9

558 38 5
                                    

*Avery*

Obudziłam się. Moja głowa zaraz eksploduje. Nie, żeby coś ale... Dlaczego wszystko jest niebieskie?. Eh...Jak zwykle. Usłyszałam dochodzące z dołu głośne pukanie do drzwi. Wręcz dobijanie. Zerwałam się na równe nogi, a mój koc spadł z łóżka. Moje nogi zgięły się mimo mojej woli w kolanach, po czym moja głowa spotkała się z podłogą. Powoli się podniosłam. Usłyszałam jak Kuba wychodzi ze swojego pokoju. O chuj. Ruszyłam w stronę moich drzwi. Wybiegłam z pokoju i zbiegłam ze schodów. Przy drzwiach wejściowych stał Kuba, a w nich stał Roger ze swoimi przydupasami. 

-Kopę lat! Myślałam, że nie żyjesz! Roger ty stary psie haha-Zaśmiałam się i podeszłam bliżej. Kuba spojrzał na mnie zdziwiony. Roger natomiast zapewne wrócił, żeby się na mnie zemścić. Zemścić za to, że razem z jakimiś czterema Japończykami podpaliliśmy mu stajnie w której znajdował się cały jego majątek. No co?... Upili mnie.

-Avery, kim są ci ludzie?-Zapytał przerażony Kuba. 

-Oni? Aaa nikt taki!... Alfons i jego dziwki...-Roger prychnął, a Kuba zwrócił wzrok na niego.

-Avery...Avery...Avery... Taka mała, niewinna istotka... Ale to tylko przykrywka...Nie rozumiem jak mogłaś to zrobić...-Mówił oschłym i lekko chropowatym głosem. 

-Normalne-Odpowiedziałam krótko wzruszając ramionami. 

-Twoi towarzyszę już... Nie pomogą ci w następnej akcji "Piromanka"-Kuba otworzył szerzej oczy. 

-Avery, o czym oni mówią?-Zapytał tym swoim cichym, kochanym i ciepłym głosem... Wydaje się być lekko zmieszany, co powoduje, że mnie rozczula. 

-O NICZYM! 

-Czemu się nie pochwalisz?-Zapytał Roger unosząc jedną brew. 

-Czym masz się pochwalić?

-NICZYM!! ON MA NIC NIE WIEDZIEĆ!-Machałam rękoma jak wariatka. 

-Czemu? Nie pochwalisz się jak z grupką skośnookich podpaliłaś mój szmal?-Powstrzymałam śmiech wydając z siebie charakterystyczny dźwięk. 

-Co zrobiłaś?!-Krzyknął Kuba.

-Nic ci do tego! To było zanim się poznaliśmy!-Wytłumaczyłam się. Nawet nie wiem dlaczego zaczęłam się tłumaczyć.

Tylko winni się tłumaczą... Ale w końcu jestem winna no nie...?

-Teraz to już nieważne... I tak teraz skończysz uciekać, bo już jesteś moja ty mała, wredna, pyskata KURWO!.

-Ale zaraz, zaraz, zaraz, zaraz...-Zaczęłam machać rękoma kiedy Roger przekroczył próg domu-DLA CIEBIE PANI KURWO ŚMIECIU!-W tym momencie zamknęłam oczy, żeby nie patrzyć na ryj tego chuja jak będzie mnie zabijać. Ku mojemu zdziwieniu zamiast uderzenia pięścią w twarz, usłyszałam jedynie parę jęków i przekleństw. Na końcu usłyszałam uderzenie ciała o podłogę. Uf. To nie moje na szczęście. Cisza... Otworzyłam jedno oko i szybko rozejrzałam się po salonie. Na podłodze leżał Roger, a obok niego jego goryle. Blisko nich stał Kuba, który jedną ręką poprawiał swoją fryzurę. Otworzyłam drugie oko i gapiłam się błagalnie na Kubę.

-Kuba...

-Daj spokój, przecież nic mi do tego-Fuknął i wyją z kieszeni swój telefon. Wystukał jakiś numer i przyłożył go do ucha.

-heh-zachichotałam-Zostałeś moim rycerzem-Zawstydzona zaplotłam swoje palce i spuściłam głowę, tak abym wyglądała jak mała dziewczynka. Po chwili podniosłam wzrok i szczerze się uśmiechnęłam. Kuba patrzyła raz na moje oczy, a raz na uśmiech. Jego oczy świecą się jak mokre czereśnie w świetle słońca... Pięknie. Rozumiem, że pierwszy raz widzi jak się uśmiecham, ale... To, aż takie fascynujące?. Jego kąciki ust lekko drgały w górę. Jest zmieszani i to jest słodkie. 

Zastępca rycerza | Merghani | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz