19

2.2K 198 6
                                    


Muszę rozprawić się z moim ojcem. Dla dobra mojej rodziny. Mam nad nim przewagę, bo nie wie, że nie może mnie zabić. Niestety w planie jako przynęte jestem ja i Tempest. Alex ma się kręcić w pobliżu i jak Vincent się pojawi zabrać Tempest poczym wrócić do mnie. Powiedział, że mam grać na czas dopoki nie wróci jednak... nie mam tego w planach. Chce go zabić nim mój mate wróci. Tak więc stoje teraz z moją malutką na rękach w ciemnym lesie.
- Spokojnie, Tempest - mruknełam i zmierzwiłam jej rude włosy. Nasłuchiwaliśmy. Niesłyszałam nawet Alexa. Gdyby nie nasza więź nie wiedziałabym, że tu jest. W końcu upragnione dźwięki. Brązowy wilk wbiegł na polane. Postawiłam swoje dziecko i pchnełam za siebie. Wilk warknął i przybrał postać mojego ojca.
- Już!!! - krzyknełam. Czarny wilk wyskoczył, a mała zgrabnie wspieła się na jego grzbiet i znikli. Zajeło im to pare sekund. Vincent uniósł brew.
- Zostaliśmy sami. - odrzekł mrocznie.
-  Nie prawda - obok duch Mariki stał i patrzył na swego dawnego partnera. Ojciec zrobił duże oczy.
- Marika?
- Nawet nie wiedziałes... jej dusza wczepiła się w moją... choć skoro chciałeś by było odwrotnie to czemu ją zabiłeś.
- Bo była nieposłuszna... potem tego żałowałem musiałem czekać aż będziesz miała dzieci. Czekałem długo. Za długo. - warknął.
- Ja byłam nieposłuszna?? Nigdy ci w niczym nie uchybiłam choć traktowałeś mnie gorzej niż najgroźniejszego wroga.
- To już nieważne... teraz zabije naszą córkę i stanę się nieśmiertelny. - zaśmiałam się na jego słowa. Podeszłam do niego.
- Śmiało zabij mnie - nie było w nim wachania. Zamachnął się lecz gdy ostrze dotkneło mojej skóry wybuchło raniąc mojego oprawce.
- Co to kurwa ma być?!
- Nie można mnie zabić - odrzekłam. Marika staneła u mego boku i rzekła.
- To już koniec, Vincencie - zmieniła się w tygrysa. Jeszcze nigdy nie widziałam ducha tygrysa. Zwinny kot o błękitnej poświacie. Sama zmieniłam się tak samo jak mój ojciec. Krążyliśmy w koło warcząc cicho. Vincent rzucił się na mnie , a moja mama na niego. Kiedy upadłam na plecy chciał zanurzyć pazury w mym ciele, a jego łapy zmieniły się w czerwoną masę tkanek i krwi. Zawył z bólu. Zmienił się z powrotem i padł na ziemie. Nie miał rąk. Też powróciłam do mojego ludzkiego na i podeszłam do niego. Duch tygrysa stał obok ofiary i warczał. Podeszłam do jego ciała i kucnełam.
- Już nikogo nie skrzywdził - szepnełam i wyrwałam mu serce. Zabiło raz w mojej dłoni i zostało odrzucone na bok. Podszedł do mnie tygrys i przytuliłam go.
~Odzyskałam wolność... dzięki tobie... to już koniec - usłyszałam w umyśle.
- Nie! Nie! Mamo zostań ze mną!- łzy płyneły po moich policzkach. Jej postać zaczeła zmieniać się w świetliste motylki.
~ Kocham cię, Tygrysku. Zawsze będę przy tobie - polizała mój policzek i została po niej tylko chmara motylków, które poleciały na wszystkie strony. Poczułam ramiona mojego ukochanego. Wtuliłam się w niego i szepnełam.
- Już nic nam nie zagraża...

🐺🐯🐺🐯🐺🐯🐺🐯🐺🐯🐺🐯🐺🐯🐺
Mam nadzieję, że wam się podoba 😘
Jeszcze tylko jeden rozdział, ale niemartwcie się to niekoniec histori o zmiennokształtnych, ale o tym więcej pod następnym rozdziałem😎

Zamrucz do mnie, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz