatkowo zaczyna mi się to podobać...-Powiedziałam ciszej- Myślisz, że to jest przyjemne?!. 

-Avery... Masz siedemnaście lat... W listopadzie wyjedziesz sobie do Arabii i se tam zamieszkasz, ale teraz bądź grzeczna proszę...

-"Kto raz już był szalonym, nienormalnym pozostanie.."-Zacytowałam po cichu do siebie-DOBRA!-Krzyknęłam i machnęłam rękom.

-Zawiozę cię-Odezwał się Klaun.

-Nie. Wracam sama, a wy tu zostajecie. Nie pozwolę, żeby i was dostali...

*Kuba* 

Siedzę z Robertem przed domem Avery i czekamy na jakiekolwiek wieści. Ściemnia się. Czuje taki ból w sercu, że nie mogę tego opisać... Tak mnie to boli... Avery pokazała swoją prawdziwą twarz... Ten gościu, który chciał ją zabić miał rację... Ona nieźle się maskuje z tym, że jest nieobliczalna i szalona. To jest fascynujące... Chciałbym się dowiedzieć o niej jeszcze więcej. Ona jest jak książka... Chce poznawać kolejne rozdziały. Jednocześnie jestem na nią tak wkurwiony, że bym ja zabił. Uratowałem ją, ale jak widać ona nie uszanowała tego... Gdyby nie to, że mnie pocałowała... Wezwałbym policję i wszystko bym powiedział jej rodzicom. Ale czuję, że przez ten jeden pocałunek nie jestem w stanie tego zrobić... Nie jestem w stanie jej teraz zostawić... 

Zastępca rycerza | Merghani | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz