30

11.3K 709 59
                                    

Tym razem rozdział dedykowany do wszystkich co powinni uważać na lekcji (weźcie się uczcie bo przecież to już końcówka roku! xD)/skupić się na pracy (nie ładnie tak odrywać się od roboty ;))/albo odpoczywać w chorobie tak jak ja, no w sumie co innego można robić w chorobie :)


Alexander spojrzał nade mną na swojego przyjaciela, po jego minie wywnioskowałam, że się komunikują. Denerwowało mnie to coraz bardziej, więc uderzyłam go w klatkę piersiową, aby znów na mnie spojrzał.

- No powiedz wreszcie co się stało! - krzyknęłam coraz bardziej przerażona

- Był zamach na twojego ojca - powiedział najdelikatniejszym tonem jaki kiedykolwiek u niego słyszałam

- Czy on... - zająkałam się czując napływające łzy do oczu

- Jest ciężko ranny, ale żyje, jednak zginęło dziewiętnastu strażników, kilka osób ze służby, a kilkanaście osób jest rannych.

- Mama?

- Nic jej nie jest, była akurat w drugiej części twojego domu - powiedział Leo

- Kto? - zadałam pytanie, ale znałam na nie odpowiedź

Gdy usłyszałam imię swojego brata, wtuliłam się w pierś Alexandra, który od razu zaczął mnie pocieszać i próbował mi wmówić, że to nie moja wina. Jednak to ja do tego doprowadziłam. Mój chory brat robił to wszystko przeze mnie, z mojego powodu. Zamiast go odtrącać mogłam go wybłagać, aby nie ranił naszych bliskich.

Na szczęście rodzice przeżyli, ale w ich obronie zginęli ludzie, którzy zostawili swoje rodziny dla służby dla swojego króla, a ja nie potrafiłam ich uratować. Jakim mam być władcą, skoro sama nie potrafię ochronić swoich poddanych?

Odsunęłam się od wilka. Miałam chaos w głowie, ale wiedziałam jedno. Muszę wrócić do domu. Muszę coś zrobić, aby powstrzymać brata. Spojrzałam na Leo.

- Mój ojciec chce abym wróciła?

- Tak, ale prosił abyś przyjechała sama. Podobno ma jakąś sprawę, którą może ci przedstawić jedynie tobie samej, bez obecności kogoś ze Sfory.

- Dobrze, kiedy będę mogła wracać?

- Momencik - wtrącił się Alexander - nie uważasz, że powinnaś to przedyskutować ze mną?

- A co tu jest do dyskutowania? Był zamach na mojego ojca, który jest teraz w ciężkim stanie, więc jako następczyni tronu muszę tam być, aby Gniazdo nadal funkcjonowało normalnie.

- Nie puszczę cię samej.

Westchnęłam. Nie odwracając się do Alfy założyłam ramiona na piersi. Poczułam, jak kładzie dłonie na moich biodrach i przyciąga do siebie. Następnie jego oddech rozgrzał mi ucho i szyję nad oznaczeniem.

- Najdroższa, wiem, że chcesz postąpić słusznie i zrobić to o co twój ojciec prosi, bo uważasz, że to twoja wina, ale pamiętaj, że to może być pułapka. Nie mówię, że zastawiona przez twojego ojca, ale twój brat pewnie tylko czeka, aż spuszczę cię ze wzroku, aby cię przechwycić. Wie bardzo dobrze, że dopóki jesteś przy mnie to nie może po ciebie sięgnąć, wie również, że jak zaatakuje twoje Gniazdo to sama pognasz prosto w jego łapy.

- Nie martw się, nic mi nie będzie. Na pewno został wprowadzony stan wyjątkowy i zamek rodziców jest dobrze strzeżony.

- Ale... - zaczął znów

Dobra Krew - w trakcie edycjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz