8

3.7K 274 18
                                    


Rankiem obudziły mnie silne mdłości. Pobiegłam do łazienki i mało wnętrzności niezwróciłam. Niech to szlag! Przełyk palił mnie żywym ogniem. Ledwo dotarłam do kuchni. Wypiłam duszkiem szklankę wody. Troche lepiej. Już 7, zrobiłam śniadanie i napisałam siostrze esemesa, by wpadła.
- Cześć, o co chodzi? - wpadła Ella jak burza.
- Śniadanie - wskazałam na naleśniki z nutellą. Moja siostra spojrzała na mnie przebiegle i zabębniła palcem o dolną wargę udając, że się nad czymś zastanawia.
- Czyżby forma przekupstwa? - kurcze, rozgryzła mnie.
- Bardziej... siostrzana przysługa.
- Wal.
- Ja. Ty. Miasto. Ucieczka od samców. - wypaliłam. Nie to że  Alex mi się znudził, a mieszkając w dżungli kupowalam tylko mleko. Poza tym nie mamy tu ciuchów, a za zakupami tęsknie.
- No jasne! Nie mogę się doczekać. - zabrałyśmy się do pałaszowania. Byłyśmy podekscytowane. Wtem przyszedł Alex.
- Cześć, mała. Z czego się tak cieszycie?
- Zakupy - uśmiechnełam się szeroko.
- Jade z wami. - przysiadł się, a ja się spiełam.
- Wilczku... siostrzane zakupy... - rzekłam łagodnie. Zmarszczył brwi.
- Dobrze, ale chce was zobaczyć przed wyjściem.
Kurde. Czyli co? Worek pokutny? O nie... tak nie będzie. Żaden samiec nie zepsuje moich pierwszych zakupow od 15 lat. Ella również była niezadowolona. Poszłyśmy grzecznie do garderoby. Wziałysmy spodniczki,koszulki i wsadziłyšmy do torby na przebranie. Wymieniłyśmy szatańskie uśmieszki, ale my jesteśmy złe. Ubrałam getry i sweter.
- Tak może być? - Alex kiwnął głową, a ja wtuliłam się w niego.
~ Nie jest ci głupio? Oszukujesz swego mate.
- Kocie, prosze.... tylko raz... - poprosiłam, a ona ucichła. Byłam jej wdzięczna, ale on o niczym się nie dowie więc czego nie wie to go nie zaboli. Wyszłyśmy i pojechałyśmy do miasta, gdzie od razu się przebrałyśmy i ruszyłyśmy w rajd po sklepach.

Alex
Jane jest kochana. Ubrała się odpowiednio, bym nie był zazdrosny. Ciekawe kiedy wrócą? Już 3 godziny ich nie ma. Wtem wpadł Cedrik.
- Gdzie Ella?!
- O co chodzi? Wciąż na zakupach.
- Dostałeś esemesa?! - podszedł do mnie.
- Nie.
Pokazał mi zdjęcie Elli i Jane w spódniczkach i krótkich koszulkach koło jakiejś wystawy sklepowej, a obok napis "Widziałeś jak mate z domu wypuszczasz?".
- Wyszły w swetrach... Jak ja ją dopadne?! - wyskoczyliśmy z domu. Co one sobie myślały? W takim stroju i to beze mnie?! Kara jej nieominie.

Jane
Po udanych zakupach poszłyśmy do pabu zagrać w bilard. Za młodu lubiłyśmy w to grać. Bawiłyśmy się w najlepsze kiedy podszedł do nas jakiś wilk. Zdziwiło mnie to. Byłam oznaczona, więc za Chiny Ludowe nie powinien się do mnie przypierdalać.
- Witaj, maleńka. Co tu robicie?
- Dziewczeński wypad, jeśli chcesz się dołączyć musisz zmienić płeć  - obrzuciłam go chłodnym spojrzeniem.
- Oj nie bądź taka, kotku. Masz ochotę na takiego wilczka jak ja... wrrr
- Tego już za wiele! Mam chłopaka imbecylu!
Przyciągnął mnie do siebie i szepnął.
- Nie ma na tobie jego zapachu - cała zesztywniałam. Jak to nie ma?
- Kłamiesz! Puść mnie! - zaczełam się wyrywać, ale był zbyt silny. Nie mogłam się zmienić, bo byli tu ludzie. Niech to szlag! Popatrzyłam na Elle. Dziewczyna piszczała, bo jakiś debil ją obłapiał. Kurwa! Czułam się taka bezsilna!
- Alex! - sama nie wiem czemu go zawołałam, ale jak na zawołanie rzucił się w moją stronę. Ten debil nie miał szans z moim mate. Uderzał w niego jak w amoku, az jego twarz wyglądała jak jedna wielka mieszanina krwi i mięsa. Cedrik wziął na ręce zapłakaną Elle i wyszli. Alex odwrócił się do mnie i bez słowa wyprowadził mnie z budunku.
- Alex, ja... - zaczełam lecz on warknął.
- Jane, nie wkurwiaj mnie!
Mam przerąbane.

💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖
Co tam, moje wilczki?
Jak myślicie jakim karą i reprymendą obdarzą bracia swoje "niewinne" partnerki?
Czemu "wilk debil" nie czuł zapachu Alexa na Jane, przeciez się sparowali?

Zamrucz do mnie, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz